W czasach, kiedy człowiek stawia kolejne kroki na
drodze do poznania kosmosu, gdy w błyskawicznym tempie rozwija technologię i pokonuje
kolejne granice możliwości fizycznych, gdzieś w honduraskiej dżungli wciąż istnieją
zaginione miasta rozpalające wyobraźnię archeologów i odkrywców. Jeśli więc
szukacie w życiu niesamowitego, zaskakującego i nieodkrytego, jedźcie do
Hondurasu. Albo wybierzcie się w tę podróż za pośrednictwem reportażu Douglasa
Prestona.
Zaginione Miasto Boga Małp to relacja
z prawdziwie ekscytującej ekspedycji, mającej na celu odkrycie lokalizacji znanego
z legend prekolumbijskiego miasta w granicach dzisiejszego Hondurasu i zbadanie
pozostałości po tym miejscu. Do jego namierzenia wykorzystano najnowszą
technologię – lidar, swoiste połączenie lasera z teleskopem, który pozwala na
bardzo precyzyjne tworzenie map krajobrazu w ekstremalnych warunkach (np. miast
przysypanych piaskami pustyni). Należało zyskać pozwolenie wciąż zmieniających
się władz państwowych w kraju o przerażającej liczbie morderstw i swobodnie
działających karteli narkotykowych. Trzeba było także pokonać naturalne
przeszkody, chociażby w postaci gęstej dżungli (tak gęstej, że maczety członków
wyprawy zostały oznakowane odblaskową taśmą, żeby przypadkiem nie skaleczyć
wędrującej tuż obok – a jednak niewidocznej – osoby!) i jej drapieżnych
mieszkańców (jadowite węże, muchówki przenoszące śmiertelne choroby i jaguary,
żeby wymienić tylko kilkoro). Dodajmy do tego leiszmaniozę, która po powrocie
do cywilizacji dotknęła sporą część ekipy, mocno odbijając się na zdrowiu kliku
członków; niektórych z nich zniechęciło to do ponownych wypraw. Nic dziwnego,
że za logistykę ekspedycji odpowiadała grupa byłych wojskowych wyćwiczonych w
działaniach w najtrudniejszych warunkach.
Mimo ulew, węży, bagien i owadów byłem w doskonałym
nastroju. Wprawiło mnie weń nie tylko odkrycie zaginionego miasta, lecz także
perfekcja niegdyś zamieszkiwanej, a teraz opuszczonej doliny. Nieraz byłem w
dziczy, ale nigdy nie trafiłem w miejsce tak nieujarzmione. Wrogość środowiska
wzmagała tylko poczucie, że jako pierwsi badamy i odkrywamy nieznane miejsce (s. 168).
Gdyby
jeszcze mało było Wam wrażeń, Douglas Preston, amerykański pisarz i
dziennikarz, który zaangażował się w ekspedycję na zlecenie „National
Geographic”, nie ogranicza się do opisu wyprawy, jej przygotowań, celu i efektów.
Razem z narracją trzymającą w napięciu i ciągłym zadziwieniu dostajemy także informacje
o sytuacji polityczno-społecznej Hondurasu, poprzednich badaniach prowadzonych
w okolicach Mosquitii, gwałtownej reakcji środowiska archeologicznego na
zorganizowanie poszukiwań czy historię leiszmaniozy. Filmowe wręcz rewelacje
związane z dziką częścią ekspedycji zostały zrównoważone fragmentami analitycznymi,
rozwijającymi i pogłębiającymi wiedzę odbiorców, którzy w przeciwnym razie mogliby
nie zrozumieć w pełni niuansów związanych ze współczesnymi odkryciami
archeologicznymi.
Przyznaję,
że wcześniej nie zdawałam sobie sprawy z istnienia wciąż niezbadanych miast i
całych kultur, a krótki opis Zaginionego
Miasta Boga Małp wzbudził we mnie ciekawość podbudowaną skojarzeniami z
Indianą Jonesem. Teraz już wiem, czemu takie skojarzenia nie są mile widziane,
a moja płytka ciekawość zamieniła się w fascynację. Nie zliczę już znajomych,
którym poleciłam książkę Prestona, dopisuję i Was do tej listy – bo
zdecydowanie warto.
autor: Douglas
Preston
tytuł: Zaginione Miasto Boga Małp
przekład: Dariusz
Żukowski
wydawnictwo:
Agora
miejsce i
data wydania: Warszawa 2018
liczba
stron: 400
format: 135
× 210 mm
oprawa:
twarda