Wdychasz dym tak, że w głowie ci się kręci. Otwierasz drzwi i wychodzisz – tysiące spadających płatków śniegu normalnie tworzyłoby zaporę, lecz teraz są ścianami korytarzy. Wiesz, gdzie iść, i niedługo spotykasz to, co wymagało tylu przygotowań: Bestię. Czworonożną, warczącą Bestię.
Epka ta istotnie zyskała przychylność fanów, choć Bisz kilkukrotnie odżegnywał się od tego stylu i brzmienia, mówił, że braggę pisze mu się ciężko. Recenzenci wskazywali na zjadanie własnego ogona i węszenie, czy jest pole na powrót do takiej formy muzyki. Miałoby to się równać powrotowi do Bisza rapowego, obserwacyjnego i stawiającego na prostsze formy, które efektywnym punchem podkreślały myśl, jak np. w Brzuchu bestii:
Piąty rok mija od narodzin wilka, popatrz jak z nim kończę,
zedrę skórę do krwi byś zobaczył z bliska własny portret,
chcieliście uniknąć mojego pyska wkładając ciasny gorset,
muszę mój obraz z głów wam wyrwać, z pomocą wielkich kowalskich obcęg,
to była wspólna pomyłka, że jestem zwykłym Kowalskim, nonsens,
jedyne co nas tu łączy to nitka i słodkiej Ariadny podstęp,
wędruję po labiryntach, czekam na kolejny smaczny kąsek,
i nie ma stąd innego wyjścia, tylko przez mój otwarty żołądek.
Poprzez brzuch bestii!
Bestia warczy, lecz wcale nie czujesz obaw. Widzisz, że ją też kłują igiełki mrozu, więc podchodzisz blisko i kładziesz dłoń na jej gęstym futrze. Kły wbijają się w twoje przedramię. Syczysz z bólu, ale nie kontratakujesz, nie uciekasz. Bestia rozluźnia uścisk szczęk. Krople krwi spadają na śnieg i tworzą wzór. Razem na niego patrzycie.
Jeżeli Piękno i Bestia to album, który folgował raperskiej części Bisza, to na Ukrytym w śniegu uzewnętrznia on swojego artystę. Niewątpliwie jest w tym zasługa Elhuany, który nie miał na celu odzwierciedlenia klimatu z poprzedniej płyty, mieszanki chłodnej i nowoczesnej nostalgii oraz skrzypkowego patosu, a tworzył własne kompozycje, klimatyczne i trochę mistyczne, pełne partii instrumentalnych, nuceń, gwizdów, i nieco bardziej tradycyjne. Całość uzupełniają skity lektorskie (w tej roli Mako_New), które cytują książki o estetyce japońskiej. Sam Elhuana jest producentem raczej nieznanym, chyba że słyszeli o nim bardziej zaangażowani słuchacze interesujący się Tehnikolorem – niezrealizowanym projektem z Biszem właśnie oraz Laikike1’em, którzy mieli wcielić się w postacie Boga i człowieka. Jego najsłynniejszy materiał to epka pt. Snow. Obaj twórcy widać lubią motywy najchłodniejszej pory roku.
Ukryte w śniegu to sześć kompozycji, których znaczenie jest ukryte za metaforami i jeszcze bardziej niż zwykle poetyckim językiem Bisza. Niemal nic nie jest tu powiedziane wprost, co wymusza na słuchaczu uwagę i refleksję. Nie znaczy to, że na płycie znajdują się tylko grafomańskie wyziewy melancholii: 1+1=1 hołduje raczej ostrości języka, to poezja bitewna i jedyny występ rapującego gościa, Gverilli, choć również w kilku innych miejsca można dosłuchać się szczęku kłów, a raper porusza się w kilku tematach.
Za wadę tej epki można uznać to, że trudno wybrać ulubione utwory, bo konwencja jest tutaj tak gęsta, a wykonanie tak podobne, że o uznaniu dla poszczególnego kawałka decydują szczegóły takie jak gwizdanie w Godzinie zmierzchu albo refren Soniamiki w Duchu, które w jakiś sposób odznaczają je na tle reszty. W przeciwieństwie do Piękna i Bestii – zbioru nośnych utworów, z których każdy był jak wyćwiczony cios znawcy sztuk walki – Ukryte w śniegu jest jak natchniony dymem taniec na ringu, w którym jeden krok bez zawahania przemienia się w drugi, niezwykle podobny. Podobieństwa i różnice można zobaczyć, porównując dowolne dwa teksty:
Obiega mnie ślepa kometa prosperity
Gdy rytmicznym szeptem uspokajam koncentryczne kręgi
Tak łatwo pozbyć się pozycji, prestiżu, przedmiotów
Pozornych przyjaciół, publiki z przypadku, pieniędzy
Przypatrz mi się ostatni raz bo jestem gotów
Własne imię precyzyjnie z nieproszonych głów wykreślić
Czasem trzeba stracić wiele, potem jeszcze więcej
By nie tracić więcej czasu na ósemki w pętlach
I kiedy w bieli znów utoną gałęzie i ręce
Jaskółkę ze stali w siebie wypuszczę na klęczkach
Materia mieni się w manii metamorfozy
żyję w przyszłości w ramionach trzymając przeszłość
By znaleźć wyjście niekiedy siebie trzeba otworzyć
Postawiony w złym świetle, cofając się ciemność
Wyostrzam słuch, biorę oddech, żeby złapać chwilę
Długopis ustawiam powoli na linii strzału
Jak wystrzelam film, to nowy nawinę, lecz nie od razu
Muzyka rykoszetów echem gra, a balistyka
Wyjaśnia kompozycję ciała na płótnie chodnika
Widzisz ten ornament znowu – białą linią obrys
Co tak zesztywniałeś, ziomuś? Halo…? Rigor mortis
Wszystko ze smakiem, nie na szybko, nie jak paparazzi
Nie chodzi tu o tępe fakty, lecz o czar wariacji
Przeszedłem z przyjemnością dla estetów edukację
Cenię mocno jakość piruetu moment przed upadkiem
Głowa pęka jak dojrzała figa
Po ścianach spływa intelektualna mamałyga
Otwieram ogień, wielu z was ma na językach
Komu i czemu to robię? Tajemnica celownika
Bang!
Kto sądził, że Piękno i Bestia było wyczuwaniem popytu i przepustką do odcinania kuponów od oskreczowanych własną twórczością nowych materiałów, ten zupełnie nie zrozumie Ukrytego w śniegu. Jest to bowiem płyta bardzo autorefleksyjna i niejasna. Zrobiona dla siebie, mało chwytliwa, zupełnie nierapowa i niepozwalająca na łatwe utożsamianie się. Pozostaje czekać na kolejne LP od Bisza, na którym okaże się, jaką drogę obrał, bo te dwie płyty spełniają strategię opisaną w refrenie Zdjęcia: Chcę otworzyć głowy im na mój artyzm wreszcie, nie chcą piękna, więc wypuszczam znowu z klatki bestię.
Opisywana pokrótce pozycja. Odbiła się mniejszym echem niż solowy Bisz, bo ukrył się na niej wśród swoich kolegów z zespołu. Równie dobra płyta, wyprodukowana przez OER-a, bardzo charakterystycznego producenta, którego nowy album umieściłem wśród najważniejszych płyt zeszłego roku. Szczególnie polecam Flaki, Nic przez C z kreską i Prometeusza.
Również wspomniany w artykule album. Obok Zeusa (Zeus. Nie żyje) najważniejsza rapowa płyta 2012 roku.
Płyta producencka z amerykańskimi raperami. Warto przesłuchać nawet dla samych podkładów. Niestety niedostępny legalnie na innych platformach.
Artysta: Bisz
Label: Pchamytensyf.pl
Rok wydania: 2017
Album: Ukryte w śniegu
Artysta: Bisz, prod. Elhuana
Label: Pchamytensyf.pl
Rok wydania: 2018