Soulpete to
najbardziej zapracowany producent w Polsce. I do tego człowiek, o którego
dziełach nie można powiedzieć złego słowa. W 2018 roku obdarował nas już
czterema płytami, a każda jest godna uwagi.
Bardzo lubię
Soulpete’a, nie będę ukrywał. To producent, który ma swoje brzmienie, potrafi
zbudować bit-fortecę i bit, od którego zakręci się łezka w oku. Niezwykle
dobrze dobiera sobie raperów, z którymi postanawia robić płyty. Efekty jego
działań zawsze ściśle pokrywają się z tym, co uznaję za najwyższej próby
hip-hop. Tylko, kurde, jest z nim jeden problem. Gdybym chciał napisać tekst o
każdej z płyt, które wypuścił w tym roku (a warto!), to nic innego by na łamach
mojego cyklu się nie pojawiało. Zatem z okazji oficjalnego przejścia zespołu
BonSoul w szeregi wytwórni Asfalt postanowiłem podsumować jego tegoroczne
dokonania.
Na pierwszy
ogień idzie krążek z kwietnia, RAW ROAD,
nagrany wespół z Bodziersem i amerykańskim raperem Hezekiahem, a za scratche odpowiada
DJ Eprom. To kolejny po Soul Raw
album z zagranicznymi artystami. Tym razem kooperacja okazała się równie
owocna. Na tyle, że DJ Premier puścił kilka numerów z tej płyty w swojej
audycji. Dzięki partnerskiemu układowi producentów album jest różnorodny; żeby
się o tym przekonać, wystarczy przesłuchać Food
(Stop That) a Swear to God.
Hezekiah, mimo że pod względem rozpoznawalności plasuje się raczej w piątej
lidze w tabeli raperów, potrafi rapować, ma swój styl i wie, jak w stu
procentach wykorzystać dane mu podkłady. Z albumu najbardziej polecam właśnie Food (Stop That) i I’ve Been Blessed, którego brzmienie przywodzi trochę na myśl Undisputed Champs z Soul Raw.
Druga w
kolejności jest majowa premiera:
Postacie
Fikcyjne EP z Laikike1’em, kolegą z
Almost Famous i Rap Addix. Ta płyta to specyficzny lot czy koncept, bo tak też można to
nazwać. W końcu to
storytelling, na który
składa się pięć utworów opowiadających o losach czwórki bohaterów powiązanych
ze sobą konceptem powstawania gwiazdy. Projekt charakterystyczny jak
maniera pisankowa Laika (ciekawych odsyłam na jego
FB).
Warstwa tekstowa jest specyficzna: rozumiemy poszczególne słowa i linijki, ale
o czym są te zwrotki? Oto tajemnica, którą odsłonią kolejne odsłuchy, a
przynajmniej taką nadzieję ma odbiorca. Zresztą sięgnijmy znów do pięknego
przykładu alter-copy towarzyszącego tej płycie:
Inspiracje do scenariusza stanowiły odpowiednio: Stellify
Iana Browna z angielskiego Gotham, czyli,
kurwa, wiadomo, że Manchesteru (…) oraz True Romance
napisanego przez Quentina, kiedy według twórców tego arcydzieła,
przegiął z telewizją. Raperzy mieli za zadanie skupić się na formie, oddaniu
klimatu sytuacji, o jakich piszą, a treść, jak to zazwyczaj w ich wypadku bywa,
pozostać ma dla słuchaczy niezrozumiała. Nic dodać, nic ująć.
Pod względem
muzycznym jest znów inaczej. Na pierwszy plan często wychodzi tu gitarowy bas
(rzecz dość rzadka w podkładach Soulpete’a), który współgra z doskonale
pociętymi wokalnymi samplami (Ciepła sień,
Złożone kształty) i chwytliwym
pianinem (Stealthify). Z zaskoczeń:
rap Laikike1’ana jest stosunkowo mało agresywny, do czego nie są przyzwyczajeni
jego słuchacze. Nie zaskakuje za to ilość niezwykle przemyślanych linijek i jak
zawsze charakterystyczny język rapera. Intrygujące są już pierwsze wersy z Ciepłej sieni: Szukałem ciebie długo, wątpiłem, że znajdę, / i myliłem drzwi z
framugą, tak jak Lema z Zajdlem.
Kolejny projekt
to Triste Sol, sierpniowy album
nagrany z Te-Trisem, raperem, o którym pisałem w zeszłym roku.
I znów za produkcję albumu nie odpowiada tylko Soulpete: tym razem do muzycznej
wypadkowej dołącza producenckie alter ego Teta, czyli Trizak. Ich celem było
nagranie bezpretensjonalnej, słonecznej i przyjemnej dla ucha płyty. I taka ona
jest.
Te-Tris po
powrocie do podziemia już na dobre wyzbył się pisania od linijki i
dopracowywania absolutnie każdego detalu. Stąd też wynika luźna forma tego albumu:
znalazło się tutaj miejsce na pełen nawiązań wstęp (Wajb, Ja, Klavo), numer z grubą braggową przewózką i bardzo dobrymi
gościnnymi występami JNR-a i KPSN-a (Fenix),
pięciominutową pościelówę (Zagubieni),
a także trzy utwory instrumentalne, za które odpowiada w całości Soulpete.
Brzmieniowo to trochę jak wyjazd na drinki do Vice City: ciepłe, organiczne
brzmienie pełne instrumentalnych wstawek, ze świetnymi samplami i klawiszami.
Z całego albumu
moim faworytem jest pierwszy singiel, Cienie
– powolny numer pełen gier słownych i odbiegający od tradycyjnej konstrukcji
rapowych utworów, ale za to z bardzo melodyjnym śpiewanym refrenem:
I
jak dotąd ostatni, również sierpniowy album: epka BonSoulu
Kiwka Fifka, Rap do Piwka. Ten materiał to przypieczętowanie bardzo
udanej trylogii zespołu i swoisty znak jakości ze strony sceny. To jedyny
krążek, na którym wystąpiło tylu gości. To same gwiazdy starego, tradycyjnego
podziemia (Starszy Brat, Jot, Okoliczny Element, Junes), a do tego wspomniany
wcześniej Laikike1 oraz szafujący ostatnio featuringami Peja i z uśmiechem
skrobiący dno Kuba Knap. Brzmieniowo ta płyta nie odbiega od poprzednich części
trylogii, zresztą tematycznie również. Bonson, rapowy gospodarz, po raz kolejny
wspina się na wyżyny w pisaniu technicznych wersów i łączy je z urokliwym
chamstwem (
Nie przyjdziesz na nasz
koncert, tak jak tam w chuj razy jakoś /
A ja może bym się przejął, gdybym zauważył, szmato z
Nie jestem zupą pomidorową, żeby mnie każdy
lubił) czy z trochę melancholijną autorefleksją i klasycznym motywem
blokowisk (
Od dawna nie czuję się spoko
sam ze sobą /
Tracę kolor świata,
jakieś marne prowo oraz
Od dawna nie
czuję się spoko sam ze sobą /
Jak ten
blok tracę kolor albo coś nie tak jest z głową /
Każdy z nas żyje jak umie, ja się gubię częściej trochę /
Ale i tak spotykamy się pod tym samym
blokiem z
Setek serc w jednym miejscu).
Do tego są jeszcze relacje z życia alkoholowego z chwytliwym pijackim refrenem
i świetnym gitarowym samplem (
Trochę o
piciu, ale nie tylko). Czyli wszystko, czego można było się spodziewać, na
poziomie, którego można było się spodziewać. Oczekiwania spełnione w 100%.
A, album kończy
świetny Outro/Remix utworu Dobranoc z Lepiej się witać. Odpowiednie zakończenie, jeśli wziąć pod uwagę,
że trylogia rozpoczyna się od Dzień dobry.
Można założyć,
że to już wszystkie krążki od Soulpete’a w tym roku, bo obecnie BonSoul jeździ
w trasie koncertowej po Polsce, ale na przyszły rok jest już zapowiedziana
druga część Almost Famous, a wejście w szeregi Asfaltu również każe spodziewać
się kolejnych nagrań. A ja już nie mogę się doczekać.
Wszystkie albumy znajdziesz na profilu wytwórni
SORAW
na YouTubie oraz na platformach streamingowych.