Dziennik ze środka. „Nebraska” Zbigniewa Białasa
Żyjemy w czasach, w których prywatność jest pojęciem względnym. Z jednej strony zależy nam na zachowaniu tego, co rodzinne, dla swojego najbliższego grona, z drugiej zaś niemal bez zastanowienia publikujemy fotografie i osobiste historie w Internecie.
Tym, co wydaje się najbardziej paradoksalne, jest jednak chęć poznawania czyjejś prywatności – czytania o niej w pamiętnikach, dziennikach (także w nowoczesnej ich formie, czyli na blogach), a także oglądania jej w formie programów typu reality show lub obecnie bardzo popularnych vlogów – pamiętników audiowizualnych. Inną rzeczą jest to, że osobiste zapiski, przechowywane w archiwach prywatnych lub państwowych, z perspektywy lat stają się ważnymi źródłami wiedzy na temat rzeczywistości. Dlatego też tak ważna jest lektura dziennika Anny Frank dla tych, którzy zajmują się badaniem Zagłady Żydów w perspektywie kulturowej, czy dzienników Bronisława Malinowskiego dla wszystkich, których interesują metody etnograficzne w ich historycznej formie.
Zarówno Frank, jak i Malinowski pisali swoje dzienniki do szuflady – żadne z nich nie brało pod uwagę możliwości publikacji. Dla Anny Frank była to perspektywa bardzo odległa między innymi z powodu sytuacji, w której tworzyła (okupacja niemiecka zmusiła Franków do ukrycia, w którym pozostawali przez dwa lata). Malinowski zaś w swoich zeszytach zapisywał rzeczy niezwykle intymne. Inaczej niż w pracach przeznaczonych do publikacji nie ukrywał w nich też emocji względem badanych przez siebie plemion, co czytelnika przyzwyczajonego do profesjonalizmu perspektywy antropologicznej może szokować.
Sytuacją, która wyjątkowo często przekonuje nieprzekonanych do prowadzenia pamiętnika lub dziennika, jest podróż. Dla współczesnego człowieka to czas wyrwany z codzienności, wypełniony zajęciami ciekawszymi niż pobyt w domu i dodatkowo odseparowujący podróżnego od środowiska, z którym dzieli się on swoją codziennością. Dlatego też zapisywanie przeżyć i przemyśleń ma dodatkową wartość: pozwala magazynować historie przeznaczone do opowiedzenia po powrocie. Jednak podróże nie zawsze oznaczały po prostu dwutygodniową przerwę od pracy zarobkowej spędzoną poza miejscem zamieszkania. Jeszcze relatywnie niedawno wiązały się również z odkrywaniem przestrzeni dotychczas nieodkrytych, nieopisanych, nierozrysowanych na mapach. Dla wielu badaczy zapiski robione właśnie w trakcie takich wypraw są niezwykle interesujące.
Jednym z takich badaczy jest Zbigniew Białas. Rok 2001 spędził w Stanach Zjednoczonych, głównie w Nebrasce, gdzie na uniwersytecie studiował dzienniki Lewisa i Clarka, amerykańskich oficerów, którzy przewodzili pierwszej wyprawie lądowej na zachód Ameryki Północnej, aż do wybrzeży Pacyfiku. Będąc w USA, Białas nie tylko analizował zapiski podróżników, ale również obserwował życie mieszkańców badanego obszaru, tak często zapominanego przez kulturę popularną i ludzi, którzy z tych okolic nie pochodzą. Rok spędzony na stypendium Fulbrighta również Białas utrwalił w formie dzienników. Opisał w nich zarówno co ciekawsze wyniki kwerendy, czasem traktowane jako parabole własnych przeżyć, jak i codzienne zadania i przygody związane z funkcjonowaniem w zupełnie odmiennej rzeczywistości. Pisał o tym, jak starał się znaleźć dla siebie lokum (w pierwszym straszyła zakonnica, która popełniła w nim samobójstwo), dostać się do supermarketu, zdać egzamin na prawo jazdy, a później zwiedzić, ile tylko się dało, nie tylko w samej Nebrasce.
Według literaturoznawców można wyróżnić przynajmniej trzy formy dzienników. Pierwszą, najbardziej osobistą, jest dziennik intymny. Na jego kartach autor pisze wszystko, o czym myśli, co czuje, co robi. Nie ogranicza się niczym, ponieważ z założenia jest jedynym czytelnikiem tego tekstu. Czasem jednak takie dzienniki – należą do nich wspomniane już zapiski Anny Frank i Bronisława Malinowskiego – znajdują wydawcę oraz, co ważniejsze, potencjalnych odbiorców. Ponieważ ukazują się drukiem już po śmierci autorów, nie mają oni możliwości ingerencji w ich treść. Drugą formą są dzienniki tworzone pierwotnie jako notatki intymne, ale w związku z autorytetem lub popularnością autora wydane w formie przeredagowanej. Lata później na rynku pojawiają się niekiedy wydania zawierające fotografie oryginalnych zeszytów, w których można zobaczyć na przykład autorskie poprawki – swego rodzaju autocenzurę albo po prostu zmiany redakcyjne. Trzecią, skrajną formą dzienników są dzienniki literackie – typowym ich przykładem są dzienniki Witolda Gombrowicza, z założenia przeznaczone do publikacji – pierwotnie na łamach paryskiej „Kultury” i na jej zlecenie.
Pisany przez Zbigniewa Białasa dziennik, zgodnie z przedmową, jest typowym przykładem formy pośredniej – autor miał możliwość przeczytać swoje zapiski, dokonać w nich zmian i dopiero wtedy upublicznić. Redagując Nebraskę, podjął świadomą i wytłumaczoną we wstępie decyzję o nieaktualizowaniu dziennika w kwestii poprawności politycznej, głównie jeśli chodzi o nazywanie plemion, starając się tym samym zachować wartość swoich zapisków jako źródła wiedzy o dyskursie, jakim posługiwali się naukowcy w zakresie badań humanistycznych na przełomie tysiącleci.
W treści dziennika najbardziej zaskoczyło mnie to, że opisywane w nim historie były interesujące! Raz dzięki swojej zdawkowości i nieoczywistej poincie, innym razem ze względu na antropologiczną refleksję autora nad przytoczonymi fragmentami relacji z ekspedycji Lewisa i Clarka, a jeszcze innym – z powodu tak błahego jak nieoczekiwane różnice między polską a amerykańską mentalnością. Lektura Nebraski ma też wartość poznawczą – obszar badany przez Białasa nie doczekał się szczegółowego opisu w literaturze, inaczej niż na przykład Nowy Jork, o którym wielu marzy i pisze. Nebraska, tak jak cała reszta środkowych Stanów Zjednoczonych, jest nieco zapomniana, zdziczała, przez co tym bardziej zadziwiająca i ciekawa.
autor: Zbigniew Białas
tytuł: Nebraska
wydawnictwo: MG
miejsce i rok wydania: Warszawa 2016
liczba stron: 192
format: 145 × 205 mm
oprawa: twarda