Komiksowe zapaszki w polskim internecie
Wydaje się jednak, że polscy twórcy nie do końca wykorzystują ten potencjał. W porównaniu ze światowym dorobkiem webkomiksu, o którym pisał wcześniej Antoni, rodzima twórczość wypada trochę blado – szczególnie od strony formalnej. W polskim internecie królują paski i plansze, które bez zmian i utraty wartości mogłyby się ukazać drukiem. Nie ma tu więc miejsca na aktywność odbiorcy, brakuje eksperymentów z hipertekstem i animacją – chwytów tak typowych dla net artu. Zastrzegam jednak, że piszę tylko o tym, co znam, a bardzo możliwe, że nie wszędzie jeszcze dotarłam (a na pewno nie wszystko pomieści niniejszy tekst).
Polski komiks
internetowy przede wszystkim satyrą stoi. Cięty komentarz do życia codziennego,
potknięć i wkurzających sytuacji, które wszyscy znamy z autopsji, a także głośnych
problemów społecznych oraz politycznych to najczęstsza treść sieciowych kadrów.
Dobrym przykładem mogą być paski Jarka Kozłowskiego, który ma nosa do
wychwytywania zbiorowych nastrojów, a przy okazji współpracuje z portalem Crazy
Nauka, co daje naprawdę świetne efekty. Podobnie ma się sprawa z Maciejem
Łazowskim, najbardziej znanym z obrazków publikowanych jako Głosy w mojej głowie. Obaj panowie
stawiają na oszczędność artystycznego wyrazu, dlatego tworzą mało skomplikowane
rysunki zwane cartoons, zapewne w myśl zasady Scotta McClouda, że im całość
prostsza, mniej szczegółowa, tym więcej osób może się z nią utożsamiać.
Trochę bardziej osobiste, dotyczące codziennych zmagań z życiem, są twory spod szyldu Bazgram, do śledzenia na facebookowym profilu „Target: smutni ludzie z poczuciem humoru. Produkt: brzydkie paski komiksowe i przemądrzałe statusy. Cel: zdobycie świata” – ten opis mówi wszystko i nic, ale taki też jest charakter tych komiksów, że trudno je ująć w ramy ścisłej, treściwej definicji. Jeszcze inną, wyraźnie babską perspektywę ma z kolei Justyna Szklarska vel Zrujnowana, której rysunki często zamykają się w jednym tylko kadrze i przedstawiają istotę rodzaju żeńskiego oraz sympatyczny, acz irytujący mózg.
Woń absurdu
unosi się nad niezwykle ciekawymi Komiksami
o nędzy i cierpieniu. Wbrew nazwie i związanym z nią treściom przyciągają
one uroczymi kolorami, a kreska jest mięciutka i miła dla oka. Absolutnym
majstersztykiem jest wśród nich Komiks o
człowieku, który znalazł na ulicy pieniążek – gdyby tylko pojawiało się
więcej takich prób, internet stałby się lepszym miejscem. Jeszcze więcej
niedorzeczności, maskujących śmiałe, często niepoprawne politycznie treści,
zawdzięczamy Demlandowi, który tworzy Jakub Dębski. Bardzo możliwe, że
natknęliście się niejednokrotnie na jego historie z serii Duże ilości naraz psów, ale godne polecenia są także inne
internetowe twory tego pana, jak chociażby wideorecenzje oraz przeróbki
animowanego Star Treka.
Jeśli chcemy wejść na blog Boli, musimy potwierdzić ukończenie 18. roku życia, gdyż jest to przykład komiksu erotycznego. Wszystkie odpowiednie części ciała męskiego oraz damskiego (z wyraźnym naciskiem na te drugie) są tutaj odpowiednio uwydatnione, przygody bohaterów mogłyby zainspirować (lub też zostały zainspirowane przez) niejednego twórcę filmów dla dorosłych. Historie są czasem tendencyjne, czasem odkrywczo dowcipne, ale zawsze bardzo atrakcyjnie narysowane. Tak samo ma się sprawa z Gravelands, gdzie estetyka rysunku zdecydowanie przyciąga wzrok, chociaż tutaj klimat jest zupełnie odmienny – mieszkańcy Krainy Grobów stanowią mieszankę upiorno-fantastyczną, więc ich szeregi zasilają m. in. wiedźma, grabarz, śmierć, zombiaki i inne truposze.
Wszystkie powyższe przykłady to serie pojedynczych minihistoryjek, związanych ze sobą co najwyżej bardziej lub mniej regularnie pojawiającymi się postaciami. Barwy biedy natomiast to komiks mający coś na kształt fabuły, dlatego tak dobrze czyta się całość i z tak dużym zniecierpliwieniem czeka na kolejne odcinki. W ponad stuczęściowej historii można znaleźć całkiem sprawnie skonstruowanych bohaterów i ciekawie dobrane motywy, wśród których pojawiają się i wątki homoseksualne, i kontestatorskie, i szamańskie. W poszukiwaniu zwartych fabularnie opowieści warto także prześledzić internetowe poczynania Tomasza Grządzieli, który nie dość, że ma do zaprezentowania bardzo ciekawe historie (między innymi tę aktualnie się rozwijającą pt. The Bloom Saga oraz już zamknięte Przygody Stasia i Złej Nogi), to jeszcze na swój blog wrzuca ciekawe projekty oraz tutoriale dla komiksiarzy.
Na pierwotnej
liście webkomiksów miałam jeszcze niejedną pozycję, chociaż wielu z nich,
niewątpliwie ciekawych, pewnie nawet na nią nie wpisałam, ale przegląd
twórczości internetowej to naprawdę nie jest bułka z masłem. Co innego
przeglądanie stron z paskami – to rozrywka, która wciąga jak najlepsze seriale
telewizyjne. Tylko przyjemność trwa krócej, bo przecież czytanie cotygodniowych
materiałów zajmuje mniej czasu, a cierpliwości trzeba mieć więcej, bo co
poniektóre cliffhangery potrafią być zabójcze. Grzech jednak nie skorzystać z
tak łatwo dostępnej rozrywki, skoro może ona dostarczyć tak dużej satysfakcji.
Część
komiksów znajdziecie tutaj:
Jarek
Kozłowski – rysunki
Komiksy o nędzy i cierpieniu
Demland
Boli
The Gravelands
Barwy biedy
The Bloom Saga