KsiążkaPrzeczytaliśmy

Księgarnia Napojów Księżyca. Recenzja

Zimą recenzowałam Witajcie w księgarni Hyunam-Dong autorstwa Hwang Bo-reum. Nieśpieszna powieść o książkach, określana popularnym mianem comfort book? No jasne, że to coś dla mnie! Od czasu do czasu lubię przeczytać coś spokojniejszego, co po prostu wprawi mnie w przyjemny nastrój. Dlatego więc skusiłam się na Księgarnię Napojów Księżyca Seo Dongwona.

Jeżeli czytaliście powieść Hwang Bo-reum, Zanim wystygnie kawa Toshikazu Kawaguchiego albo Pralnię Serc Marigold Jungeun Yun, to mniej więcej wiecie, czego się spodziewać. Mamy tutaj tajemniczy bar, do którego trafia się za sprawą przypadku. Niebieskowłosy barman o imieniu Mun poleca gościom odpowiednio dobrane drinki, po których dzieje się istna magia. Warto też wspomnieć, że imię bohatera przywodzi na myśl angielskie słowo „moon”, ale po koreańsku znaczy to „drzwi”. I to ważna informacja, ponieważ Mun posiada umiejętność otwierania różnych drzwi. Jeśli chcecie cofnąć się w czasie i naprawić jakieś błędy – jesteście w dobrym miejscu! Jeśli chcecie przestać żałować rzeczy, które zrobiliście, i rzeczy, których nie zrobiliście – jesteście w dobrym miejscu! To co, drineczek?

Miałam problemy z tą powieścią niemalże od początku. W pierwszych rozdziałach poznajemy historię kilkorga gości – i byłoby to bardzo ciekawe doświadczenie, nawet nieco podnoszące na duchu, ale autor opisuje wydarzenia w tak chaotyczny sposób, że parę razy złapałam się na tym, że nie do końca wiedziałam, czy jesteśmy w teraźniejszości, przeszłości, czy może magicznych wizjach. Później zaczyna się to nieco klarować, łatwiej się zorientować w wydarzeniach oraz czasie, lecz niestety początek jest nieco trudny do przebrnięcia.

I gdyby autor zdecydował się na taki schemat – każdy rozdział to opowieść innego gościa – byłabym nawet zadowolona. Nie cechowałaby jej oryginalność, ale wciąż miałaby w sobie elementy przyjemnej opowiastki dla dorosłych, która w odpowiednich momentach podnosi na duchu, daje uczucie ciepełka na sercu, trochę bawi, a od czasu do czasu nawet wzrusza i zachęca do przyjrzenia się własnemu życiu. Wychodzę jednak z założenia, że czasami lepiej zrobić coś mniej wymyślnego, ale pewniejszego – i to właśnie jest ten przypadek. Dongwon zdecydował się jednak przybliżyć postać Muna oraz jego pracownicy Księżycowej Króliczki i w ten sposób pogrążył swoją historię.

Przyznam, że wizja Muna jako pracownika Biblioteki, która przechowuje księgi żyć wszystkich ludzi, wydała mi się ciekawa i nawet zasadna. Był to dla mnie logiczny ciąg, że ktoś, kto czytał księgi żyć innych, potrafi przygotować takie drinki, by trafić do konkretnego gościa i wywołać odpowiednie reakcje. Nawet oczywisty element fantastyczny był dla mnie w pełni akceptowalny. Ale jednak fakt istnienia wróżek na Księżycu, z których jedna jest bohaterką powieści, postaci z różnych czasów i inne fantastyczne istoty sprawiły, że w zamierzeniu miła książka stała się przekombinowaną historią, w której autor chciał umieścić wszystko. Było tego niestety zdecydowanie za dużo, przez co trudno było się skupić na fabule i nadążyć za wydarzeniami. Część poświęcona Munowi i Księżycowej Króliczce (tak, dobrze ją sobie wyobrażacie) była po prostu nudna oraz zbędna. Wywoływała we mnie jedynie silne uczucie znużenia, a pod koniec nawet frustracji.

Przyczepiłabym się również do nie najlepszej redakcji. Pod koniec książki pojawia się coraz więcej literówek, co nawet jestem w stanie wybaczyć – sama miałam trochę dosyć tej historii, więc nie dziwię się, że ktoś chciał ją jak najszybciej skończyć. Ale nad redakcją można było popracować – słowa takie jak Księżycowa Króliczka, dziewczyna, stara planetka (albo planeta – też wypadałoby się zdecydować na jedną formę), gość/gościni pojawiały się na jednej stronie zdecydowanie zbyt często, można było użyć jakiegoś synonimu albo – no nie wiem – uwierzyć, że czytelnicy poradzą sobie ze zrozumieniem fabuły. Na pochwałę zasługuje natomiast przepiękne wydanie. Okładka przyciąga uwagę i cieszy oko, spodobały mi się również barwione brzegi.

Reasumując, niestety Księgarnia Napojów Księżyca to powieść, od której się odbiłam. Jest zbyt chaotyczna i pogmatwana, czasami nawet elementy fantastyczne przechodzą w absurdalne, co po prostu męczy, zniechęca, a także drażni. Nie nazwałabym jej również comfort bookiem, nie wprawia w dobry nastrój, nie zachęca do własnych przemyśleń. Autor chciał stworzyć oryginalną historię, ale niestety przedobrzył.

autor: Seo Dongwon

tytuł: Księgarnia Napojów Księżyca

przekład: Klaudia Ciurka

wydawnictwo: Mova

miejsce i data wydania: Białystok 2024

liczba stron: 248

format: 135 × 205 mm

oprawa: twarda

Polonistka z wykształcenia, skandynawistka w przyszłości. Miłośniczka nauki, jedzenia, filmów oraz seriali. Wielbicielka literatury dziecięcej, młodzieżowej i fantastycznej, a zwłaszcza dystopii. Zakochana w Norwegii i norweskim, ogląda, słucha i czyta wszystko, co powstało w kraju nad fiordami. Darzy miłością pieski i świnki morskie. Redaktor naczelna tego przybytku. Od niedawna udziela się na bookstagramie @mons.reads.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %