NOMEN | OMEN
Żeby o czymś mówić, trzeba to nazwać. Wrodzoną cechą ludzi jest konieczność usystematyzowania każdej napotkanej rzeczy i każdego napotkanego zjawiska, począwszy od najbardziej pospolitych przedmiotów codziennego użytku po rozmaite abstrakcje. Twory materialne i uczucia, których nie umiemy nazwać, budzą w nas niepokój. Automatycznie próbujemy dopasować je do elementów dobrze nam znanych, a przez to nadać napotkanemu novum pozory swojskości (każdy pamięta, jak próbował narysować mamę, a wyszła choinka). Bo „znać coś” znaczy „mieć nad czymś pewną kontrolę”. Dlatego właśnie nadanie imienia jest pierwszym krokiem do wejścia w stan podobny posiadaniu – stan niezbędny ludziom, aby czuć się bezpiecznie w zmiennym otoczeniu, które nieustannie zmusza nas do konfrontacji.
Pewnego dnia trzech przyjaciół, paleontologów amatorów: Steve i Patrick Saulsbury oraz Brian Buckmeier z Sioux City w stanie Iowa, wybrało się na wycieczkę wydobywczą do mekki paleontologów – formacji Hell Creek w Dakocie Południowej. Znaleźli tam fragmenty czaszki, które zaczęły wyglądać sensownie dopiero po tym, gdy odkrywcy oddali je do laboratorium Children’s Museum of Indianapolis. Rekonstrukcja czaszki zajęła dwa lata, dzięki czemu część naszej wspólnej historii zatoczyła koło.
Dawno, dawno temu ludzie, którzy napotkali szczątki dinozaurów, snuli opowieści o ziejących ogniem potworach z jaskiń. Wiele lat później wybitna brytyjska pisarka J. K. Rowling napisała serię książek, w której smoki stanowiły pospolity element fauny – przynajmniej z perspektywy czarodziejów. Zakochani w jej opowieści mugole, a w szczególności dzieci, nie mieli wątpliwości, że gatunek osobnika, do którego należy czaszka wyeksponowana w muzeum, musi zostać nazwany na cześć rogogona węgierskiego. I tak jedyny przedstawiciel rodzaju Dracorex, „smoczego króla”, otrzymał epitet gatunkowy hogwartsia, zaś ludzie nareszcie doczekali się dowodu na istnienie smoków. Wprawdzie roślinożernych i niewiele niższych od człowieka, ale jednak.
W publikacji naukowej, w której nastąpiło oficjalne ogłoszenie nowego gatunku kopalnego, autorzy wyjaśnili, że nazwali dinozaura na cześć pisarki „w uznaniu za jej wkład w edukację dzieci i krzewienie radości z dokonywania odkryć” [1]. Niewątpliwie świat nauki dokonuje ich codziennie bardzo wiele. Opisany w 1908, a uznany dopiero w 2000 roku smak umami został nazwany przedziwnym dla Europejczyków neologizmem, który można swobodnie przetłumaczyć jako ‘smaczny smak’. Wiemy, że żywność, która zawiera aminokwasy, jest naturalnie zdrowa oraz że umami wiąże się z rozpoznawaniem L-glutaminianu przez odpowiednie receptory, dlatego tak smakują nam (cokolwiek by to znaczyło) potrawy bogate w białka. To smak ani słodki, ani gorzki, ani kwaśny, ani słony – po prostu przyjemny. I choć niczego nie dowiedzieliście się z tego wywodu, jakoś człowiekowi lepiej, kiedy chociaż umie nazwać ten przyjemny stan i uchwycić odrobinę obecnej na świecie magii.
[1] Lucas, S. G. i Sullivan, R. M. (red.) 2006. Late Cretaceous vertebrates from the Western Interior. New Mexico Museum of Natural History and Science Bulletin, 35.