Okruchy życia po drugiej stronie
Tym samym zdradziłem wam tak za wiele, jak za mało. Za wiele, bo Cuprjak prowadzi akcję niespiesznie, powoli rzucając światło na kolejne fakty z życia bohaterów. Niczym wytrawny szachista ustawia figury na planszy, starannie rozważa kolejne ruchy i z opanowaniem rozgrywa niezwykłą partię. Dlatego też powiązania protagonistów z początku wcale nie są oczywiste, niezwykła natura miejsca akcji wyłania się stopniowo (zgodnie z regułami budowania suspensu), a na pełne ujawnienie kulisów zdarzeń czytelnik musi trochę poczekać. Niczym w kryminale z Columbo zaczynamy w punkcie dojścia, aby powoli odkrywać prawdę na temat bieszczadzkiego dramatu.
Za mało zaś zdradziłem, bo to zaledwie czubek beletrystycznej góry lodowej, ułamek prawdy o tematyce tego dzieła. Im dalej w głąb lasu zapisanych kart, tym bardziej mieszają się gatunki – powieść obyczajowa z fantastyką, horror z romansem, o rysie historycznym nie wspominając. Zmienia się również perspektywa, gdyż każdy z bohaterów ma coś do powiedzenia, może ukazać nam świat widziany swoimi oczami. Przez to trudniejsze staje się jednoznaczne ocenienie postaci.
Po drugiej stronie to w konsekwencji proza polifoniczna aż do przesady. Chociaż napisana ze swadą, luzem, wyczuciem stylu i konwencji (wiarygodny język młodzieżowy, slang internetu, terminologia malarska), nie jest książką w pełni przyjazną odbiorcy. Mnogość głosów w pewnym momencie zaczyna dezorientować, a czytelnik zadaje sobie pytanie, do czego to wszystko zmierza. Zabieg autora ma jednak sens: z czasem poszczególne opowieści zaczynają się wyraźnie splatać, w przebłyskach epifanii uświadamiamy sobie, że właśnie o tej konkretnej osobie wcześniej mówiono, że ktoś jest tak naprawdę dzieckiem innej postaci, a nawet, że to ten, a nie inny osobnik krył się za enigmatycznym nickiem na stronie erotycznej. Elementy układanki trafiają na swoje miejsce, obraz zaczyna rysować się jaśniej, a wtedy…
…wtedy Cuprjak zaskakuje nas ponownie. Myli tropy, mnoży zagadki, prowokuje kolejne pytania, z sadystyczną lubością samozwańczego kreatora obraca dawny porządek rzeczy do góry nogami. W tym utworze bowiem absolutnie nic nie jest oczywiste, niczego nie można być pewnym. Pozorny punkt kulminacyjny może okazać się ledwie kolejnym etapem drogi, wciąż pełnej niespodzianek. Gęsta atmosfera przypomina utwory Lyncha, wiecznie zawieszone między realizmem a oniryzmem, aczkolwiek tu przeniesione na polski grunt i osadzone w naszym kręgu kulturowym, czerpiące ze spadku naszej bolesnej przeszłości. Podobnie jak reżyser Twin Peaks pisarz wykorzystuje fantastykę, aby opowiedzieć o otaczającej nas rzeczywistości, o ludzkich marzeniach, problemach, troskach, nękającym człowieka widmie przeszłości. O skomplikowanych relacjach tak rodzinnych, jak romantycznych. O upadku, o odkupieniu, o drugiej szansie. O rzeczach uniwersalnych. O czasach żydowskiego pogromu, komunistycznego ucisku, walki o niepodległość. Pośród momentami surrealistycznego opisu starcia dwóch zasadniczych sił (nazwanie ich dobrem i złem byłoby wielkim uproszczeniem) tym wyraźniej uwidaczniają się te skromne, autentyczne okruchy życia. Świat konsekwentnie ukazano w odcieniach szarości. Bohaterowie popełniają czyny moralnie ambiwalentne, a ta „dobra” strona konfliktu wcale nie wydaje się oczywista – ze względu na stosowane metody. Jeden z protagonistów sam zastanawia się w pewnej chwili, czy obrał aby właściwą ścieżkę. Nawet finał okazuje się dość niejednoznaczny i zmusza do zastanowienia. Pojawiają się też nuty filozoficzne: pytania o rzeczywistość istnienia, wpływ człowieka na świat, o ewolucyjną pozycję ludzi, status w boskim stworzeniu. Całość na szczęście sprawia wrażenie nie chaotycznego miszmaszu, lecz przemyślanej kompozycji. Już za to wypada twórcę pochwalić.
Nie oznacza to, że dziełu brak jakichkolwiek
zgrzytów – zdarzają się pewne uproszczenia, rozwiązania nie do końca
przekonujące, które psują przyjemność lektury. Trudno zresztą właściwie tę
książkę ocenić, bo nieco brakuje standardów dla tego rodzaju literatury. Nie da
się jednak ukryć, że stanowi ona nową jakość w polskiej fantastyce (?),
odświeżający pokaz tego, co można stworzyć z dobrym pomysłem wyjściowym oraz
przy nieograniczonym, jak się zdaje, zasobie wyobraźni. Nie oczekujcie zatem
łatwych rozwiązań i oczywistych odpowiedzi. Dajcie sobie czas, żeby
przyzwyczaić się do sposobu narracji, a wtedy już porwie was ten żywy, krwisty
język, wciągnie fabuła, zarazem złudnie powolna i rwąca do przodu, przypominająca
niemalże narkotyczny odlot. Warto tego doświadczyć na własnej skórze.
autor:
Rafał Cuprjak
tytuł: Po drugiej stronie
wydawnictwo:
Genius Creations
miejsce
i data wydania: Bydgoszcz 2015
liczba stron:
350
format:
200 × 131 mm
oprawa: miękka