LUS|TRO

Piękno | Bestialstwo

W tym miesiącu postawię pytanie z cyklu „czy to pies macha ogonem, czy to ogon macha psem”. Wziąłem na warsztat tekst o dwóch przeciwstawnych siłach, o antonimach kultury. Piękna jest piękną córką swojego ojca, proste. Lecz kim jest bestia?

Osiemnastowieczna baśń miała przygotować młode panny do aranżowanego zamążpójścia. Uderza nie tylko to, że większość jej bohaterów należy do „klasy średniej” – ni to bowiem arystokracja, ni to chłopi, co nietypowe dla ówczesnej metafory literackiej – ale przede wszystkim to, jak dosłownie musiały traktować ją dziewczęta gotujące się mentalnie na dzielenie łoża z nierzadko dużo starszym, brodatym mężczyzną.

Ale było, minęło. We współczesnym świecie, w naszej szerokości geograficznej, nikt nikogo do niczego nie zmusza. Również Piękna trafia do pałacu Bestii z powodów dalece niematrymonialnych. Ba, ich historia to nie tyle syndrom sztokholmski w szlachetnym wydaniu, ile opowieść o rodzącym się porozumieniu, miłosierdziu, pokucie i rozgrzeszeniu. Choć piękny książę zeszkaradniał w mgnieniu oka, doskonale wiemy, że na co dzień każdy włos wyrasta powoli i dopiero po czasie wszystkie układają się sierść. Oto drobne niegodziwości i zranienia obciągają człowieka kalibanową skórą.

Geniusz tej baśni polega jednak na uwewnętrznianiu zewnętrznego i uzewnętrznianiu wewnętrznego z iście szekspirowskim wdziękiem. Prawdziwa bestia jest szatańsko atrakcyjna, a jej ciało – zgodne z obowiązującym kanonem męskiego piękna. Wzbudza pożądanie, zazdrość i tęsknotę za fizyczną doskonałością. Nie zadowala, ale żąda zadowolenia (w musicalu prowokuje istną inkwizycję). To negatyw Bestii, a raczej brakujący raster wielkoformatowego obrazu bestialstwa. Dorian Gray swojego portretu. Monsieur Gaston.

Doktorant na Gdańskim Uniwersytecie Medycznym, anglista i tłumacz. Uważa, że najważniejsze są drobiazgi oraz że dzień bez kubka zielonej herbaty to dzień stracony.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %