Przeczytaliśmy

Veronica i pingwiny. Recenzja

Książka Veronica i pingwiny od razu mnie zainteresowała – uwielbiam pingwiny. Jestem naczelną pingwiniarą i co niektórzy członkowie naszej redakcji regularnie przesyłają mi memy bądź filmiki z tymi uroczymi nielotami. Cóż więc, musiałam przeczytać tę książkę!

Veronica McCreedy, osiemdziesięciopięcioletnia bohaterka powieści, unika kontaktu z innymi ludźmi – żyje samotnie w domu w Szkocji i jedyną osobą, którą do siebie dopuszcza, jest Eileen, jej pomoc domowa. Choć stwierdzenie, że do siebie dopuszcza, jest przesadą – po prostu jest z nią w kontakcie. Mimo że Veronica ma już swoje lata, nie można o niej powiedzieć, że jest zniedołężniałą staruszką. Wręcz przeciwnie: jest samodzielna, dość energiczna i żywiołowa. Ma też swój charakterek, który – umówmy się – do najprostszych nie należy. Na początku nawet trudno było mi ją zdzierżyć i bywały momenty, że chciałam odłożyć książkę i zapomnieć o historii. Ale pingwiny! Musiałam więc wytrwać.

Czas bohaterki upływa niespieszne i bez większych wydarzeń: Eileen pomaga jej w pracach domowych, kobieta chodzi na spacery, popija ulubioną herbatę darjeeling, a wieczorami ogląda telewizję. Oczywiście nie byle co, najbardziej lubi programy przyrodnicze, ponieważ wszystko inne uważa za głupotę. Pewnego dnia trafia na program poświęcony pingwinom właśnie. Z każdym dniem jej zainteresowanie nielotami rośnie, a w głowie zaczyna powstawać szalony plan wyjazdu na Antarktykę.

Lecz to nie wszystko. Veronica jest bogatą staruszką, świadomą swojego wieku. Wydaje jej się, że nie ma żadnej żyjącej rodziny, która mogłaby odziedziczyć jej fortunę, ale postanawia raz jeszcze się upewnić. Specjalna agencja wynajęta przy pomocy Eileen odkrywa, że syn kobiety, który trafił do adopcji i zginął kilka lat temu, miał dziecko. Patrick, bo to o nim mowa, ma prawie trzydzieści lat, właśnie rozstał się z dziewczyną, pracuje jeden dzień w tygodniu w sklepie z rowerami i nie ma za bardzo pomysłu na swoje życie. Jak łatwo się domyślić, pierwsze spotkanie Veroniki i Patricka jest katastrofą. Wydaje się, że na tym zakończy się ich relacja, ale los jednak lubi płatać figle…

Veronica i pingwiny jest opowieścią podzieloną na dwie perspektywy – starszej kobiety oraz Patricka. Dzięki temu poznajemy oboje bohaterów, zaczynamy rozumieć ich pobudki, a poza tym obserwujemy powoli rodzącą się szczerą relację babci i wnuka. W późniejszych rozdziałach mamy również szansę zapoznać się z przeszłością Veroniki, ponieważ Patrick zaczytuje się w jej pamiętnikach z czasów młodości. Dowiadujemy się, jak trudne losy nastolatki żyjącej w trakcie II wojny światowej oraz inne niezwykle przykre doświadczenia ukształtowały tak zamkniętą i wycofaną kobietę. Wszystko jednak zmienia szalona wyprawa na Antarktykę, która ma znacznie większy wpływ na bohaterkę, niż sama mogłaby przewidzieć. Przebywanie wśród kilku tysięcy beztroskich stworzeń sprawia, że zlodowaciałe serce kobiety zaczyna powoli się ocieplać, a ona sama coraz częściej wspomina dobre chwile ze swojego życia. Otwiera się również przed pracownikami stacji badawczej, szczególnie bliską relację nawiązuje z Terry, młodą badaczką pingwinów.

Ta przyjemna obyczajówka wywołuje uśmiech na twarzy czytelnika. Choć z początku Veronica nie należy do najprzyjemniejszych bohaterek, warto dać jej szansę, by poznać jej przeszłość i zrozumieć postępowanie. Muszę jednak przyznać, że Veronica jest bardzo sprytną staruszką, co nie raz mnie rozbawiło. Wykorzystuje sytuacje tak, by osiągnąć swoje cele – zwłaszcza pod koniec powieści daje popis umiejętności aktorskich. Cel jednak zostaje osiągnięty, a bohaterowie odnajdują i szczęście, i miłość, więc te małe psoty można jej wybaczyć.

Najciekawszą częścią był dla mnie oczywiście pobyt w stacji badawczej i obserwacja pingwinów. Plusem powieści jest również to, że można się co nieco dowiedzieć o tych ptakach. Najbardziej spodobał mi się wątek z Pipem, ale nie chcę zdradzać, kim ów Pip jest – musicie przeczytać sami!

Veronica i pingwiny, tak jak pisałam, jest bardzo przyjemną i ciepłą powieścią, w sam raz na chłodne jesienne czy zimowe wieczory. Mimo że część akcji rozgrywa się na Antarktyce, z historii bije przyjemne ciepło. Nie brakuje w niej też przewrotnego brytyjskiego humoru i emocji – od rozbawienia przez złość po wzruszenie. Powieść mogę polecić wszystkim, zarówno fanom pingwinów, jak i każdemu, kto potrzebuje pokrzepienia i ucieczki od nieprzychylnej rzeczywistości.


autor: Hazel Prior

tytuł: Veronica i pingwiny

przekład: Agnieszka Myśliwy

wydawnictwo: W.A.B.

miejsce i data wydania: Warszawa 2023

liczba stron: 384

format: 135 × 210 mm

oprawa: miękka

Polonistka z wykształcenia, skandynawistka w przyszłości. Miłośniczka nauki, jedzenia, filmów oraz seriali. Wielbicielka literatury dziecięcej, młodzieżowej i fantastycznej, a zwłaszcza dystopii. Zakochana w Norwegii i norweskim, ogląda, słucha i czyta wszystko, co powstało w kraju nad fiordami. Darzy miłością pieski i świnki morskie. Redaktor naczelna tego przybytku. Od niedawna udziela się na bookstagramie @mons.reads.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %