Przeczytaliśmy

Wąż i tęcza. Recenzja

Przeczytałam opis na stronie wydawnictwa i pomyślałam: „rety, co za pomysł!”. Niedługo potem książka o zadziwiającym tytule Wąż i tęcza. Voodoo, zombie i tajne stowarzyszenia na Haiti trafiła do moich rąk, a ja zanurzyłam się w niezwykłym świecie magii, botaniki oraz historii świata. Czy było to miłe doświadczenie? Niekoniecznie, ale o powodach poniżej.

Wade Davis jest kanadyjskim botanikiem i antropologiem, który zdobywał wykształcenie na Harvardzie. Rozgłos przyniósł mu reportaż o procesie zombifikacji na Haiti, wydany po raz pierwszy w 1985 roku. Davis podczas spotkania z dwoma profesorami otrzymał nietypowe zadanie: wybrać się na Haiti i odkryć substancję, która umożliwia zmienianie ludzi w zombie. Opowiedzieli mu oni o Clairviusie Narcisse’u, ubogim rolniku, który został uznany za zmarłego i pogrzebany, ale po pewnym czasie wrócił do swojej wioski. Davis był tą historią równie zaskoczony, jak zapewne większość czytelników jego książki – dajcie spokój, zombie w realnym świecie? Takie rzeczy zdarzają się wyłącznie w filmach! Choć nie był do końca przekonany, przyjął zadanie od swoich mentorów i wyjechał na Haiti w celu przeprowadzenia naukowego śledztwa.

By zdobyć przychylność mieszkańców i zrozumieć świat, do którego trafił, Davis zapoznał się z kulturą vodoun i mistycznymi obrzędami Haitańczyków. Zwrócę od razu uwagę na pisownię: słowa „voodoo” używa się stosunkowo rzadko, ponieważ najczęściej nasuwa skojarzenia z kulturą hollywoodzką i praktykami, które z rzeczywistością nie mają za wiele wspólnego. Dlatego tubylcy przyjęli pisownię „vodoun”, ponieważ ich obrzędy to coś znacznie poważniejszego niż przygotowywanie dziwnych laleczek. Davis więc wgłębił się w kulturę i historię wyspy oraz poznał ludzi, dzięki którym odkrył dwie toksyny – pochodzące od ryb i płazów – które wykorzystuje się do przygotowywania trucizn. Okazuje się, że jedna z nich wprowadza ofiarę w stan bliski śmierci – na tyle bliski, że nawet lekarzom zdarza się pomylić i stwierdzić zgon, podczas gdy potencjalny zmarły jest wszystkiego świadomy – a druga przywraca funkcje życiowe. Ten odwracający proces nie kończy się niestety happy endem, ponieważ najczęściej dochodzi wtedy do uszkodzenia mózgu, człowiek staje się apatyczny, bezwolny – zamienia się po prostu w zombie.

By jednak dokonać tych odkryć, Davis – a wraz z nim czytelnicy – musiał zagłębić się nie tylko w kulturę Haitańczyków, ale przede wszystkim w historię, botanikę oraz medycynę. Haiti naznaczone jest okrutną historią niewolnictwa, sięgającą kilku wieków wstecz. Przyznam, że czytanie o tym było dla mnie najtrudniejsze – biali „wyzwoliciele” nie mieli litości dla pochodzących z Afryki ludzi, których zniewalali, porywali z ojczystej ziemi i przymuszali do trudnej, czasami niebezpiecznej pracy. Lubili się także nad nimi znęcać i w tym aspekcie nie brakowało im pomysłów. Davis poświęcił im obszerną część książki, przytaczając również historie buntowników, którym udało się uciec z niewoli. Niewolnicy tęskniący do swojego życia, kraju, ziemi oraz rodzin przywieźli ze sobą również zwyczaje i obrzędy, których nie porzucili i praktykowali także na Haiti. Stąd wzięły się np. niektóre praktyki czy rytuały, które przetrwały do czasów współczesnych. Warto dodać w tym miejscu, że oficjalną religią, tuż obok religii katolickiej, jest religia wudu, którą wyznaje większość mieszkańców.

Poza historią niewolnictwa Davis wiele miejsca poświęcił również botanice oraz medycynie, opowiadając o przypadkach osób, które po spożyciu ryby rozdymki niemalże pożegnały się z naszym światem i doświadczyły podobnego stanu, jak wspomniany wcześniej Narcisse, który zmienił się w zombie. Davis pisze też o innych osobach, który przeżyły taki stan lub u których została stwierdzona śmierć, a zmarły był świadomy, co się dzieje wokół. Tuż obok historii oraz medycyny ważne miejsce w książce zajmuje botanika – rozwój i rodzaje roślin, historia odkryć, możliwości wykorzystania, budowa czy skala toksyczności.

Wąż i tęcza jest to trudny reportaż, nie będę udawać, że była to przyjemna lektura – momentami bardzo wymagająca w odbiorze, a fragmenty o niewolnictwie wręcz przykre. Jest to jednak na tyle wszechstronna książka, że każdy powinien znaleźć w niej coś dla siebie – polecam ją zwłaszcza wielbicielom nietuzinkowych tematów, osobom ciekawym świata i o otwartym umyśle. Mimo że w lekturę trzeba włożyć czasami sporo wysiłku, myślę, że warto się z nią zmierzyć i dać jej szansę – nawet jeśli czujemy, że to nie do końca nasz klimat.


autor: Wade Davis

tytuł: Wąż i tęcza. Voodoo, zombie i tajne stowarzyszenia na Haiti

przekład: Jan Dzierzgowski

wydawnictwo: Wydawnictwo Czarne

miejsce i data wydania: Wołowiec 2022

liczba stron: 376

format: 133 × 215 mm

oprawa: twarda

Polonistka z wykształcenia, skandynawistka w przyszłości. Miłośniczka nauki, jedzenia, filmów oraz seriali. Wielbicielka literatury dziecięcej, młodzieżowej i fantastycznej, a zwłaszcza dystopii. Zakochana w Norwegii i norweskim, ogląda, słucha i czyta wszystko, co powstało w kraju nad fiordami. Darzy miłością pieski i świnki morskie. Redaktor naczelna tego przybytku. Od niedawna udziela się na bookstagramie @mons.reads.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %