Nim jednak na dobre przejdę do treści, pora na łyżkę dziegciu. Idea wzbogacenia całości o kontekst geograficzny i dziejowy była z pewnością ciekawa, chybionymi pomysłami okazały się za to zarówno poświęcenie tym fragmentom tak dużo miejsca, jak i (niekiedy) dobór i liczba faktów. Opisy rejonów Polski, w których mają miejsce przytoczone podania, służyć mogą z pewnością jako baza do ciekawej wycieczki krajoznawczej. Nie jest to jednak powód, żeby formułować je w stylu jawnie przewodnikowym, wzmiankując przy tym o okolicznych atrakcjach wraz z ich dokładnymi wymiarami. Zbędne są też w wielu przypadkach długie ustępy, przybliżające historię obszarów bądź zabytków, które zwyczajnie wybijają czytelnika z rytmu i nużą go nadmierną liczbą nazwisk i dat, nie wnosząc nic do tematu. Tym bardziej dziwią fragmenty, gdy Bartłomiej Grzegorz Sala zgrabnie wplata te właśnie detale w osnowę opowiadanej historii, ograniczając je do niezbędnego minimum. Pozycja z pewnością zyskałaby na gruntowniejszej selekcji informacji, a edukacyjno-informacyjna ambicja – na lekkim okiełznaniu.
Same podania prezentują, rzecz oczywista, różnoraki poziom – niektóre są mało zajmujące, część (raczej nie z winy autora) czyta się trudniej ze względu na widoczną archaiczność języka, jeszcze inne zaś od razu zachwycają swoją oryginalnością, a także ujmującym baśniowym kolorytem. Wyjątkowymi perełkami są te, które miały na celu wyjaśnić naturalne fenomeny: barwę gleby, drżenia ziemi, powstanie skał. Ogólnie rzecz biorąc, trzeba przyznać, że jest to wybór bogaty i naprawdę zróżnicowany, zarówno jeśli chodzi o motywy, jak i o prezentacje poczwar. Spotkamy na stronicach bestie małe oraz duże, wężowe oraz skrzydlate, wielogłowe, demoniczne, a nawet zaklęte. Są wśród wielu przekazów dzieje tragicznej miłości monstrów oraz ludzi (moi osobiści faworyci), zapisy walecznych walk, a także przestrogi przed nadmiernym umiłowaniem bogactwa. Interesujące bywają inspiracje czerpane z innych części Europy, pokazujące znaczną jedność kulturową kontynentu. Podanych w wątpliwość zostaje także wiele powszechnych przekonań, jak chociażby to o stricte warszawskim pochodzeniu legendy o Bazyliszku.
Jedna tylko decyzja, jeśli o warstwę fabularną chodzi, zupełnie mnie nie przekonała – dodanie rozdziału drugiego, poświęconego „Smoczym krewniakom”. Nawet jeśli zrozumie się pobudki pisarza (moim zdaniem co najmniej wątpliwe), trudno nie odnieść wrażenia, że także w tym aspekcie chciał osiągnąć za dużo. Bestialskie niedźwiedzie, król Sielaw czy ogromny pająk po prostu zupełnie nie pasują do łuskowatego grona.
Księga Smoków Polskich – z wyjątkiem tych chwil, gdy w jej twórcy
nadmiernie odzywa się wykształcenie historyka (choć pewnie wielbiciele tej
nauki w tym miejscu się ze mną nie zgodzą) – to wyśmienity zapis naszej kultury
oraz najstarszych wierzeń, okno na jakże bogatą przeszłość naszego narodu. Aż
szkoda, że książka nie jest nieco dłuższa albo że przydługich ustępów lub
niepotrzebnej ostatniej sekcji nie zastąpiono chociaż jakimiś frapującymi
gawędami. Mimo to stanowi pozycję zdecydowanie wartą uwagi i posiadania w
osobistej biblioteczce, przyjemną lekturę, a także dobre uzupełnienie Bestiariusza słowiańskiego Zycha oraz
Vargasa, aczkolwiek – niestety! – poziomem wyraźnie od niego odstaje.
autorzy: Bartłomiej Grzegorz Sala, Piotr Vargas i Paweł Zych
(ilustracje)
tytuł: Księga smoków polskich
wydawnictwo: BOSZ
miejsce i rok wydania: Olszanica 2014
stron: 144
format: 165 x 235 mm
oprawa: twarda