Miasto projektowane

Krytyczna sytuacja na Ochocie

Agnieszka Szypulska

Źródło grafiki: http://pl.wikipedia.org

Sierpień i wrzesień są dla Warszawy miesiącami, w czasie których co rok wspomina się walki końca lata 1944 roku. Powstanie Warszawskie jest naszą zbiorową traumą, która do dzisiaj odciska swoje piętno na stolicy. Bunt przeciwko okupantowi przerodził się w masakrę zarówno ludzi, jak i miasta. 

„Ciężkie walki w rejonie ul. Okopowej i cmentarzy”

W 2004 roku, w sześćdziesiątą rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego, otwarto poświęcone mu muzeum. To jeden z najnowocześniejszych obiektów tego typu w Polsce, którego ogrom przytłoczy każdego, kto postanowi na raz przyjąć całą prezentowaną w nim historię. Nie da się ukryć, że Muzeum Powstania Warszawskiego przedstawia jedną, bardzo konkretną wizję wydarzeń z sierpnia i września 1944 roku.

W sześćdziesiątą rocznicę tego zrywu cała Polska zaczęła upamiętniać płonącą Warszawę. Cały naród wspominał, dlaczego musiał odbudowywać swoją stolicę. Wrocławski rynek staje się na chwilę warszawską barykadą – oto rekonstruowane jest Powstanie.

Dopiero gdy z ust bliskiej mi osoby, którą uczono o Powstaniu nie w Warszawie, padły słowa: „Dla mnie Powstanie wtedy było jeszcze wygrane”, uświadomiłam sobie, że dobrze dobrane wyrazy mogą zdziałać cuda. To, co dla mnie, warszawianki, której rodzina przeżyła Powstanie lub właśnie go nie przeżyła, ma swoje naturalne źródło w rodzinnych opowieściach, dla innych jest wiedzą książkową. Jak bardzo różni się przez to nasze spojrzenie!



„Na Stare Miasto spadają bomby zapalające”

Chłopcy zawsze lubili bawić się w wojnę. Czasem za karabin wystarcza patyk, czasem potrzeba dwóch i kawałka sznurka. Ktoś będzie dobry, ktoś zły. Ktoś zwycięży, ktoś inny zostanie wzięty w niewolę. Ale lubią też bawić się klockami. Dlaczego więc tego nie połączyć? Jeden z producentów plastikowych klocków postanowił zagrać na tej strunie, wypuszczając na rynek dwa zestawy związane z Powstaniem Warszawskim i sygnowane kotwicą na biało-czerwonym tle. Pomińmy już zupełnie, że w tym momencie firma przeżywa medialny boom, ponieważ wzbudza kontrowersje tematem i wykonaniem. Dla mnie uderzające jest to, że każdy humanoidalny klocek patrzy na bawiącego się z pełną radością i szerokim uśmiechem. Nikt nie jest dobry, nikt nie jest zły. Tylko jedni są czarni, a drudzy zieloni.

W dyskusji na temat tych klocków koleżanka zaproponowała bardzo ciekawe rozwiązanie: do każdego uśmiechniętego plastikowego powstańca należy dodać sześciu martwych plastikowych cywili. Dzięki temu uradośnione Powstanie mogłoby zyskać nieco autentyczności, a ponadto znacząco wzrosłyby walory edukacyjne zestawów.



„Niemcy poprzez plac Teatralny i Bankowy nacierają na ulicę Bielańską i Ratusz, pędząc przed sobą w charakterze »żywych tarcz« kilka szeregów kobiet polskich z dziećmi”

Aby pokazać morderczą walkę, konspiracyjną codzienność i trud przeżycia, a przy okazji uczcić siedemdziesiątą rocznicę wybuchu Powstania, na światło dziennie wyciąga się archiwalne taśmy (przy okazji są kolorowane i oprawiane dźwiękowo), ale też tworzy się zupełnie fikcyjne scenariusze upiększające walkę i śmierć warszawiaków. Mam tu na myśli szeroko promowaną produkcję pod tytułem Miasto 44, w której dziewczyny mają sukienki odrobinę za kuse, chłopcy mają spodnie trochę zbyt czyste, a wszystkim brakuje nieco dziur i strzępów – bohaterowie muszą być piękni. Śmierć musi być heroiczna. Nieważne, że zbyt liczne zastępy ludzi giną bez poszanowania ich godności i prawa do życia. Teraz z sentymentem możemy spoglądać na płonącą Warszawę, oddając im cześć.


„W ruinach Teatru Wielkiego Niemcy mordują około 350 cywilów – mężczyzn i chłopców zamieszkujących sąsiednie bloki mieszkalne”

„Stare Miasto, Stare Miasto, wiernie Ciebie będziem strzec. Mamy rozkaz Cię utrzymać albo w gruzach Twoich lec”[1]. Tak śpiewa i niczym mantrę powtarza Spięty, wokalista Lao Che, zespołu, który w 2005 roku wydał płytę pod tytułem Powstanie Warszawskie. Oprócz dwóch niewątpliwych hitów znajdziemy na niej muzykę nie zawsze bardzo łatwą, nie zawsze radosną, ale na pewno na swój sposób oddającą codzienność powstańczą. Jest to spójna opowieść o następujących po sobie wydarzeniach. Zaczyna się od wydania rozkazu o rozpoczęciu walki, po nim następują relacje z najważniejszych wydarzeń. Ważną jej część stanowią nastroje zarówno walczących, jak i cywilów w różnych momentach trwania warszawskiego zrywu.



Po sukcesie Lao Che Muzeum Powstania Warszawskiego postanowiło wykorzystać muzykę jako medium do popularyzacji wiedzy i tekstów kultury związanych z Powstaniem. I tak na przykład w 2009 roku powstała składanka utworów wielu artystów, którzy śpiewali wiersze Tadeusza Gajcego, jednego z przedstawicieli pokolenia Kolumbów. Z tego albumu, zatytułowanego zwyczajnie: Gajcy!, na największą uwagę (moim zdaniem) zasługuje wykonany przez Lecha Janerkę ostatni wiersz Gajcego Święty kucharz od Hipciego opisujący wybuch zdobytego przez powstańców ciężkiego transportera, który akurat wtedy przewoził ładunek wybuchowy. Wydarzenie to czasem nazywane jest masakrą na Kilińskiego. Z bardzo prostego powodu: zginęło w nim kilkuset cywilów, gdyż niedaleko znajdował się punkt zbiorczy dla wszystkich tych, którzy chcieli się ewakuować kanałami do Śródmieścia i na Żoliborz.



„Umierają pisarz Juliusz Kaden-Bandrowski, Tadeusz Maślonkowski i Antoni Szczęsny Godlewski (ps. »Antek Rozpylacz«)”

Antek Rozpylacz to legenda powstańczej Warszawy. Znany był wszystkim z celności. Na swoim STEN-ie dodawał rysę za każdym razem, gdy udawało mu się ustrzelić kolejnego gołębiarza – niemieckiego snajpera, strzelającego do powstańców z wysokich partii budynków. STEN miał jeszcze jedną cechę, która zadziwia wszystkich nam współczesnych – był zielony. Jak dobrze wiadomo, STEN-y, tak jak fordy T, produkowano w każdym kolorze, pod warunkiem że był on czarny. Antek został zabity na barykadzie w Alejach Jerozolimskich. Dzisiaj z trudem, ale wciąż można odnaleźć tablicę poświęconą nie tylko tej barykadzie, ale i samemu Antkowi. Nie on jest jednak w tej historii najważniejszy. Zielonego STEN-a aż do swojej śmierci używał wyłącznie Rozpylacz. Podczas prób ściągania jego ciała z barykady zginęło kilka kolejnych osób. Koniec końców, osiągnięto jednak sukces. Wraz z Antkiem w ręce walczących warszawiaków trafił pistolet. Wierzono, że tak dobre wyniki powstańca nie mogły brać się znikąd, że ta broń jest predestynowana do spektakularnych zwycięstw. Jednak jak na romantyczną historię przystało, było zupełnie odwrotnie. Od tego czasu każdy, kto szedł z nim na akcję, ginął tragicznie, dopóki broń nie przepadła pod ruinami jednego z budynków płonącej Warszawy. Już nigdy jej nie odnaleziono.

11 sierpnia w „The Daily Mirror” ukazują się słowa: „Trzecia bitwa o Warszawę toczy się dalej i sytuacja jest rozpaczliwa, ale może być jeszcze uratowana, chociaż warszawiacy słusznie pytają, gdzie są nasi przyjaciele”[2].  


Wszystkie nagłówki pochodzą z kalendarium powstańczego (z 8 sierpnia) udostępnionego w zasobach Wikipedii: http://pl.wikipedia.org/wiki/Kalendarium_powstania_warszawskiego_%E2%80%93_8_sierpnia


[1]Lao Che, Stare Miasto, Ars Mundi 2005.[2]Cyt. za: Kalendarium powstania warszawskiego, 29.07.2014, Wikipedia. Dostępne w internecie: http://pl.wikipedia.org/wiki/Kalendarium_powstania_warszawskiego_%E2%80%93_11_sierpnia [dostęp: 9.08.2014].


Agnieszka Szypulska

Studentka kulturoznawstwa i gospodarki przestrzennej. Słucha ulicy i ogląda ludzi. Tropi narracje, zwłaszcza te miejskie. Lubi opowiadać niestworzone historie o warszawskich zakątkach i robi to zawodowo. Szybko się zakochuje - w miejscach, książkach i fikcyjnych mężczyznach.