LUS|TRO

GDZIE | KTÓRĘDY

FADE IN:

WNĘTRZE. MIESZKANIE ANNY I MATEUSZA – NOC

Późny wieczór. Za oknem pada śnieg. MATEUSZ siedzi w fotelu, czytając książkę.

Przerywa lekturę na dźwięk klucza obracanego w zamku. Zmarznięta ANNA wchodzi do mieszkania.

                   ANNA
             (stęka z zimna)

                    MATEUSZ
             I jak?

                    ANNA
             (przebiera się)
             Nie uwierzysz, co  zobaczyłam w ich
             mieszkaniu. Zawsze było z nimi coś
             nie tak.

                    MATEUSZ
             Późno zerwali pępowiny.

                    ANNA
             Zaczynam rozumieć, dlaczego
             nazywają nas pokoleniem, które nie
             wyszło z domu. Chyba wszystkie
             rutyny i zakorzenienia przenieśli
             na własne mieszkanie: kolor ścian,
             układ mebli, podział przestrzeni –
             wszystko! Przez moment
             zastanawiałam się, czy to nie dom
             ich rodziców.

                    MATEUSZ
             I tak znów się przeprowadzą.

                    ANNA
             Nie sądzisz, że to smutne? Kiedyś w
             domu zarzucało się kotwicę na całe
             pokolenia, to było miejsce,
             w którym ludzie umierali!

                    MATEUSZ
             Dzisiaj nie jest ważne, gdzie
             umrzesz ani nawet co po tobie
             zostanie, Ania. Sami dla siebie
             jesteśmy domem. Kto powiedział, że
             musi być raz na zawsze
             zdefiniowany? Powiedz mi lepiej,
             co z ich żaluzjami.

  ANNA siada obok MATEUSZA.

                    ANNA
             A to kolejne szaleństwo: kupili
             takie, przy których podnoszeniu
             trzeba trzymać wciśnięty guzik.
             Kiedy dowiedzieli się,
             że u znajomych wystarczy raz wcisnąć
             i same się podnoszą, ich świat się
             zawalił. Znaleźli tysiąc powodów,
             by zwrócić swoje. Chore to wszystko.

                    MATEUSZ
             Dali się wrobić w okazję, nigdy ci
             się nie zdarzyło?

                    ANNA
             Mateusz, oni czują, że spadł im
             status społeczny, bo ktoś ma nowszy
             automat!
                    (wstaje)
             Teraz przebudowuje się cudze życie
             i wmawia sobie, że żyje się
             własnym… A potem umiera
             w wypożyczonym domu. Chcesz herbaty?

   ANNA przechodzi do kuchni.

                    MATEUSZ
             Poproszę.
                    (wraca do czytania)

                    ANNA (OFF)
             Kupiłeś nowe kubki?!

                    MATEUSZ
             Hmm… Oczyściłem stare.

                    ANNA (OFF)
             O tym właśnie mówiłam!

                    MATEUSZ
             Ania, to tylko kubki! Chodź,
             obejrzymy coś razem, jak skończysz.
             Przejdzie ci.
                                                     CIĘCIE:


Pokolenie ludzi urodzonych w 1992 roku nazywane jest „pokoleniem, które nie wyszło z domu” lub „pokoleniem nie-mam-czasu”. Jego życie przypomina kuriozalny film drogi, w którym często przez lata nie wyrusza się w jakąkolwiek podróż z powodu paraliżującego lęku przed rozpiętością świata i koniecznością podania w wątpliwość rodzimego systemu wartości.

Zmieniło się pojęcie domu –  dziś (jak chyba nigdy dotąd) każdy definiuje je po swojemu. Przemieszczamy się intelektualnie i fizycznie, nie można już uniknąć wrzucenia w szeroką perspektywę poglądów. Człowiek współczesny poszukuje własnego wytłumaczenia otaczających go zjawisk, ale ponieważ jest to zadanie żmudne i niosące ryzyko okaleczeń, często obstaje przy tym, co określone. Broni się przed nowym, a może raczej przed tym, co w nieustannie zmieniającym się kontekście jest po prostu logiczne. Skazuje się w ten sposób na przedwczesną śmierć, bo czy można ustalać własną tożsamość bez popadania w konflikt?

Jak więc powinno brzmieć pytanie: „gdzie” czy „którędy”?


Doktorant na Gdańskim Uniwersytecie Medycznym, anglista i tłumacz. Uważa, że najważniejsze są drobiazgi oraz że dzień bez kubka zielonej herbaty to dzień stracony.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %