KsiążkaPrzeczytaliśmy

Wszyscy, którym ufam. Recenzja

Najnowszy komiks Tommi Parrish, znanych już w Polsce z bardzo dobrze przyjętego Kłamstwa, to jest dokładnie to, czego potrzebuję i co kocham w komiksie. Zainteresował mnie opis fabuły, ale gdy otworzyłam pierwsze strony i zobaczyłam styl rysunków, wtedy dopiero przepadłam z kretesem.

W sumie może to być zadziwiające dla niektórych, bo na pewno styl Parrish daleki jest od klasycznie pojmowanego piękna. Jest raczej fascynująco wykoślawiony, żeby nie powiedzieć brzydki. Ilustracje hipnotyzują oryginalnymi japsztylami i sylwetkami o zaburzonych proporcjach. Twarze postaci często ograniczone są do kilku prostych kresek i kółek, a i reszta części ciała może w kolejnych kadrach zatracać gdzieś detale, np. nagle z fryzury głównej bohaterki zostaje tylko czarny kontur włosów. Osoba autorska świetnie też operuje kolorem, tworząc spójną historię, ale znów – wcale nie stawia na oczywiste wybory. Nie znajdziemy tu śladów użycia „cielistej kredki”, bo karnacja bohaterów może świecić ciemną czerwienią, odcieniami zieleni czy bladym błękitem.

Warstwa graficzna świetnie koresponduje z atmosferą opowiadanej historii. Nie mamy może zbyt wiele akcji, bo fabuła opiera się w dużej mierze na kameralnych rozmowach, ale dzięki oryginalnym rysunkom nie jest nudno, wciąż dużo się dzieje w kadrach. Nawet jeśli jako czytelniczki_cy obserwujemy przez kilka stron gadające głowy, to kreskówkowy styl przydaje im niezwykłej ekspresji i dynamiki.

No i oczywiście sam temat komiksu jest wciągający – moim zdaniem głównie przez doskonale uchwyconą prawdziwość relacji międzyludzkich, szczególnie w tych mikromomentach, gdy drobny gest może zmienić zupełnie atmosferę. Czasem ułamek sekundy decyduje o tym, czy puścimy jakiś tekst mimo uszu albo rozpętamy piekło (przynajmniej wewnętrzne) – i takich sytuacji, doskonale wyważonych w scenariuszu, jest całkiem sporo. Przy czym mimo wrażenia prawdziwości można także doświadczyć poczucia lekkiego odrealnienia, zdecydowanie podbijanego przez styl ilustracji.

Dobra, rozpisałam się już o stylu, klimacie, motywach, ale o czym właściwie ten komiks jest? Moim zdaniem najważniejsza sprawa to stawianie własnych granic, szukanie dla siebie przestrzeni – może jeszcze nie na rozwój, ale chociaż do przetrwania trudniejszych albo takich zupełnie zwykłych, nieekscytujących chwil. Główną bohaterką jest Eliza. Jej życie dzieli się między samodzielną opiekę nad pięcioletnim synem, poetyckie występy, spotkania grup wsparcia i pracę w delikatesach. To bez dwóch zdań kobieta z bagażem, ale rzeczywistość jest tak skonstruowana, że to czas po wyzwoleniu się z największych ciężarów, zerwaniu najbardziej toksycznych znajomości może dopiero okazać się trudnym, codziennie podejmowanym wyzwaniem. W tym momencie Eliza poznaje Sashę, z którą łączy ją wrażliwość, poczucie osamotnienia, potrzeba bliskości. Tutaj fabuła otwiera się na pytania o możliwość zaufania drugiej osobie, gotowość na nową relację, szczerość wobec samej siebie i umiejętność określania własnych potrzeb.

Lektura komiksu jest bardzo poruszającym doświadczeniem. Pogłębione postaci i stopniowe odkrywanie prawdy o nich nie pozwala na ferowanie szybkich i jednoznacznych wyroków. Trzeba przeżyć ten kawałek przedstawionego życia razem z nimi i wyciągnąć z niego jak najwięcej dla siebie. A można wyciągnąć naprawdę dużo.

osoba autorska: Tommi Parrish

tytuł: Wszyscy, którym ufam

przekład: Wojciech Jędrak

wydawnictwo: Timof Comics

miejsce i data wydania: Warszawa 2024

liczba stron: 208

format: 210 × 290 mm

druk: kolor

oprawa: twarda

Żyje życiem fabularnym prosto z kart literatury i komiksu, prosto z ekranu kina i telewizji. Przeżywa przygody z psią towarzyszką, rozkoszuje się dziełami wegetariańskiej sztuki kulinarnej, podnieca osiągnięciami nauki, inspiruje popkulturą. Kolekcjonuje odłamki i bibeloty rzeczywistości. Udziela się recenzencko na instagramowym koncie @w_porzadku_rzeczy.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %