PrzeczytaliśmyRecenzje

Kieślowski. Krótki artykuł o wrażliwości

Polska Akademia Filmowa ustanowiła rok 2016 rokiem Krzysztofa Kieślowskiego, aby upamiętnić dwudziestą rocznicę śmierci reżysera. Ta decyzja stała się pretekstem do wyjęcia trochę już zakurzonych dzieł, zrekonstruowania cyfrowo Amatora czy zorganizowania konkursu na najlepszy scenariusz filmowy inspirowany filmem Przypadek. Oczywiście tych inicjatyw jest więcej, a wszystkie one przyczyniają się do odświeżenia postaci Krzysztofa Kieślowskiego i (przede wszystkim) artystycznego dorobku tego reżysera.
Kieślowski kiedyś, wcześniej i dawniej

Kino Krzysztofa Kieślowskiego nie jest dziś popularne. Zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że stało się już trochę zapomniane. Przeglądając wręcz niekończącą się listę nagród Kieślowskiego, można odnieść wrażenie, że w większym stopniu doceniano go nie w ojczyźnie, lecz w Europie Zachodniej. Nie będzie to właściwy wniosek, jeśli weźmiemy pod uwagę, że w Polsce przyznajemy zaledwie kilka nagród filmowych (między innymi prestiżowe kiedyś Złote Kaczki, natomiast na nominację do Orłów Kieślowski nie miał szans, ponieważ te laury powstały dopiero trzy lata po jego śmierci). Bardziej trafne jest inne spostrzeżenie: duża liczba nagród zdobytych na zagranicznych festiwalach oznacza, że filmy Kieślowskiego bardzo dobrze przyjmowano i doceniano na Zachodzie.

Filmy Kieślowskiego zdobyły duże uznanie głównie dzięki uniwersalnym wartościom ukazywanym w jego dziełach. Świat przedstawiony jego filmów mógł być zarówno ponurym podwórkiem na warszawskim osiedlu, jak i luksusowym domem pod Paryżem, a i tak problemy postaci w nich występujących pozostawały wspólne. Jak to się stało, że filmy Kieślowskiego opisują uniwersalnych bohaterów? Aby znaleźć odpowiedź na to pytanie, trzeba prześledzić życiorys reżysera i ewolucję jego kinematografii.

Per aspera ad astra

Droga Kieślowskiego do zawodu reżysera rozpoczęła się przypadkowo. Początkujący artysta dzięki koneksjom rodzinnym dostał się do Państwowego Liceum Techniki Teatralnej w Warszawie. W swojej autobiografii wspominał: „w Liceum […] pokazali nam, że istnieje jakiś inny świat, który jest coś wart. Świat, który niekoniecznie dotyczy codziennych, społecznie uznawanych wartości – żeby się jakoś urządzić, mieć wygodne życie, jakieś przedmioty, jakieś pieniądze czy jakąś pozycję. Pokazali nam świat zupełnie innych wartości, w których człowiek może się realizować”[1]. Oczarowany teatrem Kieślowski postanowił zostać reżyserem teatralnym. Reżyseria teatralna była wówczas kierunkiem wymagającym zdobycia dyplomu magistra w innym zawodzie. Za naturalny wybór pierwszej ścieżki studiów Kieślowski uznał reżyserię filmową. Dostał się na nią za trzecim razem, jednocześnie będąc już zdiagnozowany jako człowiek ze schizophrenia duplex. Diagnoza, którą otrzymał, umożliwiła mu trwałe uniknięcie służby wojskowej. Początkowo Kieślowski symulował depresję, ale podczas obserwacji psychiatrycznej okazało się, że cierpi na rodzaj schizofrenii. Właśnie wtedy objawiła się jego bujna wyobraźnia, dzięki której potrafił przez wiele godzin opowiadać o tym, jak zrobił porządek w piwnicy czy montował kontakt elektryczny.

Od dokumentu do fabuły

Swoją karierę Kieślowski rozpoczął od filmów dokumentalnych (między innymi Fabryka, Przed rajdem), aby po kilku latach skupić się na produkcjach fabularnych. Jednym z jego wczesnych filmów tego typu był Personel, wpisujący się w nurt kina moralnego niepokoju. Obraz-hybryda, łączący fabułę z dokumentem, to Amator; występują w nim zarówno postacie żyjące w ówczesnej rzeczywistości, jak i te istniejące tylko na kliszy filmowej. Późniejsze filmy skupiały się na tematach społecznych, a najdojrzalsze dzieła reżysera skłaniały się ku metafizyce.

Podczas stanu wojennego Kieślowski chciał wyjątkowo powrócić do filmów dokumentalnych, ponieważ przeczuwał, że jego kolejny film fabularny dołączy do Przypadku już zablokowanego przez cenzurę. Zainteresował się współczesnymi procesami sądowymi, ponieważ „wtedy bardzo często sądy skazywały ludzi na duże wyroki – za głupstwa”[2]. Koncepcja filmu zakładała, że zostaną sfilmowane twarze tylko dwóch osób – skazanego i skazującego. Oczywiście uzyskanie pozwolenia na to, aby zarejestrować odczytywanie wyroków Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, nie należało do zadań łatwych. Zanim Kieślowski otrzymał zgodę, nawiązał współpracę z Krzysztofem Piesiewiczem – wówczas młodym adwokatem broniącym oskarżonych w procesach politycznych. Filmu nie udało się zrealizować, ponieważ skład sędziowski w obecności kamery nie wydawał ani jednego wyroku skazującego. Reżyser przyznawał potem, że gdy zauważył tę prawidłowość, zaczął stawiać pustą kamerę lub nawet jej nie włączać. Podczas pracy nad filmem nawiązała się przyjaźń między Kieślowskim a Piesiewiczem – odtąd ci dwaj wszystkie scenariusze pisali wspólnie. Wracając do Przypadku, Kieślowski nie mylił się – przeleżał on na półce cenzury sześć lat.

Wartości moralne i ich nowa interpretacja w obecnych czasach

Źródeł kolejnych dziesięciu filmów reżysera należy upatrywać w zmieniającej się sytuacji kraju, spowodowanej transformacją ustrojową. Piesiewicz, obserwując bałagan i chaos w Polsce, wpadł na pomysł sfilmowania „Dekalogu”. Inspiracją stały się historie z życia ich samych, ich rodzin i przyjaciół, znajomych ich znajomych… Niektóre wątki wymyślono zupełnie od nowa. Podczas pracy nad scenariuszami twórcy starali się odfiltrować filmy od wydarzeń politycznych i sytuacji społecznej końca komunizmu (na przykład kolejek czy reglamentacji towaru), a przez to nadać dziełom bardziej uniwersalne przesłanie. Jedyną postacią, która zostało stosunkowo późno włączona do filmów, jest „anioł”, który „tak na wszelki wypadek” miał „stanowić swojego rodzaju znak czy ostrzeżenie dla tych, którym się przygląda ”[3]. Nie ma wpływu na to, co się stanie, ale jego obecność zwiastuje nieuchronność decyzji, które bohaterowie muszą podjąć. Anioł nie jest zadowolony z tego, co widzi, bo „ciągle znajdujemy się w jakichś sytuacjach, z których właściwie nie ma wyjścia – a jak nawet jest, to jest to wyjście lepsze, nie dobre, tylko lepsze od innych. […] Przeważnie szukamy wyjścia lepszego od innych. To określa uczciwość”[4]. Powszechność wartości, które opisuje „Dekalog”, przyczyniła się do dużej popularności tych filmów na całym świecie.

Seria „Dekalog” i wyekscerpowane z niej filmy kinowe Krótki film o miłości i Krótki film o zabijaniu zainicjowały nurt skupiony na uczuciach bohaterów. Nie oznacza to, że pozostałe obrazy były pozbawione tego pierwiastka, natomiast w dojrzalszych filmach Kieślowskiego strefa duchowa odgrywa rolę pierwszoplanową.

Kolejnym dziełem skupionym na odczuwaniu emocji było Podwójne życie Weroniki. Film ten koncentruje się na strefie przeczuć, intuicji i snów – to właśnie one są siła napędową akcji. Choć prawdę mówiąc, Kieślowski przekłada dbałość o właściwe odwzorowanie stanów emocjonalnych swoich bohaterów nad troskę o wartką fabułę. Jednocześnie wie, że jest skazany na porażkę, ponieważ kino nie dysponuje wystarczającymi środkami artystycznymi, aby oddać wnętrze ludzkiego umysłu i serca.

Spuścizna rewolucji francuskiej

Po raz kolejny Kieślowski i Piesiewicz sięgają po wielkie hasła niemal dwieście lat po wybuchu Wielkiej Rewolucji Francuskiej. Czym dzisiaj są równość, wolność i braterstwo? Nawiązując do tych wartości i tym samym do flagi francuskiej, konstruują tryptyk. To sztuczny zabieg, ponieważ można te obrazy oglądać oddzielnie – z wyjątkiem zakończenia nie mają one punktów wspólnych. Każdy z nich dzieje się w innym mieście (Paryż, Warszawa, Genewa), przedstawia losy innych bohaterów i opisuje inny problem.

Idąc zgodnie z kolejnością barw na fladze francuskiej, pierwszy z nich – Niebieski – to opowieść o wolności, jednak tylko teoretycznej, bo uwolnienie się od wspomnień i pamięci nie jest możliwe. Kolejny film to Biały – czyli równość, która u Kieślowskiego została przestawiona jako jej zaprzeczenie. Główny bohater zostaje porzucony przez żonę, upokorzony i bez grosza w kieszeni, ale z planem rewanżu. Pragnie równości, ale tak naprawdę chciałby być równiejszy niż równy. Ostania część trylogii to Czerwony. Braterstwo zostało przedstawione jako pozorna troska o losy drugiego człowieka. Pomagając innym, pomagamy tak naprawdę sobie i robimy to dla własnego dobrego samopoczucia.

Fenomen popularności

Kieślowski konstruował filmy o wrażliwych bohaterach dla wrażliwych odbiorców. Jego obrazy były pozbawione zbędnych elementów, a wręcz surowe w akcji, dialogach i efektach specjalnych. Z drugiej strony jednak Kieślowski dopieszczał swoje dzieła pod względem ujęć, barw i montażu tak, aby wywoływać odpowiednie emocje wśród odbiorców.

Nie tylko uniwersalność poruszanych tematów, lecz przede wszystkie zdolność do ekranizowania uczuć stanowi klucz do zrozumienia fenomenu popularności jego filmów. Wszak empatyczni ludzie są na całym świecie – niezależnie od wieku, płci, pochodzenia czy wyznania.


[1] K. Kieślowski, Autobiografia, wydawnictwo Znak, Kraków 2006, s. 24.

[2] Tamże, s. 102.

[3] Tamże, s. 131.

[4] Także, s. 20.

mail11@mail.pl'
Z powołania – chemik i rzecznik patentowy in spe. Z wyboru – uzależniona od innowacji, nauki, oglądania filmów, zielonej herbaty i biegania. Z przymusu – pełnoetatowa kolekcjonerka nieprzespanych nocy i posiadaczka nigdy-nie-dających-się-nagrzać dłoni. Z pasji – amatorka sztuki niejednoznacznej oraz poszukiwaczka transkulturowych połączeń, zakurzonych archetypów i odpowiedzi na pytanie: „D'où venons nous? Que sommes nous? Où allons nous?”. Z przekonania – nie wierzy w przypadki. Z potrzeby serca – woli dawać niż brać.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %