PrzeczytaliśmyRecenzje

Muzeum osobliwości

Ruben Östlund najważniejsze pytanie zadaje wprost, ale przekaz filmu ukrywa nieco głębiej. W The Square wykorzystuje sztukę współczesną, głośno i intensywnie myśląc, co musi się stać, abyśmy pokazali swoje człowieczeństwo. Po cichu szuka przy tym źródła bolączek nowoczesnego społeczeństwa.

Christian – główny bohater filmu – jest dyrektorem muzeum, nie zawsze zdającym sobie sprawę z tego, co dzieje się w placówce, którą zarządza. Został okradziony, a teraz zrobi wszystko, aby odzyskać utracone rzeczy. Jednak wraz z rozwojem akcji problemy Christiana – zarówno w życiu osobistym, jak i zawodowym – będą się tylko nawarstwiać.

Kradzież, która rozpoczyna lawinę niefortunnych wydarzeń, poprzedzona zostaje prośbą anonimowej kobiety o pomoc. Wołanie o ratunek to leitmotiv filmu – za jego pomocą reżyser stawia pytania o istotę bycia człowiekiem. Ludzie nie reagują na cierpienie innych, przechodzą obok niego obojętnie. To dlatego pracownicy agencji reklamowej prześcigają się w absurdalnych pomysłach, jak skrzywdzić małe dziecko, aby filmik promujący nadchodzącą wystawę zyskał uwagę internautów. To samo robi Östlund.

Reżyser, podobnie jak w swojej Grze z 2011 roku, poszukuje jakiejś iskierki nadziei i ciepła w pozbawionej tych cech, bezwzględnej rzeczywistości. W każdej z osób tli się człowieczeństwo, a on próbuje je odnaleźć. Przedstawia nienaruszalne zasady panujące w świecie pełnym egoizmu, w którym nie ma miejsca na jakiekolwiek współczucie. Przez doprowadzanie kolejnych absurdów do ekstremum pragnie zmusić bohaterów do okazania empatii.

Każda scena to prowokacja twórcy, który każe normalnym ludziom, wykonującym swoje pospolite obowiązki, stawiać czoła niecodziennym sytuacjom. Miesza w ich egzystencji, sprawdzając, jak daleko może się posunąć, zanim ludzie stracą panowanie nad sobą albo pomogą ofierze przemocy. Wprowadza chaos do ich ułożonego życia za sprawą widza cierpiącego na zespół Tourette’a, artysty posuwającego się w swoim performansie zbyt daleko czy dziecka żądającego, aby dorosły mężczyzna postąpił przyzwoicie.

W ten sposób na jaw wychodzi prawda o osobach uchodzących za poczciwe. Nienarzekający na brak pieniędzy dyrektor muzeum musi wejść w interakcję z biedakami mieszkającymi w blokowiskach czy kobietą, którą chciał zostawić po jednej wspólnej nocy. Tego typu konfrontacje obnażają obłudę panującą w społeczeństwie. Powoli na wierzch wychodzą kłamstwa i machinacje Christiana. Ale żeby być sprawiedliwym, obrywa się nie tylko jemu, lecz także innym. Potraktowano nas wszystkich jako ogół, a za sprawą kilku scen przyrównani zostajemy do małp. Kierują nami egoistyczne pobudki, a pomimo tysięcy lat ewolucji zachowaniem nie odstajemy zbytnio od zwierząt.

Powody takiego stanu rzeczy reżyser widzi w braku porozumienia. Humor niemal każdej sceny objawia się w starciu osób, które nie są w stanie dojść do jednakowych wniosków. Na tym oparto moc poszczególnych gagów. Żadna z postaci nie potrafi nawiązać prawdziwego kontaktu. Między rozmówcami nie ma żadnego konsensusu, bo na opak odczytują wzajemne intencje, a kolejne działania prowadzą jedynie do coraz większego chaosu i zagubienia.

Twórca wprost mówi nam, żebyśmy śpieszyli się być ludźmi, bo nie otrzymamy szansy, aby móc naprawić swoje błędy. Dostajemy pouczenie, ale przekaz nie uderza infantylnością ani nadmierną prostotą. Moralizatorstwo zniwelowano odpowiednim dystansem i właściwą dawką ironii. W ten sposób reżyser uczynił przesłanie bardziej czytelnym i przystępnym, niż zrobił to Michael Haneke w podobnym znaczeniowo Kodzie nieznanym. Austriak w swoim dziele kazał widzom wyciągać cechy wspólne z mozaiki epizodów, aby zrozumieć film. Szwed natomiast ułatwia nam zadanie, co chwilę podrzucając jasne wskazówki w opowieści spójnej pod względem zarówno fabularnym, jak i tematycznym.

Negocjowanie znaczenia człowieczeństwa i krytyka ludzi jako takich odbywa się za pośrednictwem sztuki nowoczesnej. Tytułowy the square – kwadrat – to instalacja artystyczna, będąca wyznaczonym miejscem, gdzie wszyscy są równi i mają takie same obowiązki. Spełnia więc zadanie utopijnej przestrzeni, w obrębie której ludzie powinni postępować przyzwoicie bez względu na wszystko. Nie zawsze jednak okazuje się to możliwe. Prostota, asceza i brak głębszego sensu kolejnych „dzieł” pozwalają na zadawanie prymitywnych, acz ważnych pytań, dotyczących chociażby zaufania wobec obcych.

Zgodnie z kpiarskim tonem narracji tendencje panujące w sztuce współczesnej zostają wyśmiane. Bohaterowie już w pierwszej scenie zastanawiają się, czym miałaby być wystawa/niewystawa albo czy postawienie czegoś w muzeum uczyniłoby z tego eksponat. Reżyser wykorzystuje kontekstowość prezentowanych dzieł, którymi może być wszystko, aby przyczyniły się do zaprezentowania postawionej tezy.

Nie ma jednak wątpliwości, że najbardziej interesującymi eksponatami w muzeum są u Rubena Östlunda ludzie. Pełnią funkcję zwierząt w zoo, o czym świadczy scena performansu pod koniec filmu, w którym człowiek udaje małpę na uroczystym przyjęciu. Reżyser wpuszcza widzów na wystawę osobliwości, aby zastanowili się nad sobą, bo The Square w sposób lekki i przyjemny zmusza szare komórki do pracy na najwyższych obrotach. Wnioski nie wszystkim przypadną do gustu. Pewne pozostaje tylko, że sztuka współczesna nigdy wcześniej nie była tak przystępna, urzekająca i wartościowa.

tytuł: The Square

scenariusz i reżyseria: Ruben Östlund

kraj i rok produkcji: Dania / Francja / Niemcy / Szwecja 2017

dystrybucja: Gutek Film

mail3@mail.pl'
Absolwent filmoznawstwa i wiedzy o nowych mediach, zafascynowany zarówno kinem ambitnym, jak i produkcjami klasy Z. Zanudza wszystkich opowieściami dotyczącymi krwawych horrorów i seryjnych morderców. Dumny badacz popkultury, którego rzadko można zobaczyć bez komiksu bądź powieści w ręce.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %