Bo i opowieść toczy się nieśpiesznie, w konsekwentnie utrzymanym tempie wystukiwanym przez literacki metronom. Szczególnie adaptacja obyczajowych wątków książki niewątpliwie świadczy o dużej pewności reżysera w pracy z tekstem. Dialogi trafiły na ekran w skali jeden do jednego, aktorzy podają je z pauzami wyuczonymi na deskach teatrów. Być może jest to jeden z walorów filmu: wiarygodnie oddane emocje prosto z kart powieści. Każda wymiana zdań trzyma jednak widza na dystans ze względu na literacką sztuczność wypowiedzi. Podczas projekcji nie sposób zapomnieć, że obserwujemy fikcyjne postaci. Szlachetny prozatorski rys i cienka nić realizmu magicznego spajają elementy thrillera, horroru i dramatu psychologicznego. Rzecz w tym, że nie do końca skutecznie.
Problemy są najlepiej widoczne w przypadku scenariusza. Ledwie zarysowani bohaterowie, wątki potraktowane po macoszemu, liczne fabularne skróty i pośpieszny bieg ku rozwiązaniu. Wszystko to wytrąca widza z rytmu, nie pozwala w pełni zaangażować się w historię, którą w rezultacie zaczyna się postrzegać jako niekompletne puzzle. A nawet jeśli już uda się przymknąć oko na te mankamenty, to reżyser na inne sposoby utrudnia czerpanie satysfakcji z seansu. Stawia akcenty inaczej niż Bator i spycha baśniowość na margines, jakby wątpił w jej zasadność. Wszechobecna zgnilizna moralna przesłania wątki o enigmatycznych Kociarach z ich magicznymi rytuałami czy zagadce złowrogich Kotojadów.
W wizji Lankosza dominują dysfunkcje i patologie, dla których nie stworzono dostatecznej przeciwwagi. Film zasadniczo nie przedstawia przemocy graficznej: dominują cięcia eliptyczne, zmiany ustawienia kamery, cienie i zasłony. Pojawiają się w nim jednak drastyczne obrazy, mogące okazać się trudne w odbiorze dla części widzów. Promyków światła pojawia się tak mało, że panuje noc, a przynajmniej – jest melancholijnie ponuro.
A jednak coś powstrzymuje nas od tego, aby napisać, że jest to bardzo zły film. Zetknęliśmy się ze znacznie gorszymi. Niewątpliwie większość widzów nie przyjmie zaproszenia i nie wejdzie do środka, ale pozostanie w korytarzu, bo Ciemno, prawie noc hipnotyzuje i zawodzi równocześnie. Nie sposób tego filmu zupełnie znienawidzić, ale trudno polecić go innym. Z jednej strony w obsadzie nie ma kiepskich aktorów (inna sprawa, czy pozwolono im się wykazać). Z drugiej – zdarzenia deus ex machina, mętna symbolika i garść wątków pozostawionych widzowi do samodzielnej interpretacji, lecz jakby bez klucza, wystawiają książce Joanny Bator niepochlebne świadectwo. Osoby, które nie czytały powieści, po obejrzeniu filmu pewnie już po nią nie sięgną.
reżyseria: Borys Lankosz
scenariusz: Magdalena Lankosz, Borys Lankosz
obsada: Magdalena Cielecka, Jerzy Trela, Eliza Rycembel, Roma Gąsiorowska, Aleksandra Konieczna, Marcin Dorociński, Dorota Kolak, Piotr Fronczewski, Agata Buzek, Dawid Ogrodnik
czas trwania: 1 godz. 54 min.
data polskiej premiery: 22 marca 2019 roku
gatunek: kryminał, thriller
dystrybutor: Kino Świat