Przeczytaliśmy

Przebić bańkę informacyjną

Internet sprawił, że nagle dostaliśmy natychmiastowy dostęp do wszystkich informacji. Potem usłużne algorytmy wielkich korporacji jeszcze bardziej ułatwiły nam życie – zaczęły formować ciepłe prądy w tym oceanie dobrobytu, odgadując nasze myśli i wskazując tematy potencjalnie interesujące. Obecnie niezmierzone otchłanie obserwujemy grzecznie przez niewielki bulaj w okręcie sterowanym przez Google czy Facebooka.
Czemu piszę o tym przy okazji wydania nowej książki Zadie Smith? Bynajmniej nie dlatego, że pisarka jest technologiczną malkontentką (chociaż wiadomo skądinąd, że ma iPhone’a, na którego też marudzi, bo pożera jej czas). Chodzi o to, że eseje zebrane w tomie Widzi mi się pozwalają się przebić przez bańkę informacyjną, jak specjaliści nazywają mechanizmy filtrujące treści w ten sposób, by trafiać w nasze gusta (przez co zawężają nasze horyzonty, polaryzują poglądy, kiszą nas w sosie własnym). Smith pozwoliła mi – a mam nadzieję, że pozwala także innym czytelnikom – wydostać się poza obręb znanej i lubianej tematyki, skonfrontować się z odmiennymi preferencjami, gustami, poglądami. Z inną sztuką, z inną myślą.

Widzi mi się to ciekawy przykład książki, która się podoba, chociaż autorka czasem denerwuje, a czasem trudno się z nią zgodzić. Najłatwiej czytało mi się eseje o literaturze. Odniosłam wrażenie, że Zadie Smith dobrze wie, że w tej dziedzinie jest specjalistką, nie musi nikogo przepraszać za swoje analizy, nie musi się chować za frazą „to tylko moja opinia”. Jej wyczucie jest tutaj fantastyczne, a wiedza i oczytanie naprawdę robią wrażenie.

Ale teksty poświęcone literaturze to tylko jedna z wielu części składających się na ten zbiór. Mamy tu jeszcze filmy, taniec, muzykę, sztuki plastyczne… Gdybyśmy chcieli spisać wszystkie artystyczne inspiracje autorki, stworzylibyśmy piękną i różnorodną listę nazwisk, motywów i doświadczeń, na której obok siebie gościliby angielscy klasycy i polscy poeci, techniczna nawijka Jaya-Z i lekkie kroki Freda Astaire’a, włoskie ogrody publiczne i narracyjne tajemnice obrazów brytyjsko-ghańskiej malarki.

Co jeszcze jest cudne w pisaniu Zadie Smith? Nowe, ciekawe rzeczy czekają na czytelnika nie tylko przy okazji omówień wystaw w nowojorskich galeriach, trudno dostępnych dla polskich odbiorców. Autorka potrafi wtrącić w swój wywód fragment, który może zmienić nasze spojrzenie na całą twórczość Szekspira. Albo tak zestawi Martina Bubera (żydowskiego filozofa) i Justina Biebera (jeśli nie jesteście Ozzym Osbourne’em, to nie macie prawa pytać, who the fuck is Justin Bieber), że panowie zaczynają istnieć na płaszczyźnie, w której podobieństwo nazwisk nie jest ich jedyną wspólną cechą. Wszystko to sprawia, że Smith odkrywa dla nas nie tylko nowe postaci, lecz także uświadamia nowe motywy, połączenia, sposoby myślenia.

Urozmaicenie, różnorodność, otwartość – to najcenniejsze cechy tekstów Zadie Smith z tomu Widzi mi się. Ale już na wejściu jako czytelnicy musimy się uzbroić w otwartość. Przyjąć inny punkt widzenia, przygotować się na niewygodne argumenty, nie do końca nasze poglądy. Musimy myśleć.


autorka: Zadie Smith

tytuł: Widzi mi się

przekład: Justyn Hunia, Jerzy Kozłowski, Agnieszka Pokojska

wydawnictwo: Znak

miejsce i rok wydania: Kraków 2018

stron: 400

format: 144 × 205 mm

oprawa: twarda

Żyje życiem fabularnym prosto z kart literatury i komiksu, prosto z ekranu kina i telewizji. Przeżywa przygody z psią towarzyszką, rozkoszuje się dziełami wegetariańskiej sztuki kulinarnej, podnieca osiągnięciami nauki, inspiruje popkulturą. Kolekcjonuje odłamki i bibeloty rzeczywistości. Udziela się recenzencko na instagramowym koncie @w_porzadku_rzeczy.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %