LUS|TRO

RUCH | SPOCZYNEK

Owidiusz powiedział między 43 r. p.n.e. a 17 lub 18 r. n.e., że odpoczynek wzmacnia ciało, ale delektuje się nim także dusza. Ktoś jednak potem mądrze dodał: wieczne gonienie za odpoczynkiem męczy. Patrząc co roku na twarze turystów można stwierdzić, że musiało to być całkiem niedawno.

WNĘTRZE. MIESZKANIE EMILII – DZIEŃ

25 kwietnia, czwartek

PRZEBITKA: 
1) Na budziku 6:00. Rozlega się monofoniczny alarm, który ustaje po instynktownym klepnięciu guzika. 
2) Stopy EMILII wsuwają się w puszyste, kremowe bambosze. Kobieta chwiejnym krokiem odchodzi od łóżka. 
3) Emilia energicznie i dokładnie szczotkuje zęby. 
4) Z dzbanka ekspresu do kubka przelewa się świeżo zaparzona kawa.
5) Emilia odgryza kęs chrupiącego rogalika z dżemem. 
6) Zakłada brakujący but na obcasie, a chwilę potem – fioletowy żakiet. 
7) Jednym pociągnięciem szminki maluje usta. 
8) Zatrzaskuje za sobą drzwi samochodu.
9) W biurze podnosi słuchawkę telefonu. Wprowadza dane do komputera. 
10) Kserokopiarka wypluwa kolejne kopie tego samego dokumentu. 
11) Popołudnie. Emilia wraca do domu – stoi w korku. Na tylnym siedzeniu leżą siatki pełne zakupów, przypięte pasami. 
12) Wieczór. Emilia siedzi na kanapie zawinięta w koc i bezwiednie zmienia kanały w telewizorze. 
13) Ze słuchawki prysznica tryska orzeźwiający strumień wody.
14) Emilia przykrywa się kołdrą, telefon kładzie na stoliku nocnym obok budzika, gasi światło. Wydaje z siebie jęk zmęczenia i zarazem ulgi.   

CIĘCIE:  

WNĘTRZE. MIESZKANIE EMILII – DZIEŃ

Pusty, czarny kadr. W tle słyszymy głos EMILII rozmawiającej przez telefon.

EMILIA (OFF)
Gosia? Dostałam urlop! Lecę na pięć dni do Rzymu!

PLENER. RZYM – DZIEŃ  

Biały samolot pasażerski przelatuje nad miastem, wydając przy tym przeciągły świst.

CIĘCIE:  

WNĘTRZE. POKÓJ HOTELOWY W RZYMIE – DZIEŃ  

25 lipca, czwartek.   

PRZEBITKA: 
1) Na telefonie 7:00. Rozlega się monofoniczny alarm, który ustaje po instynktownym dotknięciu ikony. 
2) Stopy EMILII wsuwają się w puszyste, kremowe bambosze. Kobieta chwiejnym krokiem odchodzi od łózka.
3) Emilia energicznie i dokładnie szczotkuje zęby.
4) Zakłada brakujący sandał, a chwilę potem – lnianą koszulę.
5) W hotelowym bufecie nalewa z dzbanka ekspresu do kubka świeżo zaparzoną kawę.
6) Odgryza kęs chrupiącego rogalika z dżemem.
7) Zatrzaskują się za nią drzwi autobusu.
8) Czas płynie, a my widzimy kolejne fotografie dokumentujące turystyczne polowanie Emilii: Forum Romanum, Koloseum, wnętrze Panteonu, Fontannę di Trevi, Zamek Św. Anioła, Bazylikę Św. Piotra oraz Muzea Watykańskie, gdzie Emilia pozuje na tle „Grupy Laokoona”. Jej zmęczenie z każdym zdjęciem wyraźnie narasta.
9) Wieczór, restauracja w wąskiej uliczce. Emilia z rezygnacją nabija makaron na widelec.
10) Drzwi hotelowego pokoju zatrzaskują się. Emilia zrzuca przy łóżku torbę, aparat i ubrania. 
11) Ze słuchawki prysznica tryska orzeźwiający strumień wody. 
12) Emilia siedzi w fotelu i przygląda się kolejnym punktom wyprawy zaznaczonym na mapie. Odkłada arkusz na stół, przeczesuje włosy ręką. 
13) Przykrywa się kołdrą, telefon kładzie na stoliku nocnym, gasi światło. Wydaje z siebie jęk zmęczenia i zarazem ulgi.   

FADE OUT

Sztuka odpoczywania jest trudna – szczególnie w kulturze wypełniania każdej minuty życia zabawami przyjemnymi i pożytecznymi, które z reguły prowadzą do frustracji oraz pogłębiającego się zmęczenia. Coraz młodsi ludzie zabierają ze sobą na wakacje całoroczny reżim, planują każdy krok najkrótszego nawet wyjazdu, byle zobaczyć, przeżyć, dotknąć i poczuć jeszcze więcej. Do domów wracają z mnóstwem zdjęć, które można otagować, walizką brudnych rzeczy, które należy wyprać i wielkim zmęczeniem biorącym się ze zdyscyplinowanego wypoczynku, na które nic już nie można poradzić, bo czas wracać do pracy.

Otóż nic tak nie przywraca sił jak ucieczka od rutyny. Spontaniczny wyjazd, podczas którego chłonie się atmosferę miejsca i tylko niekiedy podziwia to i owo, wydaje się najbardziej odpowiednim wyjściem dla większości zabieganych ludzi naszego stulecia.

Odetchnijmy naprawdę! Jeśli odczuwacie potrzebę, żeby nie robić nic, to po prostu nic nie róbcie.

Doktorant na Gdańskim Uniwersytecie Medycznym, anglista i tłumacz. Uważa, że najważniejsze są drobiazgi oraz że dzień bez kubka zielonej herbaty to dzień stracony.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %