Dziesięc kochanek filmu

Historia i Film – romans wszech czasów

Świat bez kłamstwa. Bezużyteczność wyobraźni i fantazji. Ludzie tylko prawdomówni. Literatura tylko historyczna. Filmy też tylko historyczne, i to bez epickiego rozmachu, bez wątków romansowych, bez barwnej scenografii i kostiumów. Zamiast tego wszystkiego – jeden jedyny mężczyzna, wykładający historię.
Taki obraz alternatywnej rzeczywistości został przedstawiony przez Ricky’ego Gervaisa w filmie Było sobie kłamstwo. Nie jest moim celem snucie moralnych dywagacji, ale ten świat szarych oczywistości nie daje spokoju, spodziewanego po eliminacji powszechnego grzechu; przynosi on raczej konsternację, a nawet lekkie przerażenie. Wiem jednak, że pewna postać prawdopodobnie czerpałaby dużo satysfakcji z opisanego stanu rzeczy. Myślę o Klio – antycznej muzie patronującej historii.

Nie ma jednak potrzeby uciekać się do tak drastycznych rozwiązań, aby zadowolić Klio. W naszym – jakże niedoskonałym – świecie nie zapomniano przecież o historii. Każdego roku powstają filmy inspirowane dawnymi dziejami i sprawcami tych dziejów. Twórcy filmowi chętnie opierają swoje scenariusze o biografie wielkich przywódców. Mamy zatem Aleksandra, w którym hollywoodzka plejada gwiazd ukazuje skomplikowane stosunki macedońskiego wodza z matką, ojcem, dowódcą wojsk i pewną baktryjską księżniczką. Mamy Kochanice króla i wciąż gorący temat miłosnych podbojów Henryka VIII. Mamy w końcu zdobywcę Oscara za najlepszy film w 2011 roku – Jak zostać królem – i spojrzenie na panowanie Jerzego VI od nieszablonowej strony. Zostając przy filmach kostiumowych i postaciach historycznych, ale spuszczając nieco z tonu, warto wspomnieć o Casanovie i weneckich przygodach legendarnego kochanka (w rolę tę wcielił się Heath Ledger). Więcej powagi, ale za to okraszonej meksykańskim folklorem i specyficzną atmosferą obrazów Fridy Kahlo znajdziemy w biograficznym filmie Frida ze wspaniałą grą aktorską Salmy Hayek. Innym artystą, który stał się inspiracją dla scenarzystów, jest bohater Pianisty – Władysław Szpilman.

Pozostając w filmowej orbicie II wojny światowej trzeba przyznać, że jest to temat chętnie adaptowany na dużym ekranie. Nic dziwnego – pozwala on rozwinąć wiele popularnych wątków, podjąć ważne kwestie moralne, przedstawić całe spektrum typów ludzkich oraz zachowań człowieka w ekstremalnych warunkach. Wydarzenia II wojny światowej są więc doskonałym tłem dla kreowania żywej legendy (Wróg u bram), ukazania desperacji i chęci życia (Kanał), miłości (Pearl Harbor), heroizmu kobiet (Katyń), trudnych decyzji (Szeregowiec Ryan), dorastania (Jutro idziemy do kina) czy w końcu wielkiej przemiany bohatera (Lista Schindlera). Oczywiście jest to bardzo ciężki temat, niełatwo jest uniknąć w związku z nim pomnikowości i patosu. Dlatego też niektórzy twórcy w celu odświeżenia materiału postawili na… śmiech! Efekt wcale nie jest karykaturalny czy obrazoburczy. Najlepszymi przykładami na to są stary, dobry, polski film Jak rozpętałem II wojnę światową z wartką akcją, skrzącym się dowcipem i niemdłym wątkiem miłosnym oraz nie tak stary, równie dobry, włoski film Życie jest piękne, chociaż w tym przypadku należy przygotować również chusteczki, bo przy niejednej scenie można uronić kilka łez.

Naturalnie liczne filmy skupiają się także i na innych konfliktach zbrojnych. Zapewne dzieje się tak z tych samych powodów, dla których jako tło fabuły wybierana jest II wojna światowa. Wszak czego jak czego, ale wojen w historii naszej cywilizacji mamy co niemiara. Wystarczy sięgnąć do czasów antycznych i już natykamy się na legendarną, wielką wojnę, która stała się tematem pierwszego dzieła literackiego – wojnę trojańską. Takiego tematu nie mogło zabraknąć w kinach, chociaż niektórzy pewnie woleliby, żeby nie został on jeszcze zrealizowany… Troja wielu zawiodła – może przez wielką trudność w doścignięciu Homera, a może przez fascynację starożytnymi zagadkami, których niestety nie zaznamy w tej superprodukcji.

Po dalszych poszukiwaniach znajdziemy wcale niezłą opowieść z czasów wypraw krzyżowych, przedstawioną przez Ridleya Scotta w Królestwie Niebieskim, oraz inny film tego reżysera – tym razem opowiadający o Helikopterze w ogniu biorącym udział w operacji wojskowej na terenie Somalii. I w końcu (skoro mowa o wojnach) nie można nie wspomnieć o wyniesionej przez Amerykanów na piedestał wojnie w Wietnamie, ale żeby nie mówić o czymś, czego wszędzie pełno, wskażę tylko jeden tytuł w celach poglądowych: Czas Apokalipsy.

Pamiętajmy jednak, że historii nie tworzą tylko wielkie wydarzenia i znakomite osobistości. Trzeba przyjrzeć się również mniejszym wypadkom mniejszych ludzi. W tym pomocne są filmy oparte na faktach. Bo czyż katastrofa Titanica zobrazowana przez Jamesa Camerona nie wpłynęła na naszą kulturę? Czy pierwsze 24 godziny światowego kryzysu gospodarczego są ważne tylko dla twórców Chciwości? Czy w ogóle potrzebne są takie pytania w przypadku The Social Network i powstania największego portalu społecznościowego, znanego wszystkim jako Facebook? Nie trzeba też być królem, wodzem czy genialnym malarzem, by zasłużyć na przekazanie swojej historii za pośrednictwem kina. Wystarczy chociażby zostać niezwykle przebiegłym dealerem narkotykowym jak George Jung z filmu Blow albo buntownikiem odrzucającym zdobycze cywilizacji jak Christopher McCandless z filmu Wszystko za życie. Sławy bez wątpienia nam nie zabraknie, gdy jak Aron Ralston utkniemy w rozpadlinie skalnej gór Utah na 127 godzin. Można też zadowolić się swoim względnie spokojnym życiem i wszystkie emocjonujące przygody obejrzeć w fotelu kinowym lub na wygodnej kanapie, ale to raczej kiepski materiał na film.

A przecież są jeszcze historie, których nie było, ale które mogłyby być! Tworzenie alternatywnych wersji dziejów to całkiem udany pomysł na dobre kino. Przykładów gdybania na ekranie jest wiele: co by było, gdyby mężczyźni wyginęli (Seksmisja), gdyby w USA Nixon został wybrany na trzecią kadencję, a superbohaterowie stali się banitami z marginesu społecznego (Watchmen Strażnicy), gdyby hitlerowcy uciekli do tajnej bazy na Księżycu (Iron Sky)… Każda z tych koncepcji jest godna uwagi, ale absolutnym hitem są Bękarty wojny Quentina Tarantino. To pozycja obowiązkowa dla każdego, kto chciałby choć na czas trwania filmu przenieść się do rzeczywistości, gdzie to Żydzi tworzyli bezlitosną bojówkę mszczącą się na nazistach i gdzie przygotowywane są wcale efektowne/efektywne zamachy na Hitlera.

Przykłady alternatywnego przebiegu historii zaczynają i kończą ten artykuł. To najcięższe działo przeciwko tym, którzy naukę wspieraną przez muzę Klio kojarzą tylko z zakurzonymi eksponatami z miejskiego muzeum lub z monotonnym głosem szkolnego nauczyciela. Historia – także dzięki filmom historycznym – z powodzeniem może obronić się sama i tezę tę prawdopodobnie potwierdziłoby spore grono koneserów kina.

Żyje życiem fabularnym prosto z kart literatury i komiksu, prosto z ekranu kina i telewizji. Przeżywa przygody z psią towarzyszką, rozkoszuje się dziełami wegetariańskiej sztuki kulinarnej, podnieca osiągnięciami nauki, inspiruje popkulturą. Kolekcjonuje odłamki i bibeloty rzeczywistości. Udziela się recenzencko na instagramowym koncie @w_porzadku_rzeczy.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %