Wywiady

Ile mówią o nas rzeczy, których już nie chcemy? Wywiad z kuratorami wystawy

Zaczęło się od rozbudzenia kolekcjonerskiej żyłki, ciekawości i chęci się znalezienia czegoś interesującego. Grupa, która pozornie miała być usługą sąsiedzką w zero-waste’owym duchu, zaczęła żyć własnym życiem, tworząc swój wewnętrzny kod, język i subkulturę. Zauważył to Michał Ciemniewski, który wraz z Magdą Czubaszek zaprasza na niezwykłą wystawę zdjęć tylko z pozoru zwyczajnych przedmiotów.

Dlaczego postanowiliście zacząć kolekcjonować zdjęcia niechcianych przedmiotów?

Michał Ciemniewski: Dołączyłem do grupy „Uwaga, śmieciarka jedzie” z myślą, że będę szukał tam fajnych rzeczy. Okazało się, że od samych przedmiotów ciekawsze były ich zdjęcia. Miałem nadzieję na wszelkie dziwaczne precjoza, widziałem tam miecze, buddyjskie figury, zupełne abstrakcje.

Działanie członków tej grupy polega na tym, że wymieniają się na niepotrzebnymi rzeczami, informują wzajemnie o „śmietnikowych znaleziskach”. Możemy tam znaleźć prawdziwe skarby. Za oddane przedmioty nikt nie bierze opłaty. Zainteresowana osoba przyjeżdża pod podany adres i odbiera produkt.

Magdalena Czubaszek: Czasem o tym, czy zostaniemy nowym właścicielem jakiejś rzeczy, decydują sekundy. Chwilę po opublikowaniu posta na grupie pojawiają się pierwsze komentarze chętnych. Tu trzeba umieć wykazać się refleksem. Zazwyczaj wygrywa najszybszy. Myślę, że dla niektórych jest to forma sportu. Silnie działa też pewnie czynnik, że wszystko tu jest za darmo.

MC: To był jeden z powodów, dla których ja nie przestałem się łasić na te rzeczy. Jeśli uda ci się być pierwszym, wystarczy się umówić, przyjechać i przedmiot jest twój.

Dlaczego te rzeczy Was zainteresowały? Co było w nich wyjątkowego?

MC: W niektórych nie było zupełnie nic specjalnego. Niektórzy potrafią oddawać nawet resztki z obiadu. Nie siliłem się na wyszukiwanie tych najciekawszych. W facebookowym feedzie pojawiały się kolejne zdjęcia. Niektóre z nich wyjątkowo przykuwały uwagę, miały dużą wartość estetyczną. Zacząłem je zbierać.

Zaczęło się od zdjęcia z futrem, które znajduje się na plakacie promującym wystawę. Potem dołączały do nich kolejne. To trwało miesiącami. Na początku nie miałem ambicji, żeby robić z nimi coś więcej. Po prostu bardzo mi się podobały. Do tego stopnia, że drukowałem je, oprawiałem w ramki i ustawiałem na biurku. Nie wiem, czy profesjonalny fotograf oceniłby je jako dobre.

MCz: Mnie bardziej od aspektu estetycznego ujął wątek antropologiczny. Grupa ludzi stworzyła platformę, za pomocą której wymieniają się niechcianymi przedmiotami, bo nie chcą, by trafiły do śmieci. Przekazywanie ich dalej to sposób bardzo humanitarny. Intencje tych osób zainteresowały mnie więc bardziej niż sam obiekt.

Długo nie wiedziałam, że Michał kolekcjonuje te zdjęcia. Właściwie do momentu, kiedy sprezentował mi jedno z nich. Zdjęcie przedstawiało pojemnik na wodę święconą w kształcie Matki Boskiej. Sceneria była wyjątkowo obskurna. Odrapane ściany, stare sprzęty AGD, przygaszone światło żarówki. Choć ta przypadkowa estetyka robiła wrażenie, to zdałam sobie sprawę, że grała tu rolę drugorzędną. Ostatecznie był to przedmiot wystawiony po to, by znalazł nowego właściciela. Niekoniecznie chodziło o to, by wyglądał ładnie.

MC: Ta buteleczka została znaleziona przez kogoś na śmietniku. I choć to tylko pojemnik na wodę, to prawdopodobnie fakt, że przedstawiał figurę świętej, sprawił, że nie trafił do śmieci. Ktoś postanowił dać mu drugie życie.

Nadal jesteśmy sentymentalni?

MC: Myślę, że do jednych przedmiotów przywiązujemy się bardziej, a do innych mniej. Nie podpisałbym się pod stwierdzeniem, że szafki z płyty wiórowej mają duszę. Służą nam zazwyczaj do kolejnej przeprowadzki. Ale na pewno większość z nas ma w domach rzeczy, z którymi nie chce się rozstać. Nie wiem, czy jest to zakorzenione w naszej naturze, która karze nam zbierać takie „przydasie”, czy dlatego, że zwyczajnie przywiązujemy się do przedmiotów. Więc kiedy musimy się ich pozbyć, nie myślimy o nich jak o śmieciach, nie chcemy, żeby zostały wyrzucone. Oddajemy je w dobre ręce.

Nazwa grupy sugeruje nam szybkie działanie: „Uwaga, śmieciarka jedzie” jest ostrzeżeniem – jeśli nie zaopiekujemy się rzeczami, które ktoś nam oferuje, mogą trafić na wysypisko. To wręcz prośba o ratunek.

Czyli to coś więcej niż sąsiedzka przysługa?

MCz: „Śmieć” jest określeniem wskazującym na coś brudnego, nacechowanego negatywnie. Te rzeczy są inne. Wymykają się kategoriom. Moim zdaniem są poza systemem. „Śmieciarka” to trochę taki czyściec, gdzie czekają na właściciela, który da im nowe życie.

Jeśli się przyjrzymy, zauważymy, że te przedmioty wskazują na to, że na co dzień tworzymy pewien system. To, co od niego odpada (śmieciarkowe znaleziska) już do niego nie pasuje. Warto przyjrzeć się temu, czego się pozbywamy. Te rzeczy mogą nam powiedzieć o tym, kim byliśmy, jak się zmieniamy i kim się stajemy lub kim chcielibyśmy być. I dlaczego nagle do naszego świata przestaje pasować plakat z Davidem Hasselhoffem czy pojemnik w kształcie Matki Boskiej.

Ile o ich właścicielach mówią „śmieciarkowe” znaleziska?

MCz: Nie znamy motywacji ludzi, którzy pozbywają się rzeczy ze swoich domów, ale to daje duże pole wyobraźni.

MC: Myślę, że więcej dowiedzielibyśmy się, wchodząc do ich mieszań,  przyglądając się przestrzeni, z której wyrzucane są te niechciane przedmioty. Rozmawiałem z większością autorów zdjęć, które zobaczymy na wystawie. Sfotografowane rzeczy nie zawsze towarzyszyły właścicielom od lat. Czasem były to rzeczy, które znajdowali, dziedziczyli albo dostawali w prezencie. To jest to, o czym mówiła Magda – odpryski od pewnego systemu, do którego ten przedmiot nie pasuje.

Projekt „Gdy rzeczy pozują” można oglądać od 11 października w Bielańskim Ośrodku Kultury. Dlaczego warto odwiedzić tę wystawę?

MCz: To wydarzenie jest dobrym pretekstem do rozmowy. Prac, które zebraliśmy, nie zobaczycie jednak na ścianach. Przestrzeń wystawy została zorganizowana w sposób skłaniający do tego, by się zatrzymać i przyjrzeć temu interesującemu wycinkowi Internetu w analogowych warunkach. Chcieliśmy zwrócić uwagę na to, że wszystko, czym otaczamy się na co dzień, posiada własną historię. Poświęcając im naszą uwagę, oddajemy tym opowieściom głos.
W ramach panelu 11 października będziemy mieli okazję spotkać się i porozmawiać z Pauliną Górską – blogerką piszącą o ekologicznym stylu życia. Paulina to propagatorka idei zero-waste, odpowiedzialnej konsumpcji i ograniczania śmieci. Na swoim blogu paulinagorska.com pisze między innymi o społecznej odpowiedzialności biznesu. Zawodowo związana z Grupą Wirtualna Polska.

https://www.facebook.com/eko.paulinagorska/

Oraz:

Staszkiem Krawczykiem – socjologiem związanym z Uniwersytetem Warszawskim, blogerem i publicystą poruszającym tematy dotyczące społeczeństwa, polityki i kultury.

https://www.facebook.com/pg/StaszekKrawczykFanpage/about/?ref=page_internal


Wstęp wolny. 

Interesuje mnie kultura. Jej twórcy, ich wytwory i historie, które stoją za ich powstaniem. Lubię sztukę, która zmusza do refleksji i staram się unikać banału. Kiedy spodoba mi się utwór, potrafię zapętlić go na długie tygodnie. Nałogowo kupuję książki, ale rzadko czytam je dwa razy. Dla dobrej wystawy jestem w stanie pojechać na drugi koniec Polski.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %