Przeczytaliśmy

Jedzcie pulardę! Recenzja „Niebezpieczeństwa onanizmu”

Ubawicie się. Będziecie rechotać z radości, a nawet, jak mawiano w kabarecie Dudek: zaśmiewać się ze śmiechu jak pszczoła. I za nic w świecie nie da się tej niewielkich rozmiarów książeczki traktować poważnie w XXI wieku. To, jak Jacques Louis Doussin-Dubreuil dwieście lat temu opisywał z naukową powagą kwestię onanizmu, dziś można odbierać wyłącznie jako ciekawostkę.

Warto nawet poeksperymentować w domowym zaciszu i poszukać w sobie objawów masturbanta sprzed dwustu lat. Autor daje wyczerpujący opis takiego osobnika w Niebezpieczeństwie onanizmu.

„Oko błędne, przyćmione, słabe i często zaczerwienione, obolałe, kaprawe, zawsze zwilgotniałe, powieki spuchnięte, twarz grzybiała, trawienie trudne, (…) zmęczenie, któremu żaden wypoczynek zadośćuczynić nie zdoła, (…) kał nieczęsty, uryna zgęstniała, (…) skłonność do rzygania częsta, a rzygi tłuste, wielka słabość nerek oraz nóg, (…) kaszel urywany, (…) stękania, częste ziewania”. (s. 59)

To nie wszystko, oczywiście, bo człowiek skłonny do onanizmu stoi nad przepaścią moralnego upadku, nie może znaleźć nigdzie towarzystwa, ma problemy ze skupieniem uwagi, trudności z pamięcią, staje się odludkiem i przestaje być zdolny do przyjaźni. Ponadto tępieje, głupieje, leniwieje, baranieje, wiedza nabyta paruje z głowy, inteligencja zanika, godność go opuszcza i popada w powszechną pogardę. Ale uwaga! Wszystko to może być także wynikiem… częstego czytania. Zatem diagnozowanie onanisty przysparzało kłopotów.

Książka złożona jest nie z rozdziałów, a listów, w których autor odpowiada na bolączki onanistów. Opisuje, do czego prowadzi taki tryb życia i przestrzega przed zgubnym nałogiem. Daje rady, jak leczyć tę zabójczą skłonność, cytując ówczesnych medyków i myślicieli. Gdyby tego było mało, albo być może żeby zbyt długą lekturą nie wywołać u czytelnika objawów podobnych do tych opisywanych wyżej, autor na końcu zamieścił cykl rysunków pokazujących stadia masturbacyjnej przypadłości. Bardzo obrazowo przekonuje, że piętnaście stadiów to nie wymysł, tylko realne zagrożenie. Tym bardziej, że ostatnia rycina przedstawia śmierć onanisty.

Doskonałym dodatkiem do rozprawy Doussin-Dubreuila jest posłowie tłumacza Krzysztofa Rutkowskiego. Dowiemy się z niego o historii postrzegania masturbacji od średniowiecza do współczesności. Nie brakuje w nim naturalnie mrugnięcia okiem, bo przecież onanizm dziś to już nie plaga, tylko zjawisko naukowo zbadane i właściwie zaakceptowane społecznie (no może oprócz religijnych ortodoksów). W każdym razie gdyby kogoś ta skłonność dopadła, to może za radą Doussin-Dubreuila zjeść pulardę, turkaweczki lub bekasa. Względnie zażyć kąpieli i zaordynować sobie lewatywę. To ponoć pomaga.


autor: Jacques Louis Doussin-Dubreuil

przekład: Krzysztof Rutkowski

tytuł: Niebezpieczeństwo onanizmu

wydawnictwo: Słowo/Obraz Terytoria

miejsce i rok wydania: Gdańsk 2021

liczba stron: 176

format: 100 × 200 mm

okładka: miękka

Cenię spokój, zarówno ten uświęcony, jak i zwykły. W tym (s)pokoju mam swoje miejsce, z którego sięgam po książki. Czytanie dostarcza mi wszystkich emocji, jakie wymyślił świat. Nauczyłem się tego dawno temu w bibliotece w moim rodzinnym mieście. Wtedy czytałem książki „podróżnicze, względnie podróżniczo-awanturnicze”, dziś najchętniej wybieram literaturę non-fiction i książki przybliżające zjawiska kulturowe sprzed kilku dekad. Przyglądam się niektórym sztukom plastycznym i szperam w klasykach polskiego komiksu. Jestem dobry dla książek.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %