Odyseusze uwięzieni za zagrodą zębów
„Co by było, gdyby…” – ileż
razy zadajemy sobie to pytanie i w odpowiedzi tworzymy rozmaite teorie,
rozpatrujemy niezrealizowane (przynajmniej w tym wszechświecie, jeśli wierzyć
kwantowej teorii Hugh Everetta III) scenariusze. Bo przecież zazwyczaj to
właśnie możliwość już na zawsze zamknięta w sferze czystej teorii wydaje się
nam o wiele ciekawsza, o wiele bardziej obiecująca. W końcu zawsze można było coś
zrobić lepiej, podjąć właściwszą decyzję, wybrać bardziej odpowiednią ścieżkę.
Ale czy aby na pewno?
Kolejne dzieło Wita Szostaka to
książka objętościowo skromna, ale bardzo gęsta ideowo. Stanowi swego rodzaju
literacki eksperyment, w którym pisarz proponuje kolejne wersje mitu o
Odyseuszu: czasem diametralnie różniące się od oryginału, kiedy indziej
odbiegające od pierwotnego toku zdarzeń jedynie w stopniu marginalnym. Bywają
krótsze albo dłuższe, mniej lub bardziej zaskakujące, kończą się optymistycznie
lub – na grecką modłę – tragicznie. Częstokroć także wyłaniający się z nich
obraz bohatera różni się od tego, do którego zdążyliśmy się przyzwyczaić. To
wszystko niewypowiedziane możliwości, teraz uwolnione zza tytułowej zagrody
zębów, więzienia półistnienia, niczym kot z pojemnika Schrödingera.Powołano je do życia w języku
równie nietypowym jak sam koncept. Styl pisania Szostaka w tym dziele cechuje
się zaskakującą wręcz lakonicznością, jakby w opozycji do
eposu Homera, chociaż wciąż czuć w tych mikrotekstach poetyckie piękno. Jest w
tym jakaś dziwna suchość, kronikarska beznamiętność, zupełnie jakby twórca postanowił
zachować za wszelką cenę dystans do opisywanych zdarzeń. „Liczy się tylko
historia” – zdaje się mówić Szostak.W rezultacie mamy tu do czynienia
z uniwersalną opowieścią o człowieczeństwie, wyborach, wzlotach i upadkach,
miłości i śmierci, nie zaś z reinterpretacją mitu w typowym pojęciu. Ale pomimo pewnej
głębi przemyśleń, a także intelektualnego wyszukania Zagroda zębów pada ofiarą własnego zamysłu i swych rozmiarów. To
rzecz zbyt krótka, zbyt skromna: bardziej ulotna impresja (jakkolwiek
smakowita) niż książka trwale zapisująca się w pamięci. Ot, ciekawostka, która
na dodatek nie przemówi do każdego, trudna do ocenienia uczciwie, wręcz
balansująca na skraju twórczej fanaberii. To trochę tak jak z rozpatrywaniem
niezrealizowanych scenariuszy – czy jest w tym choćby krztyna sensu, każdy musi
już sam zadecydować.
autor: Wit Szostaktytuł: Zagroda zębówwydawnictwo: Powergraphmiejsce i rok wydania: Warszawa 2016stron: 104format: 144×
214 mmoprawa: twarda