Wywiady

Ostatni list miłosny – rozmowa z AJ Dungo o komiksie „Fale”

Kristen, młoda dziewczyna kochająca surfing i inne sporty, dzieląca się ze światem tym, co w niej najlepsze, zmarła na raka kości. Całe jej życie naznaczone było chorobą i oczekiwaniem na wyrok. AJ Dungo, partner Kristen, zamienił swoją żałobę w pracę nad komiksem, spełniając obietnicę dziewczyny, że opowie jej historię w sztuce. Czy trudno mu było zmierzyć się ze wspomnieniami i jak na publikację zareagowała rodzina i znajomi – między innymi o to zapytałam autora Fal, wydanych niedawno w Polsce przez wydawnictwo Marginesy.
Magdalena Pawłowska: Po pierwsze, muszę przyznać, że czuję się trochę nieswojo, zadając pytania na temat Twojego komiksu Fale – jest tak smutny i tak osobisty jednocześnie, że czuję się jak intruz. Ale jest to dzieło tak świetne, że ​​chcę więcej – a na razie „więcej” to dla mnie możliwość przeprowadzenia wywiadu. Więc powiedz, co dla Ciebie znaczy ta książka? Czy naprawdę obiecałeś Kristen, że opowiesz jej historię za pośrednictwem swojej sztuki?

AJ Dungo: Dziękuję za komplement, to bardzo miłe. Ta książka wiele dla mnie znaczy. Oprócz miłości do Kristen, to najważniejsza rzecz, jaką zrobiłem w życiu. Kristen zawsze uwielbiała, kiedy pisałem do niej listy. Gdy dawałem jej prezenty (na święta, rocznice itp.), najbardziej zależało jej na kartkach z moimi życzeniami. To jest mój ostatni list miłosny do niej. Przykro mi, że nie mogła go przeczytać.

Rzeczywiście złożyłem obietnicę Kristen. Stało się to podczas rozmowy, którą odbyliśmy na chodniku w Brooklynie w Nowym Jorku. To była letnia noc i zaczerpnęliśmy powietrza po tym, jak staliśmy w wypełnionej dymem piwnicy i oglądaliśmy występy lokalnych zespołów. Spędziliśmy chwilę na ulicy i wyglądało na to, że coś ciążyło jej na sercu. W końcu powiedziała, że chce dalej żyć przeze mnie, poprzez moją sztukę. W tym czasie miała za sobą wiele operacji i wiedziała, że ​​jej przedwczesna śmierć jest nieunikniona, więc chciała mi to powiedzieć, zanim odejdzie.

Czy ciężko było przeżyć te wydarzenia i emocje na nowo? A może cały proces miał na Ciebie działanie terapeutyczne, przypominał katharsis?

To było zarówno trudne, jak i katartyczne. Zacząłem pracę nad książką trzy lub cztery miesiące po śmierci Kristen, więc byłem bardzo przygnębiony. Spędzanie czasu samotnie z naszymi wspomnieniami było pocieszające, ale i bolesne. Czasami pogrążałem się w smutku, ale innym razem wiele radości przynosiło mi wspominanie najlepszych chwil naszego wspólnego życia. Ostatecznie cieszę się, że postanowiłem zacząć pisać tak szybko po jej odejściu, ponieważ wciąż wszystko dobrze pamiętałem. To było wyzwanie, ale myślę, że udało mi się stworzyć coś z żałoby. Mam nadzieję, że komiks rezonuje z czytelnikami o podobnych doświadczeniach.

Chociaż wiem, że Fale są inspirowane prawdziwą historią – historią, która stanowi dużą część Twojego życia – dla mnie i prawdopodobnie dla wielu innych czytelników będzie ona miała miejsce wśród innych historii znanych z komiksów, literatury lub filmów. Jak to jest, gdy Twoja opowieść jest odbierana, przeżywana i interpretowana przez innych?

To piękna rzecz do obserwowania. Nigdy w najśmielszych snach nie sądziłbym, że historia Kristen będzie uwielbiana na całym świecie. Doświadczenia, które przeżyliśmy, były tak specyficzne i osobiste, że nie spodziewałem się tak dobrego odbioru wśród tak wielu ludzi. To najwspanialsza rzecz – wiedzieć, że Kristen dotyka serc zupełnie obcych ludzi w różnych miejscach na świecie. Cokolwiek ludzie czerpią z książki, pozytywnego lub negatywnego, naprawdę to doceniam. Jestem wdzięczny każdemu, kto poświęcił czas na poznanie naszej historii.

Jak rodzina i przyjaciele Kristen zareagowali na książkę?

Wśród rodziny i przyjaciół wybuchło spore zamieszanie. Wiele osób rozdaje swoje książki, wiele kupuje je jako prezenty dla innych, wszyscy wspierają moją publikację. Uwielbiają tę historię, lubią widzieć, jak ich miasto rodzinne zyskuje uznanie, cieszą się, że Kristen nadal żyje w ten sposób. Pierwsze reakcje, które do mnie docierają, to łzy. Ludzie ciągle mówią mi, ile płakali podczas czytania książki. Przyjaciele przyjaciół odzywają się do mnie, by powiedzieć, jak bardzo ich dotknęła i zainspirowała. To bardzo uczy pokory.

A teraz zmieniając temat – ile pracy zajęło przeprowadzenie badań na temat surfingu i historii jego twórców?

Bardzo dużo. Większość czasu spędzonego nad książką to pisanie i badania. Kupiłem wiele książek i przeczytałem wiele artykułów. Naprawdę trudno było streścić bogactwo informacji, które napotkałem. Surfing to bardzo stary sport i został opisany niezliczoną ilość razy, a wiele historii z nim związanych jest wciąż szeroko dyskutowanych. W końcu, kiedy znalazłem Toma i Duke’a, mogłem naprawdę nadać opowieści trochę struktury, ponieważ ich historie stanowiły odzwierciedlenie mojego związku z Kristen.

Twoje ilustracje są niesamowite – szczególnie te dotyczące oceanu, wody, fal i surfowania. Czy koncepcja tego stylu, tych kolorów i kształtów istniała już wcześniej w Twojej głowie, czy może próbowałeś to wszystko narysować inaczej?

Dziękuję bardzo, znowu miło mi to słyszeć. Myślę, że ja zwyczajnie tak właśnie rysuję. Po prostu zastosowałem styl opracowany przez lata twórczości. Uwielbiam rysować za pomocą pędzla i tuszu, więc kiedy rysowałem komiks, starałem się to odzwierciedlić cyfrowo. Uwielbiam także różne formy druku; drzeworyt, serigrafia, akwaforta, litografia. Myślę, że czerpię wiele środków wizualnych właśnie z tego medium.

Jeśli dobrze rozumiem – to Twój pierwszy komiks. Czy miałeś kiedyś doświadczenie w tworzeniu komiksów? Może sam jesteś fanem tego rodzaju sztuki (a jeśli regularnie czytasz komiksy – kim są Twoi ulubieni autorzy czy publikacje)?

Zrobiłem kilka komiksów, kiedy byłem w szkole, ale żadnej długiej formy. Uwielbiam tę sztukę. Mój najstarszy brat wciągnął mnie w komiksy w młodym wieku i po studiach pochłonąłem wszystko, co udało mi się dostać. To trudne pytanie, ale byli artyści, którzy przewijali się u mnie podczas tworzenia książki. Adrian Tomine, Jillian Tamaki, Craig Thompson, David Mazzucchelli, Connor Willumsen, Sam Alden, Chris Ware, Daniel Clowes, Olivier Schrauwen, Alison Bechdel, Katsuhiro Otomo, Yoshihiro Tatsumi, Simon Hanselmann. Książka Williama Finnegana Barbarian Days była ogromną inspiracją, on pisze o surfowaniu w tak intymny i transcendentalny sposób. Wśród moich ostatnich komiksowych odkryć są Anti-Gone i Parallel lives. Jestem też wielkim fanem innych artystów z wydawnictwa Nobrow: Lorena Alvarez, Jon McNaught, Molly Mendoza. Jest tego zbyt wiele, aby wszystko wymienić!

Jak bardzo praca nad komiksem różniła się od Twojej regularnej pracy? Tworzyłeś Fale po godzinach, a może zrobiłeś sobie urlop?

To było bardzo odmienne doświadczenie od mojej ówczesnej pracy – byłem kolorystą w firmie obuwniczej. Ale nie różniło się zbytnio od moich freelancerskich ilustracji, korzystam z tego samego stylu i procesu. Pracowałem od godziny 9 do 17, a potem zostawałem w biurze do 22 lub 23 wieczorem i tworzyłem komiks. Moja droga do domu trwała ponad godzinę i zdarzyło się wiele nocy, kiedy zasypiałem podczas podróży. Również każdy weekend spędzałem na pracy nad książką. Moje biuro było moim studiem, więc cały czas po godzinach pracowałem nad Falami. To było szalone.

Czy planujesz w przyszłości stworzyć kolejny komiks? Jeśli tak – czy jest już jakaś historia, którą chcesz opowiedzieć?

Zdecydowanie chcę zrobić kolejny. Uwielbiam to. Wydaje mi się, że gdzieś czeka historia, którą mógłbym opowiedzieć, ale jeszcze jej nie znalazłem.


Żyje życiem fabularnym prosto z kart literatury i komiksu, prosto z ekranu kina i telewizji. Przeżywa przygody z psią towarzyszką, rozkoszuje się dziełami wegetariańskiej sztuki kulinarnej, podnieca osiągnięciami nauki, inspiruje popkulturą. Kolekcjonuje odłamki i bibeloty rzeczywistości. Udziela się recenzencko na instagramowym koncie @w_porzadku_rzeczy.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %