PrzeczytaliśmyRecenzje

Prawda w oczy kole

Straszna kobieta (2017) to opowieść, której realistyczne oddanie rzeczywistości zaboli w równym stopniu kobiety, jak i mężczyzn. Z tego powodu oglądanie filmu Christiana Tafdrupa z partnerem/partnerką może skończyć się rozstaniem.

Tytułowa Straszna kobieta to piękna artystka Marie (Amanda Collin), która dobrze wie, czego chce i w jaki sposób to osiągnąć. W arsenale nieczystych zagrywek trzyma wykorzystywanie seksu jako broni, udawaną troskę o partnera i wywoływanie poczucia winy, nawet gdy ta leży po jej stronie. Ofiarą tej przerażającej istoty staje się poznany na prywatce Rasmus (Anders Juul) – chłopak z własnym biznesem i prostymi marzeniami. Para prowadzi jedną z bitew w odwiecznej wojnie płci, a stawką w toczonej przez nią walce jest dominacja w związku i poczucie własnej wartości.

Tafdrupowie, czyli reżyser Christian i jego brat Mads, będący współtwórcą scenariusza, wpuszczają nas do intymnego świata bohaterów zbudowanego na rzeczywistych doświadczeniach. Rodzeństwo utrzymuje, że wszystkie prezentowane sytuacje wydarzyły się naprawdę. Bez wątpienia każdy z mężczyzn kiedykolwiek będących w związku znajdzie tu coś, co będzie dla niego niebezpiecznie znajome. Efekt ten osiągnięto przez przedstawienie czynności typowych dla par. Bo we wspomnianej bitwie nie ma fajerwerków, może się ona rozgrywać w każdym miejscu i w trakcie najbardziej prozaicznych zajęć.

Walka o dominację objawia się chociażby przy robieniu zakupów, kiedy mężczyzna pragnie kupić mięso do lazani, a partnerka proponuje, aby zastąpić je bakłażanem. Bohater zmuszany jest do coraz większych poświęceń, których nie wymaga od swojej ukochanej. We wspólnym mieszkaniu rzeczy Rasmusa stopniowo zastępowane są przedmiotami należącymi do Marie. W ten sposób mężczyzna powoli pozwala sobą zarządzać i oddaje bez walki swoją przestrzeń prywatną, przez co czuje się odrzucony i manipulowany. Każdą czynność podporządkowuje drugiej osobie i rezygnuje dla niej z własnych marzeń.

Przekaz jest w tym wypadku jasny i przedstawicielki płci pięknej oglądające film z pewnością uznają go za krzywdzący. Panie ciągle żądają atencji, a kiedy jej nie otrzymają, są złośliwe i gotowe na wszystko, aby ją uzyskać. Narzucają swoją wolę i nie znoszą sprzeciwu. Ich zachowania rzadko kiedy bywają logiczne. Mówią, że pragną, żeby partner był zdecydowany, a mimo to nie są w stanie odejść od takiego, którym mogą łatwo manipulować. Jawią się widzom niczym harpie szukające słabych punktów u mężczyzn. Zdobytą wiedzę wykorzystują w taki sposób, aby drugą osobę zabolało jak najbardziej. Obrażają ją i wyśmiewają. Reżyser podkreśla ich świadomość stosowania nieczystych zagrywek przez łamanie czwartej ściany, kiedy w newralgicznych momentach spojrzenia Marie kierują się wprost w kamerę.

Portret relacji nie jest zrównoważony. Dominację pań w związku najbardziej podkreślono w przypadku Rasmusa i Marie, jednakże widać ją również na dalszych planach. Koledzy głównego bohatera, będący już przyzwyczajeni do podobnego traktowania, mówią mu, jak powinien postępować. „Ostrożnie wybieraj bitwy” – ostrzegają go przed wszczynaniem kłótni o każdą pozornie nieistotną sprawę. W przypadku każdej z obecnych na ekranie par to kobiety narzucają swoje zdanie drugiej osobie. Pojawia się pytanie, ile mężczyźni są w stanie poświęcić dla miłości, a odpowiedź niestety brzmi: wszystko.

Panowie zostają uprzedmiotowieni i sprowadzeni do roli ofiar oraz narzędzi w rękach kobiet, których woli się podporządkowują. Gdy wychodzą z domu, aby posiedzieć przy jasnym pełnym, wcześnie wracają do swoich partnerek w obawie przed ich złością. Wydaje się, że bardziej niż żon czy dziewczyn potrzebują tak naprawdę matek. Nie są w stanie sami podejmować decyzji i nieraz czują strach przed wypowiadaniem własnego zdania. Zakończenie świadczy o tym, że nie mają żadnej broni przeciwko przedstawicielkom płci przeciwnej i muszą się im poddać. A te, gdy już poznają smak władzy, nie zamierzają jej oddać; zrobią wręcz wszystko, aby ją utrzymać. Cały żart polega więc na odwróceniu zwyczajowych ról genderowych.

Lekki, humorystyczny ton narracji został wykorzystany, żeby przedstawić koszmar uprzedmiotowienia i braku silnej woli bohatera. Chociaż duńska produkcja sprawia wrażenie komedii, tak naprawdę jest dramatem psychologicznym, oddającym piekło każdego związku. Żadnej płci nie stawia się w dobrym świetle. Z jednej strony panie wykorzystują słabości partnerów, ale z drugiej – panowie nie są w stanie się im postawić, czym zasugerowano, że wynika to z ich psychiki i powinni zmienić swoje podejście do relacji damsko-męskich.

Twórcy dobrze wiedzą, na jakich strunach zagrać, żeby wywołać w mężczyznach chęć działania. W tym celu nawiązują do uniwersalnego poczucia niesprawiedliwości i bycia pokrzywdzonym. Panowie w równym stopniu co kobiety będą niezadowoleni ze swojego obrazu w filmie, a to powinno przełożyć się na chęć wprowadzenia zmian we własnym życiu i próbę zyskania podmiotowości w związkach. Straszna kobieta to manifest skierowany do białych, heteroseksualnych facetów, w którym Tafdrupowie namawiają, aby – kolokwialnie rzecz ujmując – wyhodowali sobie jaja i nie pozwolili na takie traktowanie.

Tytuł: En frygtelig kvinde

Reżyseria: Christian Tafdrup

Scenariusz: Christian Tafdrup i Mads Tafdrup

Kraj i rok produkcji: Dania 2017

mail3@mail.pl'
Absolwent filmoznawstwa i wiedzy o nowych mediach, zafascynowany zarówno kinem ambitnym, jak i produkcjami klasy Z. Zanudza wszystkich opowieściami dotyczącymi krwawych horrorów i seryjnych morderców. Dumny badacz popkultury, którego rzadko można zobaczyć bez komiksu bądź powieści w ręce.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %