Ścieżki malarstwa

Słowiański świat sztuki

Kiedy zacząłem szukać w pamięci postaci, które w historii malarstwa dobrze opracowały temat słowiańskości, nie bez kozery jako pierwsze przyszły mi do głowy przykłady polskie. Zastanawiałem się nad Jackiem Malczewskim, Wyspiańskim i innymi rodzimymi symbolistami i – wcześniej – romantykami, bo któż, jeśli nie oni, mógłby powracać do wątków ludowych? Problem jednak polegał na tym, że jeżeli pojawiały się w ich twórczości motywy słowiańskie, to najczęściej przeplatały się z inspiracjami chrześcijańskimi, literackimi, staropolskimi i antycznymi.

Gdy spojrzałem na południe, mój wzrok przyciągnął Czech Alfons Mucha, znany skądinąd plakacista, który na potęgę wykorzystywał motywy słowiańskie, przy czym ubierał je w bardzo zgrabną, secesyjną formę. Nie tego jednak szukałem. Być może zachodni Słowianie w tym czasie zbyt mocno aspirowali do Europy i zbyt mocno byli z nią związani – a być może to ja źle patrzyłem. Ostatecznie jednak zdecydowałem się zwrócić spojrzenie w zapewne najbardziej oczywistym kierunku – czyli na wschód.

„Mir Iskusstwa”, czyli „Świat Sztuki”, to działająca w latach 1898–1927 (z małymi przerwami) rosyjska grupa artystyczna, zrzeszająca pisarzy, poetów, malarzy, krytyków, kuratorów, dramaturgów, muzyków i wielu innych twórców, którym przyświecały ideały sztuki modernistycznej. Zakładający ją studenci – między innymi Aleksander Benois, Leon Bakst, Michaił Wrubel czy Nikołaj Roerich – pragnęli odciąć sztukę od kwestii politycznych, kultywować indywidualizm i duchowość, a także wykorzystywać motywy mityczne, legendarne i ludowe, co łączyło się z popularnymi ówcześnie w Rosji ruchami, których celem było odrodzenie staroruskiej sztuki i rzemiosła. Jednocześnie dążyli do zbliżenia rodzimej twórczości plastycznej z tym, co się działo w sztuce Zachodu. Chcieli, aby sztuka rosyjska stała się prawdziwie nowoczesna i odnalazła swoje miejsce wśród paneuropejskich stylów artystycznych, jakimi były modernizm i secesja.

Widać więc, że założenia mieli podobne do twórców polskich i czeskich. Jednakże „Świat Sztuki” osiągnął w moim odczuciu to, co nie do końca udało się naszym modernistom (choć trzeba też wziąć pod uwagę, że na ziemiach polskich aspiracje artystów były inne) – stworzył sztukę z jednej strony kosmopolityczną (w takim stopniu, w jakim to było możliwe) a z drugiej strony bardzo mocno osadzoną w tradycji wschodniosłowiańskiej ludowości, nie tylko treściowo, ale i formalnie. Nie było to oczywiście założenie programowe grupy, gdyż zbierała ona w sobie mnóstwo różnorodnych osobowości artystycznych, które podążały swoimi ścieżkami. Niemniej na przełomie wieków paru twórców zaczęło w ciekawy sposób eksplorować obszar baśni i legend słowiańskich. Za przykład może posłużyć Iwan Biblin, autor ilustracji, grafik i obrazów przedstawiających sceny z bajek i mitów. Prace tego twórcy łączyły w sobie pewną prostotę i surowość sztuki prasłowiańskiej z secesyjną, nowoczesną i skomplikowaną linią art nouveau. Jego obrazy są „płaskie”. Zgodnie z duchem modernizmu kolory (przy tworzeniu palety artyści wyraźnie czerpali z folkloru słowiańskiego) i umiejscowienie plam wynikają z wewnętrznej logiki obrazu, nie zaś z dążeń do odwzorowania rzeczywistości. Jednocześnie ta „modernistyczna płaskość” inspirowana jest mistycyzmem ikon, stanowiących ogromną część rosyjskiej tradycji malarskiej.




Szczególnie interesującym twórcą związanym ze „Światem Sztuki” był Nikołaj Roerich, przez pewien okres odgrywający w ruchu główną rolę. Podobnie jak Biblin tworzył obrazy inspirowane światem dawnych Słowian, eksperymentując przy tym z formą i kolorem, co zbliżało go do twórców postimpresjonistycznych z Zachodu. Nie chodziło tu tu jednak o proste nawiązania i wykorzystywanie chwytliwych motywów. Jego sztuka to okno na dawno zapomniany, przepełniony mistycyzmem i duchowością świat legend i starych wierzeń. Roerich był przy tym twórcą o szerokich zainteresowaniach i (podobnie jak wielu innych modernistów) łączył zainteresowania plastyczne z literackimi, był poetą, a także badaczem dawnych kultur, scenografem, filozofem, teoretykiem i działaczem. Po zwycięstwie rewolucji bolszewickiej Roerich musiał opuścić kraj. Jako twórca oderwany od rzeczywistości, reakcyjny i co najgorsze, nieprzychylny komunistycznemu rajowi na ziemi, nie mógł czuć się bezpiecznie w nowej Rosji.




Kolejne lata spędził w Nowym Jorku, gdzie założył muzeum, tworzył kolejne obrazy i rozwijał horyzonty magiczno-mistyczne, zapoznając się z teozofią i okultyzmem. Ostatecznie jego fascynacje filozofią Wschodu zagnały go do świątyni wszystkich pustelników-myślicieli – w indyjskie Himalaje. Spędził tam resztę życia, stopniowo przeobrażając się wizualnie w prawdziwego jogina rodem z Czomolungmy. Z tego okresu pochodzą obrazy inspirowane buddyzmem i wschodnim mistycyzmem oraz – co najważniejsze – przepiękne, niesamowite kolorystycznie pejzaże najwyższych gór świata, często ujęte tak syntetycznie i subtelnie, że zbliżają twórczość Roericha do abstrakcjonizmu.




Jeszcze przed śmiercią w 1947 roku Roerich stał się znany na świecie jako badacz i obrońca dziedzictwa kulturowego. To z jego inicjatywy powstał międzynarodowy „pakt Roericha”, promujący ochronę dzieł sztuki i zabytków w czasie wojny. Sam artysta był też kilkakrotnie nominowany do Pokojowej Nagrody Nobla, co łączyło się z tym, że pod koniec życia stał się autorytetem duchowym i intelektualnym, docenianym także przez nowe i niezależne władze indyjskie.

Na zakończenie chciałbym powrócić do głównego zagadnienia tego tekstu, czyli do słowiańskości, która przepełnia wczesną twórczość Roericha. Jako wszechstronnie utalentowany artysta i ekspert od zagadnień związanych z wizualnym aspektem kultury staroruskiej, zaangażował się (tak jak paru innych jego kolegów ze „Świata Sztuki”) w organizację kilku przedstawień dramatycznych i operowych. Stworzył scenografie do inscenizacji dzieł Borodina, Wagnera czy Rimskiego-Korsakowa, najciekawsze jednak efekty miała jego współpraca z Igorem Strawińskim. To właśnie Roerich zaprojektował scenografię, kostiumy oraz współtworzył libretto do jednego z najbardziej znanych przedstawień baletowych początku XX wieku – Święta Wiosny. Jest to, swoją drogą, dzieło czerpiące bardzo wiele z prasłowiańskich tradycji i motywów, nie tylko na poziomie treści. Radykalnie awangardowa forma odnosząca się do czegoś tak na zachodzie Europy obcego jak prasłowiańskość wywołała niezwykłe zamieszanie w świecie sztuki i otworzyła nowy rozdział w historii twórczości artystycznej. Strawiński w sposób niezwykle odważny przełamał schematy panujące ówcześnie w muzyce europejskiej. By opowiedzieć o dzikich i barbarzyńskich czasach, twórcy Święta… zastosowali rozwiązania formalne niemieszczące się w ówczesnej estetyce. Zarówno taniec, jak i muzyka stały się podobnie dzikie i ostre jak treść – tancerze wykonywali ekspresyjne, konwulsyjne ruchy w takt rytmicznej i dysonansowej ścieżki dźwiękowej, która zresztą stała się podstawą dla rodzącej się muzyki współczesnej.

Absolwent kulturoznawstwa, student grafiki na warszawskiej ASP, pisarz amator. Pasjonat sztuk wizualnych i literatury (którymi stara się zajmować zarówno teoretycznie, jak i praktycznie), uwielbia fantastykę, muzykę elektroniczną, mistykę i surrealizm.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %