Dziesięc kochanek filmu

Jak próbę teatralną zmienić w walkę płci

W 1870 roku Leopold von Sacher-Masoch (od jego nazwiska powstało słowo „masochizm”) napisał powieść z wątkami autobiograficznymi pt. Wenus w futrze. Powieść ta, jako obraz skomplikowanych relacji damsko-męskich, jest źródłem inspiracji dla wielu artystów z różnych dziedzin, między innymi dla zespołu Lou Reeda The Velvet Underground (mowa o Venus in Furs, piosence z ich debiutanckiej płyty), dla Guida Crepaxa – twórcy komiksów z pogranicza erotyki i pornografii, dla scenarzysty teatralnego Davida Ivesa (autora uwspółcześnionej wersji przeznaczonej na deski sceniczne) oraz dla Romana Polańskiego – naszego rodaka i wybitnego reżysera filmowego. To właśnie dzieło tego ostatniego będzie dziś obiektem naszego zainteresowania.
Wenus w futrze Romana Polańskiego to przede wszystkim kolejny głos w wielkiej debacie na temat stosunków damsko-męskich. Tym razem Ona jest aktorką, On zaś  reżyserem. Ze względu na zaistniałe okoliczności (przesłuchanie do roli teatralnej) wspomniana aktorka staje się także bohaterką sztuki, dominą, boginią, a On przyjmuje rolę jej towarzysza, sługi i wyznawcy. Kulturowe wyobrażenia męskości i kobiecości wprzęgnięte zostały w napięte relacje poddaństwa i władzy. Nie ma tu miejsca na partnerstwo i równość. W świecie fabularnym Severin Kusiemski powierza swoje życie Wandzie Dunajew, pozwala się dowolnie upadlać i poniewierać, arównocześnie narzuca swoją fantazję kobiecie, która nie możne odnaleźć się w podobnej roli i ostatecznie czuje pogardę do siebie i swego towarzysza. Z kolei w świecie realnym reżyser Thomas po serii porażek na przesłuchaniu do swojej sztuki zostaje owładnięty przez pewną siebie i pozbawioną kompleksów Vandę. Aktorka zniewala go swoim talentem, wpływa na kształt sztuki, ingeruje w życie osobiste reżysera, aż w końcu składa go – całkowicie opętanego i bezbronnego – na ołtarzu kobiecości.

Cały film emanuje napięciem erotycznym. Bohaterowie, początkowo oddzieleni zasłoną wzajemnej niechęci, szybko znajdują wspólny język na przestrzeni artystycznej. Ich wizje sztuki uzupełniają się i prowokują ogólne rozmowy o twórczości, pragnieniach, związkach, seksualności. Emocje często sięgają zenitu, a pasja zastępuje spokój i wyważenie – jesteśmy wtedy świadkami elektryzujących kłótni, rzucania przedmiotami i przekleństwami. Thomas i Vanda są od siebie niewątpliwie zależni, jedno nie mogłoby istnieć na scenie bez drugiego. Poza tym wrażenie wyjątkowej intymności zawdzięczamy temu, że para ma całą scenę dla siebie – jedynie ich przeżycia, emocje i wrażenia są pożywką dla widzów. I chociaż ta dwójka nigdy nawet się nie całuje, to seksualne wrzenie odczuwamy lepiej niż w niejednych znanych scenach erotycznych. Swoją drogą dodatkowego smaczku dodaje fakt, że rolę kobiecą odegrała Emmanuelle Seigner – prywatnie żona Polańskiego, a w roli męskiej obsadzono Mathieu Amalrica – przez wielu porównywanego do samego Polańskiego ze względu na łączące ich podobieństwo fizyczne.

Duże napięcie można odczuć również w sferze artystycznej. Thomas jako reżyser i autor sztuki obnaża się przed potencjalnymi odbiorcami. Swoje dzieło, cząstkę siebie wystawia na widok publiczny i musi się liczyć z różnorodnymi próbami analizy. Vanda śmiało wchodzi w rolę pierwszego krytyka. Na przesłuchanie przychodzi z gotową interpretacją, własnymi rekwizytami i kostiumami. Steruje oświetleniem i scenografią. Przekonuje Thomasa, że to on powinien wcielić się w postać głównego bohatera. W ten sposób robocze odczytanie dialogów przeradza się w próbę generalną, żywą sztukę, nazwijmy to – rzeczywistość. Oboje zatracają się w swoich kreacjach, aż do momentu, w którym to chwile odpoczynku i komentarzy zdają się nienaturalne, zagrane – kiedy trzeba przybrać maskę śmiałej aktorki, niezachwianego wizjonera, partnera w szczęśliwym związku. To dlatego wkrótce nastąpi odcięcie od świata realnego, zerwanie wszelkich z nim więzów: złożenie Thomasa w ofierze kobiecości i przerodzenie się Vandy / Wandy von Dunajew w rzymską Wenus.

Film na dwoje aktorów to nie lada wyzwanie dla reżysera – ma on przecież ograniczone środki do zbudowania interesującej akcji. Jest to jednak równocześnie świetna okazja do rozwinięcia artystycznych skrzydeł. W filmie tego typu liczy się każdy gest, każde słowo, ponieważ to aktorzy stają się jego główną atrakcją. A dobrze poprowadzeni aktorzy to niejednokrotnie wszystko, czego nam na ekranie potrzeba. Polański bez dwóch zdań poradził sobie z tym zadaniem, podobnie jak Seigner i Amalric. Mówiąc szczerze, moment, w którym Vanda zaczyna odgrywać swoją rolę, wstrząsnął nie tylko Thomasem – mnie także zabrakło słów. A takich momentów Wenus w futrze oferuje nam bardzo wiele. Właśnie dla nich, a także dla świetnych dialogów i dla refleksji nad naszą zmysłowością oraz dla próby odnalezienia swojego stanowiska w odwiecznej walce płci warto dać temu filmowi szansę.

 

Tytuł: Wenus w futrze
Reżyseria: Roman Polański
Scenariusz: Roman Polański, David Ives
Obsada: Emmanuelle Seiger, Mathieu Amalric
Czas trwania: 1 godz. 36 min.
Gatunek: dramat, komedia
Premiera: maj 2013 (świat), listopad 2013 (Polska)

Żyje życiem fabularnym prosto z kart literatury i komiksu, prosto z ekranu kina i telewizji. Przeżywa przygody z psią towarzyszką, rozkoszuje się dziełami wegetariańskiej sztuki kulinarnej, podnieca osiągnięciami nauki, inspiruje popkulturą. Kolekcjonuje odłamki i bibeloty rzeczywistości. Udziela się recenzencko na instagramowym koncie @w_porzadku_rzeczy.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %