Przeczytaliśmy

Bałtyk zza parawanu

Mówią, że „w takich okolicznościach przyrody” nie da się ze zrozumieniem czytać nic innego niż nieskomplikowane kryminały. Otóż ta opinia jest już nieaktualna. W tym sezonie zapominamy o bożym świecie, czytając na piasku Bałtyk. Historie zza parawanu. Nie zapomnijcie o kremie na oparzenia słoneczne, bo lektura Was pochłonie i nie poczujecie, kiedy słońce będzie robiło swoje. 

Nie mogło być lepszego momentu na wydanie tej książki. Tegoroczne lato rekompensuje z nawiązką ostatnie dwa sezony bez słońca, a na bałtyckich plażach w szczycie sezonu z trudem mieszczą się turyści. Bałtyk doskonale wpisuje się w ten krajobraz – książka jest nawet wydana na papierze koloru piaskowego. Wydawca zadbał o nasz wzrok, bo dzięki temu słońce nie odbija się tak brutalnie od stronic.

Aleksandra Arendt jest dziennikarką telewizyjną i urodziła się nad morzem. Jej reporterski dryg na pewno był pomocny w znalezieniu między Wolinem a Helem dwunastu ciekawostek zawartych w tomie. Autorka wspina się na latarnię morską i wypływa w rejs transatlantykiem, przygląda się lokomotywom w piasku i odkrywa pupy plażowiczkom. Niedosłownie, oczywiście, ale dzięki lekturze poznamy szczegóły historii mody plażowej. Ale to nie wszystko. Arendt poszła tropem „piaskarskich” skoczków narciarskich z Wejherowa i zajrzała do miasta chciwości. Pojechała windą wprost… na piach i przyjrzała się najbardziej znanym ruinom kościoła na wydmie. Zdjęcia, w większości stare i w całości czarno-białe, dodają jeszcze uroku opowieściom.

Arendt pisze lekkim językiem o ciekawych rzeczach i ciekawie na lekkie tematy. Wie, że po jej książkę sięgną wczasowicze, którzy kupią ją jeszcze w domu, tuż przed wyprawą na urlop, lub w księgarni koło plaży (jeśli takowe istnieją). A potem zanurzą się w Bałtyku po uszy i nie będą chcieli z niego wyjść. Ostrzegam jednak – tej książki nie starczy na dwa tygodnie, więc jeśli chcecie spędzić w jej towarzystwie cały urlop, dozujcie sobie lekturę oszczędnie jak ostatnią butelkę wody.

Jeśli akurat znajdziecie się w jednym z opisywanych miejsc, to grzechem byłoby nie sprawdzić osobiście, o czym napisała Arendt. Bo przecież ciągłe leżenie na pisaku lub lepienie babek jest w tym sezonie passé. Teraz spędzamy wakacje aktywnie, poszukując tajemnic lub sprawdzając na miejscu to, co opisali inni. Być w czasie urlopu na tropie jakiejś zagadki to najnowszy trend wypoczynkowy.

Książka Arendt nadaje się nie tylko na plażę. Można ją zabrać nad jezioro i w góry. I życzę Wam, aby – gdy jesienią sięgniecie po nią pod byle pretekstem – wysypały się spomiędzy kartek złoty piasek, wysuszone liście lub sosnowe igiełki. Ta książka może mieć moc przechowywania wspomnień.



autor: Aleksandra Arendt
tytuł: Bałtyk. Historie zza parawanu
wydawnictwo: Poznańskie
miejsce i rok wydania: Poznań 2018
liczba stron: 255
format: 170 × 240 mm
oprawa: miękka

Cenię spokój, zarówno ten uświęcony, jak i zwykły. W tym (s)pokoju mam swoje miejsce, z którego sięgam po książki. Czytanie dostarcza mi wszystkich emocji, jakie wymyślił świat. Nauczyłem się tego dawno temu w bibliotece w moim rodzinnym mieście. Wtedy czytałem książki „podróżnicze, względnie podróżniczo-awanturnicze”, dziś najchętniej wybieram literaturę non-fiction i książki przybliżające zjawiska kulturowe sprzed kilku dekad. Przyglądam się niektórym sztukom plastycznym i szperam w klasykach polskiego komiksu. Jestem dobry dla książek.

    2 Comments

    1. […] Morze to temat wielki jak… ocean. Dlatego na naszym portalu raz na jakiś czas dotykamy zimnej wody i piszemy o niej. Jak choćby wtedy, gdy zapraszamy do lektury książki o pierwszym polskim transatlantyku MS Batorym, który popłynął w rejs 222 razy. Albo o ziemi w kolorze złocistego pisaku, czyli o dawnych obyczajach plażowych nad Bałtykiem. […]

    2. […] Ciekawy opis urlopowych nadmorskich zwyczajów przynosi książka Bałtyk zza parawanu. […]

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %