O

O śmierci i talii osy

Europa 1947 roku niezgrabnie dźwiga się z kolan po wojnie. Paryż nie jest wyjątkiem. Trwa żałoba. Tymczasem 12 lutego o godzinie 10.30 pod numerem 30 przy Avenue Montaigne mało znany projektant mody ogłasza nowe rozdanie. Definiuje kobiecą sylwetkę lat 50. i – zupełnie niechcący – początku XXI wieku.

Siedem lat później angielski poeta Philip Larkin napisze zaś w swoim wierszu Church Going: „Ale przesąd, jak wiara, musi umrzeć. / I co pozostanie, gdy minie? / Trawa, zachwaszczony chodnik, jeżyny, wspornik muru, niebo, / kształt z tygodnia na tydzień coraz mniej widoczny, intencja coraz mniej wyraźna”. Abstrakcyjne wartości nie ocaliły Europy przed moralnym upadkiem, ale pomogły jej się podnieść.

Brakuje wszystkiego, od żywności po leki, ale Christian Dior nie zamierza pójść na kompromis. Wykonanie przełomowego zestawu złożonego z dziewięćdziesięciu modeli wymaga zużycia ponad osiemnastu metrów najlepszych tkanin. Jedni oceniają przedsięwzięcie jako marnotrawstwo, drudzy – jako krok wart swojej ceny. Krótko po pokazie w gazecie „L’Aurore” pojawia się zdjęcie przedstawiające dwie kobiety zdzierające z zaciekłością z trzeciej szokujący kostium w stylu New Look.

Ówczesne manekiny Stockmana nie pasowały do wizji projektanta. Sięgnął więc po młotek i samodzielnie dopasował je do pożądanego kształtu kobiety idealnej. Pragnął projektować odzież na naturalnych krzywiznach ciała, aby zwrócić klientkom beztroskę i uwodzicielski urok (do dziś ubrania domu mody można dostosować do każdego typu sylwetki). Według Chanel tylko mężczyzna, który nigdy nie znalazł się w intymnej sytuacji z kobietą, mógł zaprojektować coś równie niewygodnego. Podkreślony biust, talia osy, szerokie biodra, spódnice poniżej łydek – nowa, zmysłowa postać odcinała się grubą kreską od surowych wojennych uniformów. I choć ówczesne feministki widziały w projektach Diora krok wstecz – gorset krępujący zarówno oddech, jak i niezależność – kobiety chętnie kopiowały zestawy z żurnali.

Można odnieść wrażenie, że całe to zamieszanie jest banalne. Brakuje żywności, brakuje leków. Świat trzeba zbudować na nowo, a ja tu o garsonkach. Zawiodła filozofia, religia i kultura. Nie zawiedzie jednak stare powiedzenie (a może przesąd?): noś się nie jak człowiek, którym jesteś, lecz jak człowiek, którym pragniesz się stać. W świecie zdominowanym przez rozpacz New Lookwyrósł ponad ciekawostkę i kaprys klasy wyższej. Stał się obecny w każdej sferze kultury (spójrzcie na Grace Kelly w Oknie na podwórze!), bo symbolizował zmianę, bo inicjował nową epokę. Pozwolił choć części kobiet uwierzyć w powrót do normalności, cokolwiek ona oznaczała.

Doktorant na Gdańskim Uniwersytecie Medycznym, anglista i tłumacz. Uważa, że najważniejsze są drobiazgi oraz że dzień bez kubka zielonej herbaty to dzień stracony.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %