Sex fikcje Brunona Schulza
Któż nie zna Sklepów cynamonowych? Ja po raz pierwszy przeczytałem je w liceum bardzo dawno temu i do dziś nie zapomniałem wrażenia, jakie na mnie zrobiły. Ale Bruno Schulz to nie tylko szczególny pisarz, lecz także artysta, który pozostawił po sobie prace plastyczne. Tym dziełom poświęcona jest wystawa prezentowana do 19 lutego w krakowskim Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK. Uzupełnieniem wystawy, bez którego trudno o pełen odbiór prac Schulza, jest świetnie wydany katalog.
Album pokazuje to, co zawiera wystawa, a dodatkowo uzbraja odbiorcę w wiedzę z kilku analitycznych tekstów. Zestaw eksplikacji rozpoczyna kuratorka wystawy, Maria Anna Potocka, która od razu stawia tezę, że Bruno Schulz jest ofiarą stereotypu interpretacyjnego. Bo właśnie „wyznania artystyczne” mają skłaniać do klasyfikowania artysty jako fetyszomasochisty.
Nie uwzględnia się faktu, że sztuka to narzędzie, które prawie nigdy nie przekazuje prawdy wprost. Dzieło sztuki nie jest komunikatem. Jest przekazem, a raczej szczątkowym ujawnieniem tajemniczej prywatności. (…) Sztuce wolno zarówno kłamać, jak i mówić prawdę. Jedno i drugie prowadzi w niej do prawdy (s. 33).
Przekaz artystyczny Schulza został przez jego analityków – głównie literaturoznawców – zinterpretowany jednoznacznie. Wierząc słowom, zbyt mocno uwierzyli obrazom. (…) Jego obrazy to podstępy, to zarazem prawda i nieprawda. To szczególne penetracje poznawcze. To pułapki na siebie i zasadzki na innych (s. 36).
Ciekawie jest też ujęcie psychiatryczne zaprezentowane przez Bogusława Habrata. Psychiatra odnosi się do prób sklasyfikowania zaburzeń emocjonalnych Schulza. Podważa niektóre teorie, do innych odnosi się z akceptacją. Wydaje się, że szkic będący próbą rozpoznania psychiatrycznego jest trafną próbą diagnozy.
Analiza życia i twórczości Brunona Schulza ewidentnie pokazuje, że na swojej drodze borykał się z wieloma przypadłościami natury psychopatologicznej. Nie bal się odważnie wchodzić w mroczne sfery nietuzinkowych fantazji i przemyśleń oraz płacił za to sporą cenę udręk psychicznych (s. 158).
W warstwie tekstowej znajdziemy w katalogu jeszcze eseje o zaginionych pracach Brunona Schulza i jego pierwszych literackich publikacjach oraz kronikę Międzynarodowego Festiwalu jego imienia, który odbywa się w Drohobyczu.
Część plastyczna zajmuje najwięcej miejsca w albumie wystawienniczym i jego twórcom należą się kolejny raz wielkie brawa za tak doskonałą edytorską pracę. Katalog zawiera prezentowany na wystawie eksperyment z autoportretami Schulza. Wycięto je z większych kompozycji i ułożono w ciągu analizującym jego psychikę.
Bogaty w jego grafiki katalog kończy się przedstawieniem Xięgi bałwochwalczej z egzegezą Marii Anny Potockiej. Jest to cykl grafik wykonanych techniką clichè-verre w latach 1920-1922. To ona stała się kanwą analiz jego seksualnych upodobań. Schulz samodzielnie przygotowywał egzemplarze Xięgi, oprawiał je i opatrywał witrynami graficznymi. Zawierają bardzo odważne grafiki o tematyce erotycznej. Główną postacią prac jest przesadnie wykreowana kobieta jako bóstwo.
Każda publikacja MOCAK-u to perełka i także w tym przypadku mamy do czynienia z albumem wyjątkowym. Ma doskonałą wartość dodaną jako cenny przewodnik po wystawie. Objaśnia, prezentuje i opisuje to, co można oglądać, nie szczędząc samych prac. Nie jest zwyczajnym dodatkiem do wystawy, ale może funkcjonować jako samodzielne dzieło. Jestem pewien, że nawet po zdjęciu wystawy będzie wartościowym wydawnictwem dokumentującym wystawienniczą działalność krakowskiego Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK.
tytuł: Bruno Schulz: Sex-Fiction
redakcja: Maria Anna Potocka
wydawnictwo: MOCAK
miejsce i rok wydania: Kraków 2022
format: 210 × 270
liczba stron: 272
okładka: miękka