Przeczytaliśmy

Nigdy nie gasną. Recenzja

Lubię dystopie. Powtarzam to przy każdej nadarzającej się okazji. I wydaje mi się, że mimo upływu lat ta fascynacja nie osłabła. Nie muszę więc mówić, jak bardzo ucieszyło mnie wznowienie serii Mroczne umysły, a tym bardziej fakt, że powieść Nigdy nie gasną miała premierę już w pierwszym miesiącu 2023 roku, tuż po moich urodzinach. Jak tym razem wypadła historia Ruby?

Mroczne umysły skończyły się w nieciekawym dla Ruby momencie. Zu zdecydowała się opuścić grupę, Pulpet został ciężko ranny, a ona sama musiała dokonać niemożliwego wyboru. Dołączyła do Ligi Dzieci, tym samym zrywając więź z przyjaciółmi i opuszczając Liama. Akcja Nigdy nie gasną zaczyna się kilka miesięcy po tamtych wydarzeniach, a główna bohaterka znacząco różni się od zagubionej i przerażonej Ruby. Nastolatka zdołała przejść zaskakującą przemianę – nie dość, że jest liderką grupy, to potrafi kontrolować swoje emocje oraz moc, jest całkiem rozsądna, odważna i bierze udział w niebezpiecznych akcjach. Trochę ten przeskok mnie zaskoczył, zwłaszcza że Alexandra Bracken nie wyjaśniła czytelnikom, jak doszło do tego, że Ruby w ciągu kilku miesięcy aż tak się zmieniła.

Sama Liga Dzieci, choć chce być postrzegana jako organizacja troszcząca się o dzieci, które przeżyły chorobę OMNI, oraz pragnąca uwolnić jednostki z obozów „rehabilitacyjnych”, boryka się z wewnętrznymi problemami. Oczywiście nie wszystko działa tak, jak powinno, a część agentów wcale nie czuje potrzeby pomagania „odmieńcom”. Nastolatkowie przechodzą specjalistyczne treningi, które mają na celu nie tylko pomóc im zapanować nad mocami, lecz także stać się żołnierzami Ligi. Pierwsze sceny powieści to właśnie akcja odbicia jednego z agentów Ligi, w której bierze udział grupa „odmieńców”, z Ruby na czele. Przyznam, że początek powieści nieco mi się dłużył i nie mogłam jakoś wgryźć się w historię, potrzebowałam czasu na przyzwyczajenie się do nowej Ruby oraz warunków panujących w Lidze.

Nigdy nie gasną wprowadza jednak nowych bohaterów – z grupy Ruby są to Jude, nieco nadpobudliwy nastolatek, który uwielbia swoją liderkę, jeden z Żółtych, wiecznie ironiczna Vida, która nie szczędzi towarzyszom kąśliwych uwag, ale w gruncie rzeczy jest dobrą bohaterką, oraz Nico, wycofany specjalista od elektroniki, który odegra jeszcze pewną rolę w tej historii. Odbitym agentem jest – a jakże – starszy brat Liama, Cole Stewart. Szybko się jednak okazuje, że Cole ma specjalną misję dla Ruby, która polega na odnalezieniu młodszego Stewarta, ponieważ przez przypadek zabrał on coś bardzo cennego zarówno dla Ligi, jak i całego świata. Ruby opuszcza więc szeregi Ligi, a towarzyszą jej Jude oraz Vida. Jak łatwo się domyślić, że niedługo potem spotykają Pulpeta, a nieco później w pewnym obozowisku odnajdują Liama na granicy życia i śmierci.

W tym momencie akcja się zdecydowanie rozkręca, Ruby mierzy się z kolejnymi wyzwaniami, zdarzają się również brutalne sceny, co w moim odczuciu dobrze podkreśla opresyjny charakter historii. W tej części mamy więcej przygód oraz ciekawszych intryg, co dobrze przekłada się na odbiór powieści. Historia o grupie nastolatków nie nuży, trudno się od niej oderwać, a strony jakby same się przekręcały. Wracamy oczywiście do wątku miłosnego, który starszym pewnie nie bardzo przypadnie do gustu, lecz dla młodszych czytelników będzie ciekawy. Ruby jest rozdarta między lojalnością wobec Ligi i jej członków oraz pragnieniem uratowania dzieci z piekła obozów a młodzieńczą miłością do Liama. Bohaterka w tej części musi podejmować trudne wybory, choć nie zawsze zgadzałam się z jej decyzjami i je rozumiałam. Niepewność związana z wartościami i uczuciami była jednak fajnym posunięciem, bo Ruby staje się przez to bardziej realną bohaterką.

Trzeba też dodać, że tym razem częściej wykorzystuje się moce bohaterów – nie tylko tych drugoplanowych, lecz także samej Ruby. Oczywiście większość scen nie jest ani przyjemna, ani zabawna, a moce służą albo do ataku (jak w obozowisku), albo do obrony (jak podczas sceny z Robem). Podoba mi się jednak to, że bohaterowie uczą się nad nimi panować, więc moce nie stają się jakimś odległym wątkiem. Choć Ruby po każdym razie uważa się za potwora w ludzkiej skórze, także uczy się korzystania z tego, co otrzymała w wyniku epidemii OMNI, i widać znaczący postęp między dwoma częściami serii.

Jednym z największych plusów są zdecydowanie bohaterowie powieści. Mimo mojej początkowej niechęci na przód wysuwa się Vida, której nie brak ikry, jest odważna i waleczna, przy tym ironiczno-sarkastyczna, ale w głębi duszy kryje się dobre serce i troska. Dużą sympatią darzyłam również Jude’a, biednego nastolatka, bojącego się ciemności oraz ciszy, którego z jednej strony paraliżował co chwilę strach, ale miał kilka scen chwały. Nieustannie lubię również Pulpeta, który wydoroślał i zmaga się ze swoimi demonami.

Reasumując, Nigdy nie gasną to całkiem udana kontynuacja serii. Zdarzały się różne potknięcia, nie wszystkie rozwiązania są dobre, ale otrzymujemy zgrabną historię, pełną przygód oraz emocji, z grupą bohaterów, których da się polubić. Przebieram nóżkami i czekam na trzeci tom.


autor: Alexandra Bracken

tytuł: Nigdy nie gasną

przekład: Magdalena Krzysik

wydawnictwo: Wydawnictwo Jaguar

miejsce i data wydania: Warszawa 2023

liczba stron: 480

format: 145 × 215 mm

oprawa: miękka ze skrzydełkami

Polonistka z wykształcenia, skandynawistka w przyszłości. Miłośniczka nauki, jedzenia, filmów oraz seriali. Wielbicielka literatury dziecięcej, młodzieżowej i fantastycznej, a zwłaszcza dystopii. Zakochana w Norwegii i norweskim, ogląda, słucha i czyta wszystko, co powstało w kraju nad fiordami. Darzy miłością pieski i świnki morskie. Redaktor naczelna tego przybytku. Od niedawna udziela się na bookstagramie @mons.reads.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %