Late to the Party. Recenzja
Codi Teller ma siedemnaście lat, właśnie zaczynają się wakacje, a ona czuje, że coś ją w życiu omija. Choć swoje nastoletnie życie wyobrażała sobie zupełnie inaczej, na pewno nigdy obraz ten nie przedstawiał jej samej na imprezie. Bo przecież na imprezy chodzą fajni ludzie, a nie tacy jak ona.
Powieść Late to the Party rozpoczyna się bardzo spokojnie i leniwie – jak na początek letniej przerwy przystało. Główna bohaterka nie jest typową nastolatką i nawet nie chodzi o to, że zdecydowanie gustuje w tej samej płci. Codi nie lubi imprez, nie jest fanką wielkich zgromadzeń, preferuje spokojne życie, a wolny czas spędza z dwójką przyjaciół, Maritzą i JaKorym, oglądając w piwnicy filmy. W końcu jednak dociera do niej, że jej czternastoletni brat Grant ma znacznie bardziej bujne życie towarzysko-uczuciowe. Do podobnego wniosku dochodzą jej przyjaciele, którzy pragną coś zmienić tego lata, by w końcu czegoś doświadczyć i zrozumieć istotę bycia prawdziwym nastolatkiem.
Pierwsze zgrzyty w ich idealnej relacji pojawiają się w momencie, gdy Codi odmawia pójścia na imprezę, na którą wybierają się Maritza i JaKory. Mimo złości na przyjaciół i własnej niepewności wybiera się na miejsce domówki, by odebrać pijaną dwójkę i odwieźć ich do domu. Los jednak ma inne plany – stawia na jej drodze Ricky’ego, popularnego sportowca, świeżo upieczonego absolwenta liceum. To przypadkowe spotkanie okaże się początkiem prawdziwej przyjaźni, a także nowych doświadczeń, letniego szaleństwa i najważniejsze – pierwszej miłości.
Codi jest nieśmiałą i raczej cichą bohaterką, która najlepiej czuje się w gronie najbliższych przyjaciół, wolny czas dzieli na spotkania z nimi, malowanie i pracę w lokalnym sklepie. Brakuje jej odwagi, a częściowo też motywacji, by wyjść ze swojej strefy komfortu, która zaczyna powoli ją dusić. Nie pomagają również przyjaciele, którzy uważają ją za przewidywalną osobę, nie będącą w stanie nikogo zaskoczyć. Dlatego chyba nie zdziwiło mnie tak bardzo, że Codi coraz chętniej zaczęła spędzać czas z Rickym i jego znajomymi, u których ma wciąż białą kartę i nie zdążyli jej zaszufladkować. Co finalnie w ogóle nie ma miejsca – Codi naturalnością zdobywa ich sympatię, a talent artystyczny wzbudza w nich jeszcze większe zainteresowanie. Nastolatka zaczyna się więc wykręcać przed spotkaniami z Maritzą i JaKorym, by spędzać czas z ekipą Ricky’ego, a z każdym dniem rozkwita, udowadnia sobie, że życie może się zmienić, wystarczy mu trochę pomóc.
Główna bohaterka przechodzi fajną przemianę – fajną w znaczeniu: nieśpieszną, rozsądną i naturalną. Nie farbuje włosów na agresywne kolory, nie zmienia drastycznie swoich zwyczajów oraz zainteresowań. Codi pozwala sobie na bycie sobą, ale stara się być również otwarta na różne okazje: próbuje wypadów na ognisko do lasu, kąpieli nocą, spotkań w większych lub mniejszych grupach. Najważniejsze jest jednak to, że nawet jeśli robi coś – w jej mniemaniu – nie tak, jak powinna „prawdziwa” nastolatka, to nie jest z tego powodu krytykowana ani wyśmiewana. Ricky i jego znajomi akceptują ją taką, jaka jest, dając dziewczynie szansę na rozkwit.
Kłamstwa jednak wcześniej czy później wychodzą na jaw. Nie powinno się ich również akceptować, choć przyznam, że byłam w stanie zrozumieć wybory Codi. Po feralnej imprezie będzie ona musiała jednak zastanowić się nad swoimi relacjami – przede wszystkim, czy chce naprawić to, co ją od lat łączyło z Maritzą i JaKorym, czy jednak czas zamknąć ten etap. Będzie więc trochę kłótni i dramatycznych sytuacji, chociaż zakończenie tego wątku mi się spodobało – było trochę słodko-gorzkie, ale dokładnie tego potrzebowałam w historii Codi.
Poza świetną atmosferą, nieśpieszną, ale jednocześnie przyciągającą fabułą, dużym plusem są oczywiście bohaterowie. Na pierwszy plan wysuwa się relacja Codi z młodszym bratem Grantem, z którym kiedyś byli praktycznie nierozłączni, ale w trakcie dorastania ich drogi trochę się rozeszły. Ich kłótnie i zatargi, a następnie potrzeba rozmowy i bliskości absolutnie mnie urzekły swoją naturalnością i szczerością. Do gustu przypadł mi również Ricky, który szuka swojej drogi, próbuje zrozumieć to, co się z nim dzieje, jest otwarty, wyluzowany, a jednocześnie skryty, niepewny. Kontrastowe emocje pokazują tylko, że jest dobrze skonstruowanym nastoletnim bohaterem, który trochę działa na pokaz, ale w głębi serca jest bardzo empatyczny oraz troskliwy.
Najbardziej na nerwy działała mi niestety Maritza, która jest dość toksyczną przyjaciółką. Z jednej strony cieszy się, gdy jej bliscy robią coś dla siebie lub są szczęśliwi, lecz za każdym razem musi wtrącić jakieś „ale”. Najchętniej takie, które ich trochę wybije z rytmu. Dopiero w drugiej części lektury czytelnik zaczyna zauważać, że zachowanie Maritzy nie jest powodowane czystą złośliwością, lecz ogromnym strachem, że Codi i JaKory mogliby pójść dalej, bez niej, a ona byłaby skazana na samotność. Co do postaci JaKory’ego mam nieco mieszane uczucia, jego najważniejszą cechą jest to, że jest gejem, i orientacja seksualna całkowicie wpływa na postrzeganie jego osoby, przez co wydaje się nieco bohaterem „zapychaczem” niż pełnoprawną postacią.
Autorka świetnie wykreowała atmosferę letnich wieczorów – leniwa akcja, ciepło bijące z powieści, wypady na ognisko czy nad jezioro sprawiły, że niemalże poczułam się częścią ekipy i zdołałam poczuć ten luz i beztroskę czasów klasy maturalnej czy okresu tuż przed studiami. Late to the Party to nie tylko imprezy i lenistwo, lecz także jedna z prawd życiowych: nie wszystkie relacje przetrwają próbę czasu. Niektóre, owszem, będą trwać latami, a niektóre relacje zbudujemy z innymi ludźmi, niektóre zaś ograniczymy do minimum bądź o nich zapomnimy. To, na co jeszcze autorka zwraca uwagę, to fakt, że kluczem do wszystkiego jest komunikacja. Bez niej możemy utracić nawet najbardziej wartościowe przyjaźnie.
Reasumując, Late to the Party polecam wszystkim – i nastolatkom, i już nieco starszym. Każdy znajdzie tu coś dla siebie, a uczucie ciepła w sercu pozostaje na długo.
autor: Kelly Quindlen
tytuł: Late to the Party
przekład: Zuzanna Byczek
wydawnictwo: Wydawnictwo Jaguar
miejsce i data wydania: Warszawa 2023
liczba stron: 336
format: 135 × 200 mm
oprawa: miękka ze skrzydełkami