PrzeczytaliśmyRecenzje

Cierpienia młodych umrzyków

Świat wyobraźni Junjiego Ito jest bez dwóch zdań niepokojący – znajdziemy w nim spowite mgłą miasteczko, w którym mieszkańcy (także umarli) proszą pierwszego napotkanego przechodnia o miłosną wróżbę, dziewczęta, które zasmucone odpowiedzią podrzynają sobie gardła nożem do tapet, dysfunkcyjne rodzeństwo z piekła rodem, biednego chłopca, cierpiącego wyjątkowo silne, przedziwne bóle fantomowe, czy szalone kobiety, wygrywające upiorne melodie na lirach z ludzkich żeber. Na śmiałków czeka również wiele innych dziwacznych przypadków, tragicznych zdarzeń oraz krwawych scen. Pytanie tylko, czy to wszystko straszy tak, jak powinno?
Najlepsze wrażenie z całego zbioru krótkich opowieści robi skromna nowela Tam, gdzie mieszka ból fantomowy – napięcie budowane jest stopniowo, a że i sam pomysł jest wyśmienity w swej prostocie, całość zwyczajnie wywołuje ciarki. Pod względem fabuły mocna jest też tytułowa kilkurozdziałowa historia (na poły tragedia miłosna) o niewielkiej mieścinie Nazumi, nękanej przez zagubione dusze, w tym demoniczną postać „przystojniaka w czarnym ubraniu”, który sprowadza nieszczęścia i śmierć na szukających odpowiedzi na swoje rozterki nieszczęśników. Fatum unoszące się nad głównym bohaterem niczym wszechobecna mgła oraz eskalacja koszmaru (zakończonego słodko-gorzkim happy endem) – przedstawionego jak zwykle imponującą kreską twórcy – sprawiają, że można tę opowieść zaliczyć w poczet bardziej udanych dokonań mistrza japońskiej grozy.

Znacznie słabiej prezentuje się miałka historia Przedziwne rodzeństwo Hizukarich, powinna się jednak spodobać fanom przygód sadystycznego Souichiego z trzeciego tomu Kolekcji Horrorów. Ukazana w niej rodzina wykazuje się podobnie groźną beztroską jak wyżej przywołany diabelski chłopiec z gwoździami w zębach. Przesadzona, wpadająca w groteskę jest opowiastka Żebra, nie pomaga jej nawet charakterystyczna dla artysty dawka gore. A już absolutną – i zupełnie niezrozumiałą – pomyłką było zamieszczenie w zbiorze kilkustronicowego Wspomnienia o prawdziwej kupie, bezsensownej, trudnej do gatunkowego zdefiniowania opowieści (chyba miała to być komedia), która nijak nie pasuje do reszty zbioru, a co gorsza – nie wywołuje żadnych emocji poza zupełną dezorientacją. Niestety, tego rodzaju bubel pogarsza odbiór całkiem udanego tomiku.

Podobnie jak m.in. Tomie, również Miłosne cierpienia umarłych uwydatniają zarówno największe zalety stylu mangaki, jak i znaczące wady. Poziom makabrycznych opowieści jest bowiem bardzo nierówny, zbiór obfituje w wyśmienite koncepcje, ale zdarzają się też takie zupełnie nietrafione. Podział na mikroopowieści przywodzi na myśl genialne Uzumaki, ale Miłosne cierpienia prezentują się na jego tle dużo gorzej. Widać jednak, że Ito w tego rodzaju narracji czuje się po prostu najlepiej.

Odpowiadając na zadane na początku pytanie: nie wszystkie rojenia Junjiego Ito powodują tym razem dreszcze, ale zaprezentowane pomysły są w większości na tyle interesujące, że warto się z tą pozycją zapoznać. Umysł mangaki to z pewnością niesamowite miejsce – jakkolwiek jest skrajnie niegościnne i niekiedy wywołuje obrzydzenie – a obcowanie z nim to wyjątkowe doświadczenie. Dlatego też każda okazja do (krótkiej) wizyty w tej spotworniałej rzeczywistości pełnej niewyjaśnialnych fenomenów to dla miłośników horroru gratka na miarę nowej powieści Stephena Kinga, nie do przegapienia zwłaszcza dla wielbiciela opowieści grozy z Kraju Kwitnącej Wiśni.

autor: Junji Ito

tytuł: Miłosne cierpienia umarłych

przekład: Ula Knap

wydawnictwo: J.P.Fantastica

miejsce i rok wydania: Mierzyn 2016

stron: 404

format: 145 × 205 mm

oprawa: miękka

Tłumacz z zawodu, pisarz z ambicji, humanista duchem. W wolnych chwilach pochłania nałogowo książki, obserwuje zakręcone losy fikcyjnych bohaterów telewizyjnych i ucieka w światy wyobraźni (z powrotami bywają problemy). Wielbiciel postmodernizmu, metafikcji oraz czarnego humoru. Odczuwa niezdrową fascynację szaleństwem i postaciami pokroju Hannibala Lectera. Uważa, że w życiu człowieka najważniejsza jest pasja.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %