Przeczytaliśmy

Każdą bitwę toczy się dwukrotnie

W 1998 roku podpisano porozumienie wielkopiątkowe, które zapoczątkowało proces pokojowy w Irlandii Północnej. Konflikt, który przez ponad trzydzieści lat pochłonął wiele istnień ludzkich i zebrał okrutne żniwo, nie wygasł na dobre i do tej pory ma wpływ na sytuację w kraju. Nie wiadomo też, do czego doprowadzą rozmowy o winie i karze za te zbrodnie. Patrick Radden Keefe, amerykański reporter, zebrał ogromny materiał o tym czasie, a dzięki Wydawnictwu Czarnemu możemy się z nim zapoznać w Cokolwiek powiesz, nic nie mów.

Irlandia Północna powstała w 1921 roku po utworzeniu Wolnego Państwa Irlandzkiego, w którego skład wchodziło dwadzieścia sześć hrabstw wyspy. Wśród obywateli dominowali protestanci, którzy nie chcieli mieszkać w katolickiej Irlandii i pragnęli się od niej odłączyć. Sam konflikt na wyspie trwa aż od średniowiecza, kiedy to w XVII wieku zasiedlano okolice angielskimi i szkockimi przybyszami (a tym samym usuwano z ziem irlandzkich osadników). Napięcie potęgowało tło religijne: Irlandczycy byli katolikami, a nowi mieszkańcy – protestantami. Jak pisałam, w 1921 roku podpisano traktat angielsko-irlandzki, który ostatecznie podzielił Irlandię na dwie osobne części. Niestety, nie zakończył trwającego konfliktu, ale wręcz go pogłębił.

I w tym momencie na scenę wkracza amerykański reporter Keefe, który w mojej ocenie wykonał naprawdę świetną pracę. Zebrał olbrzymi materiał, dzięki któremu udało mu się z niezwykłą dokładnością odtworzyć to, co działo się w Irlandii przez ponad trzy dekady. Czasami jednak ta drobiazgowość utrudniała mi lekturę – musiałam wracać kilka linijek wyżej, by przeczytać dany fragment raz jeszcze. Z drugiej strony nie można tego absolutnie traktować jako wadę, o wadze reportażu świadczy właśnie porządny research, a amerykański pisarz wywiązał się z tego zadania na piątkę z plusem – wystarczy spojrzeć na bogatą, stustronicową bibliografię, zawierającą dokumenty, archiwalia, raporty…

Na główny plan opowieści wysuwają się kobiety. Jedną z nich jest Jean McConville, matka dziesięciorga dzieci, młoda wdowa, która pewnego dnia znika bez śladu. Jej małżeństwo należało do tych, które nie podobały się bojownikom – mieszane, czyli katolicko-protestanckie, mówiąc krótko: złe. Zanim mąż zmarł na raka, niejednokrotnie byli prześladowani i poniżani, przeprowadzali się z miejsca na miejsce. Gdy owdowiała, wcale nie miała lżej: dziesięcioro dzieci, trudne warunki, depresja… Kiedy Jean udzieliła pomocy brytyjskiemu żołnierzowi, jeszcze młodemu chłopakowi, niewiele starszemu niż jej dzieci, sąsiedzi się od niej odwrócili i nie omieszkali napisać na drzwiach, co myślą o takich „elementach”.

Pewnego wieczoru do mieszkania przychodzi grupa nieznanych dzieciom osób i każą Jean iść z nimi – kobieta wychodzi z domu i więcej nie wraca. Mimo że przez większość książki nie wiadomo, co się z nią stało, Keefe prowadzi opowieść o jej dzieciach i ich burzliwych losach, a cień matki, trochę niczym duch, cały czas jest wyczuwalny. Rodzeństwo rozsiane po całej wyspie musi mierzyć się z różnymi problemami, a rozłąka pogłębia podział w rodzinie. Dopiero wiele lat później na światło dzienne wychodzą przerażające fakty, o których nikt wcześniej nie chciał mówić: w sierocińcu prowadzonym przez zakonnice stosowano regularnie przemoc, by lepiej „wychować” sieroty, a w poprawczaku (choć szumnie nazwanym domem specjalnym dla dzieci) zakonnicy równie chętnie biją, co molestują chłopców.

W Belfaście po „właściwej stronie” mocy działają dwie siostry Price: Dolours i Marian. Zafascynowane walką zbrojną, IRĄ i oddaniem za sprawę, wstępują w szeregi organizacji. Są idealnymi bojowniczkami: młode, piękne, przykładne studentki – kto by podejrzewał, że takie dziewczęta są też terrorystkami? Mimo świetnego planu nie udaje im się uciec z Londynu we właściwym czasie tuż po tym, jak z kilkoma osobami w różnych częściach miasta zostawiły samochody pułapki. Obie zostają skazane i umieszczone w brytyjskim więzieniu, w którym rozpoczynają strajk głodowy, domagając się zezwolenia na odbycie kary w rodzinnych stronach. Zdesperowane, nieugięte i cierpiące za ukochany kraj stają się gwiazdami zarówno więzienia, jak i IRA. Siostry przekraczają wszelkie możliwe granice, chwilami aż trudno w to uwierzyć.

Cokolwiek powiesz, nic nie mów to historia długotrwałego konfliktu, pokazująca, że kluczem do jego zrozumienia nie jest jedynie polityka, lecz przede wszystkim doświadczenia ludzi, których losy autor rekonstruuje z niezwykłą dbałością. Keefe poświęcił im mnóstwo czasu i dał szansę na opowiedzenie własnych historii, dzięki czemu od jego książki naprawdę trudno się oderwać. Nie brakuje też miejsca na zadawanie własnych pytań i szukanie odpowiedzi. Gdzie znajduje się granica między tym, co dobre, a tym, co złe? W którym miejscu kończy się wolność jednej osoby, a zaczyna następnej? Jak długo należy walczyć w imię ideałów i jak wiele można poświęcić? Kiedy należy zaprzestać walk i kto z takiego konfliktu wychodzi przegrany – ci, którzy odpuścili, ci, których pokonano, czy wszyscy? Czy można mówić w ogóle o wygranych?

autor: Patrick Radden Keefe
tytuł: Cokolwiek powiesz, nic nie mów. Zbrodnia i pamięć w Irlandii Północnej
przekład: Jan Dzierzgowski
wydawnictwo: Wydawnictwo Czarne
data i miejsce wydania: Wołowiec 2020
liczba stron: 504
format: 133 × 215 mm
oprawa: twarda

Polonistka z wykształcenia, skandynawistka w przyszłości. Miłośniczka nauki, jedzenia, filmów oraz seriali. Wielbicielka literatury dziecięcej, młodzieżowej i fantastycznej, a zwłaszcza dystopii. Zakochana w Norwegii i norweskim, ogląda, słucha i czyta wszystko, co powstało w kraju nad fiordami. Darzy miłością pieski i świnki morskie. Redaktor naczelna tego przybytku. Od niedawna udziela się na bookstagramie @mons.reads.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %