Kultura w dymkach

Pustynna planeta w komiksowych kadrach

Diuna. Arrakis. Pustynna planeta, na której woda jest najbardziej pożądanym zasobem. Bogate złoża przyprawy ściągają na nią kolejnych mieszkańców, chociaż w takich warunkach mogą się dobrze czuć tylko olbrzymie czerwie żyjące w wydmach. Ten nieprzyjazny kraj staje się jednak areną politycznych gierek, w które zostaje wplątany ród Atrydów, z młodym księciem Paulem na czele.

Miejsce akcji jednej z najważniejszych powieści science fiction wciąż rozbudza wyobraźnię fanów – ponad pół wieku od pierwszego wydania. Frank Herbert Diuną na stałe wpisał się w gatunek i nadal inspiruje twórców różnych dziedzin sztuki. W ostatnim czasie czekamy na nową adaptację filmową wyreżyserowaną przez Denisa Villeneuve’a, której premiera została przesunięta ze względu na pandemiczny lockdown. Natomiast już teraz polscy czytelnicy mogą poznać świat pustynnej planety w adaptacji komiksowej stworzonej przez Briana Herberta i Kevina J. Andersona, wydanej u nas przez wydawnictwo Rebis.

Autorzy tej powieści graficznej postawili na bardzo wierne odtworzenie oryginalnej treści. Widać, że chcieli oddać hołd Herbertowi i że sami są wielkimi fanami jego twórczości. Zresztą Brian Herbert, jak nazwisko wskazuje, jest synem Franka. W przedmowie do komiksu panowie szczerze przyznają, że nie planowali dodawać własnej artystycznej interpretacji, a jedynie przenieść samą esencję Diuny do nowego medium. W konsekwencji w pierwszym komiksowym tomie znalazło się miejsce tylko na pierwszą z trzech ksiąg powieści.

Rzeczywiście ten zamysł scenarzystów jest widoczny dla każdego, kto zna pierwotną historię. Zachowano liczne szczegóły, nie skorzystano ze zbyt wielu skrótów – w warstwie fabularnej mamy do czynienia z dokładnym przeniesieniem treści niemal scena do sceny. To dobrze i źle jednocześnie. Jeśli tak jak ja czytaliście niedawno powieść (np. na fali ekscytacji nowym filmem i jego nieziemską obsadą), możecie się trochę znudzić. Na niekorzyść działa tu poniekąd specyfika pierwszej księgi, która moim zdaniem nie jest aż tak ciekawa jak kolejne. To po prostu dosyć długie wprowadzenie do świata Arrakis i zawiązanie kluczowego problemu. Natomiast jeśli lekturę macie już dawno za sobą i niewiele zostało Wam w głowach albo wręcz w ogóle nie czytaliście Diuny (bo np. przeraża Was rozmiar), to już inna sprawa! Poznanie tego świata będzie ekscytującą przygodą i – może to kontrowersyjne – ale według mnie nie stracicie wiele, odkładając oryginał na później (albo na nigdy).

Jak się ma w takim razie warstwa wizualna, czyli coś, co jest wartością dodaną do powieściowej treści? Cóż, jest zdecydowanie poprawna i bezpieczna. To dobrze i źle jednocześnie. Jeśli tak jak ja jesteście wielkimi fanami komiksów i macie wyrobiony gust, który karmi się niesztampowymi rozwiązaniami estetycznymi, to ta adaptacja niczym Was nie zaskoczy. Rysunki nie dokładają zbyt wiele od siebie, zwyczajnie ilustrują opowiadaną historię – jakby nie chciały odwracać uwagi od treści. Patrząc na ich styl, łatwo możemy zauważyć i potwierdzić doświadczenie artystów – Raúla Alléna i Patricii Martín – którzy pracowali przy tytułach ze stajni Marvela czy seriach ze świata Gwiezdnych wojen. Jest to charakterystyczna, miła dla oka kreska, bez odchyleń w pozytywną ani negatywną stronę – w zasadzie niemal przezroczysta artystycznie.

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że taka grafika ma swoich zwolenników – w końcu to właśnie wspomniane serie produkowane są wręcz masowo. A poza tym, zaletą stylu wykorzystanego w komiksowej adaptacji Diuny jest to, że może się okazać bardzo przyjazny dla osób, które nie mają dużego doświadczenia z tą formą sztuki. Brak eksperymentów i udziwnień, klarowny przekaz, jasny układ – te elementy prowadzą czytelnika za rękę, pozwalając mu cieszyć się opowiadaną historią.

I jest się czym cieszyć! To przecież świat nasycony obcą dla nas technologią i magiczną niemal mocą, rzeczywistość o odmiennej religii, mitologii, polityce, ekologii. Wyobraźcie sobie, jak ciekawe jest odkrywanie, czemu odfiltrowywanie każdej kropli wody wydalanej z własnego ciała jest kluczowe dla przeżycia, co oznaczają wizje Paula, dlaczego pustynne czerwie są tak ważne dla społeczeństwa niebieskookich Fremenów albo czy ktokolwiek może się uchronić przed intrygami snutymi przez ród Harkonnenów.

Diuna w wydaniu graficznym to w zasadzie potencjalnie bardzo dobry komiks. Żeby jednak mógł dostarczyć rozrywkę, trzeba spełnić kilka czytelniczych warunków. Ja niestety mijam się z decyzjami autorów w kilku kluczowych elementach, ale nie oznacza to, że nie skuszę się na Księgę II. Szczególnie jeśli wciąż będzie mnie niosła ekscytacja filmem.


tytuł: Diuna. Powieść graficzna. Księga I
autorzy: Frank Herbert, Kevin J. Anderson, Brian Herbert (scenariusz), Raúl Allén, Patricia Martín (ilustracje)
wydawnictwo: Rebis
przekład: Andrzej Jankowski, Marek Marszał
miejsce i rok wydania: Poznań 2021
liczba stron: 176
format: 165 × 245 mm
okładka: twarda
druk: kolor

Żyje życiem fabularnym prosto z kart literatury i komiksu, prosto z ekranu kina i telewizji. Przeżywa przygody z psią towarzyszką, rozkoszuje się dziełami wegetariańskiej sztuki kulinarnej, podnieca osiągnięciami nauki, inspiruje popkulturą. Kolekcjonuje odłamki i bibeloty rzeczywistości. Udziela się recenzencko na instagramowym koncie @w_porzadku_rzeczy.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %