PrzeczytaliśmyRecenzje

Ekstra moce bez filtra

Antoni Pawlak jest bezlitosny dla bohaterów swojej książki. Miejscami przyznaje nawet, że obiecał komuś, że opisanej historii nigdy nie opowie. Łamie tę obietnicę i odziera z szat niejedną znaną postać polityki, sztuki i literatury. Kopernik bał się opublikować swoje dzieło za życia, Pawlak nie tylko obawy nie czuł, ale mam wrażenie, że pozbył się też dyskrecji. Bez względu na osobiste koszty, ten skok bez asekuracji się opłacał. 

Zapiski na paczce papierosów to zapis sytuacji, w jakich znalazł się kiedyś autor, ale zostały zamienione na krótkie anegdoty. Wielokrotnie wzbudzają rozbawienie, choć zdarzają się także takie, które śmieszą mniej. Na szczęście te drugie pojawiają się rzadziej, dzięki czemu otrzymujemy zabawny opis artystycznej bohemy i politycznego establishmentu bez masek. Oprócz znanych postaci bohaterami bywają również osoby niemal anonimowe (chyba że stały się anonimowe z resztek poczucia przyzwoitości, jaka autorowi pozostała).

W początkach lat 70. nauki na Uniwersytecie Gdańskim pobierał student o wdzięcznym nazwisku Machuj. Miał jakąś niską kategorię, więc na zajęcia z wojska chodził z dziewczynami. Na pierwszych zajęciach oficer odczytuje listę obecności:

– Machuj?

– Oj, ma! – odkrzyknęły radośnie koleżanki.

I tak na każdych zajęciach. (s. 150-151)

Kogóż tam nie ma? Są prawie wszyscy pierwszostronicowi bohaterowie gazet. Pawlak nie oszczędza raczej nikogo i być może po premierze książki kilku jego znajomych stało się byłymi, a przyjaciele poczuli ostre ukłucie w sercu. Chyba że autoryzowali anegdoty lub przynajmniej mają poczucie humoru i dystans do siebie. Pojawiają się zatem: Michnik, Semka, Wildstein, Iwaszkiewicz, Brandys, Pilch, Chmielewska, Wałęsa, o. Rydzyk, Kaczmarski, Geremek, Kaczyński, Osiecka, Ziemkiewicz i Kuroń.

Kiedyś na wielkim kacu siedzieliśmy w mieszkaniu Krzysztofa Mędraka, poety, krytyka literackiego i filmowego eseisty. Po prostu postaci.

– Spójrz, Antek, to „Twórczość” sprzed wielu lat. A to mój krytyczny debiut. Przeczytaj ten fragment… Rozumiesz coś z tego?

– Wiesz, niekoniecznie…

– Ja teraz też nic brachu. Ale przyznaj, że byłem kiedyś inteligentny… (s. 119)

Pawlak ma niezwykły dar tworzenia zabawnych anegdot z nieraz zwykłych sytuacji czy rozmów . Jest niezwykle inteligentny, dlatego błyskawiczne spuentowanie daje efekt krótkiej humoreski. I dotyczy to nie tylko rozmów ze znanymi ludźmi, lecz także śmiesznych zdarzeń sytuacyjnych. Wraz z autorem zjawiamy się w gdańskim Cotton Clubie, w celach internowanych opozycjonistów, kilku redakcjach gazet, na uczelniach i w muzeach. Słowem, wszędzie tam, gdzie przydarzyło się autorowi coś komicznego. Niejednokrotnie bohaterem drugiego planu i katalizatorami szczerości są butelki czegoś mocniejszego.

Na kartach książki jest kawał polskiej historii i gdyby na jej podstawie wyrabiać sobie opinię o losach naszej ojczyzny, to rzeczywiście byliśmy kiedyś najzabawniejszym miejscem w obozie krajów demokracji ludowej. I nadal pozostajemy najśmieszniejsi, tylko teraz już w klubie Unii Europejskiej. Pawlak nie napisał jednak dowcipnej książki, ona jest raczej śmieszno-gorzka, bo puenty uwypuklają nasze narodowe przywary i nieraz śmiech zamiera na ustach, kiedy zdamy sobie sprawę, że „z samych siebie się śmiejemy”. Pawlak oczekuje poczucia humoru i refleksji nie tylko od bohaterów, lecz także od czytelników. Ma błysk w oku i pióro, które nie szczędzi nikogo. Absurd jest jego orężem i trzeba być czujnym jak na polu minowym, żeby nie nadepnąć na odcisk z napisem „duma”. Bez pewności co do swojego poczucia humoru nie sięgajcie po tę książkę. Albo wręcz odwrotnie – czytajcie ją, to sprawdzicie, jak głęboko wrosły wam w plecy husarskie skrzydła, a ile w was ze Stańczyka. Bo Pawlak swoje zapiski notował chyba na paczkach ekstra mocnych bez filtra.



autor: Antoni Pawlak
tytuł: Zapiski na paczce papierosów
wydawnictwo: Wielka Litera
miejsce i rok wydania: Kraków 2018
liczba stron: 292
format: 135 × 205 mm
oprawa: twarda

Cenię spokój, zarówno ten uświęcony, jak i zwykły. W tym (s)pokoju mam swoje miejsce, z którego sięgam po książki. Czytanie dostarcza mi wszystkich emocji, jakie wymyślił świat. Nauczyłem się tego dawno temu w bibliotece w moim rodzinnym mieście. Wtedy czytałem książki „podróżnicze, względnie podróżniczo-awanturnicze”, dziś najchętniej wybieram literaturę non-fiction i książki przybliżające zjawiska kulturowe sprzed kilku dekad. Przyglądam się niektórym sztukom plastycznym i szperam w klasykach polskiego komiksu. Jestem dobry dla książek.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %