Gdzie fantazja spotyka się z nauką, czyli o superenergii superbohaterów
Przejdźmy do konkretów. Kilka słów trzeba powiedzieć o
przypadkach bardziej bezpośredniego działania energii. Weźmy na przykład
Daredevila, który nie miota żadnymi promieniami i na pierwszy rzut oka nie
wiążemy go z tego typu mocą. A jednak: w ramach rekompensaty za utratę wzroku
otrzymał nie tylko wzmocnienie pozostałych zmysłów, lecz także dar zwany Radar Sense. Ta dodatkowa predyspozycja
opiera się na wytwarzaniu energii elektromagnetycznej w zmutowanym mózgu
Matthew Murdocka, dzięki której w jego umyśle rysuje się niewyraźna mapa
otaczających go obiektów. Podobnie rzecz się ma ze Speed Force, która jest źródłem i wspomagaczem niezwykłych
umiejętności Flasha. Umożliwia mu ona między innymi poruszanie się z prędkością
światła, przenikanie przez ściany dzięki efektowi tunelowemu, a także chroni
jego organizm przed skutkami oporu aerodynamicznego. Poza tym warto wspomnieć
jeszcze o Thorze i Odinforce (mocy pozwalającej na podłączenie się do źródła
kosmiczno-mistycznej energii), Storm (kierowanie m. in. piorunami, a co za tym
idzie energią elektryczną), Supermanie (wiązka laserów z oczu, zasilana energią
słoneczną) oraz Black Bolcie dysponującym Master Blow (to z kolei możliwość
przemienienia całej zgromadzonej wokół energii w jedno potężne uderzenie).
Znajdziemy jednak w komiksowym świecie przykłady jeszcze bardziej widowiskowe. Niektórzy superbohaterowie korzystają z promieni czystej energii bezpośrednio, używając jej przede wszystkim jako broni. Na przykład Electro – jedna z antagonistycznych postaci z zeszytów o Spider-Manie – jest żywym kondensatorem elektronicznym, zasilanym przez mikroskurcze mięśni, normalnie odpowiedzialne za regulację temperatury ciała. Może dzięki temu wygenerować energię elektrostatyczną, która objawia się powstawaniem w czubkach palców wyładowań łukowych podobnych do błyskawic. Z kolei Kapitan Marvel i Ms. Marvel (przejęła ona od niego wszystkie moce w wypadku stapiającym ich struktury genetyczne) potrafią wytwarzać w dłoniach efektowne impulsy energetyczne, a Magneto został obdarzony przez naturę umiejętnością sprawowania kontroli nad wszelkimi formami magnetyzmu. Dodajmy jeszcze do tego grona Srebrnego Surfera (który z energią wyprawia niestworzone rzeczy – może ją absorbować, analizować i manipulować nią, wytwarzać ją z materii oraz powodować jej eksplozje) a także Kapitana Atoma, władającego – jak na to wskazuje jego pseudonim – energią nuklearną.
Moim ulubionym sposobem na wykorzystanie czystej energii jest jednak pomysł rodem z komiksów o międzygwiezdnej policji – Korpusie Zielonej Latarni. Umiejętności każdego z członków tego stowarzyszenia stojącego na straży prawa są wspomagane przez pierścień mocy (ładowany specjalną latarnią). Umożliwia on przetransportowanie idei z umysłu w konstrukty energetyczne. Cała zabawa i fenomenalny koncept polegają na tym, że efektywność owych konstruktów zależy od siły wyobraźni osoby, która je buduje! To właśnie granice pomysłowości Zielonej Latarni wyznaczają granice jego możliwości. Dodatkowo od tego, jak mocno uda mu się skupić na swoich wytworach, zależy ich trwałość i skuteczność. Interesująca jest także sama koncepcja siły woli – profesjonalnie nazywanej elektromagnetycznym spektrum emocjonalnym. Można ją zdefiniować jako pole energii napędzane przez emocje wrażliwych istot. Każdy rodzaj emocji pozwala na wytwarzanie energii o innym kolorze: wściekłość to czerwień, chciwość – pomarańcz, strach – żółć, wola – zieleń, nadzieja – błękit, współczucie – indygo, miłość – fiolet. Poza tą rangą są śmierć jako czerń i życie jako biel.
Chociaż twórcy superbohaterskich komiksów niekoniecznie są specami od nauk ścisłych, to chętnie korzystają z dokonań chemii, biologii i fizyki – najczęściej w celu uwiarygodnienia i ukonstytuowania fantastycznych umiejętności swoich postaci. Pewnie nie zawsze te manipulacje się opłacają i być może czasem czynią więcej złego niż dobrego, ale jedno trzeba im przyznać: znacznie przyczyniają się do zróżnicowania i uatrakcyjnienia komiksowego świata.