Welcome to the 80’s
Są takie książki, które zostają z nami na dłużej. Podobnie jest z Hard Land – choć przepełniona smutkiem i tragedią, zarazem otula swoim ciepłem oraz nadzieją. To dopiero końcówka kwietnia, a już znalazłam powieść roku, która absolutnie mnie zachwyciła i nie wypuściła ze swoich objęć.
Pierwsze zdanie: Tego lata zakochałem się, a moja matka umarła stało się hasłem rozpoznawczym książki Benedicta Wellsa. I nie bez powodu, bo już te kilka słów wprowadza nas w historię: letni czas, zakochanie oraz tragedia. Z tym wszystkim musi się zmierzyć Sam, piętnastolatek z malutkiej mieściny w Missouri, który określa się mianem dziwaka – nie ma przyjaciół, zamiast imprezować woli zostać w domu i pograć na gitarze, w dodatku zmaga się z napadami lęku. Dom jednak nie jest dla niego szczęśliwą oazą: znacznie starsza siostra wyjechała na studia do Los Angeles i rzadko przyjeżdża do rodzinnego miasteczka, Sam nie potrafi dogadać się z małomównym ojcem, a na domiar złego ukochana matka choruje na raka. Gdy zaczynają się wakacje, matka Sama proponuje mu wyjazd wakacyjny do rodziny w Kansas – czego Sam najbardziej nienawidzi, ponieważ kuzyni uwielbiają się nad nim znęcać. By uniknąć tego losu, a jednocześnie uciec od problemów w domu, zatrudnia się w starym kinie. Tam spotyka pierwszych przyjaciół i po raz pierwszy się zakochuje. I wszystko się zmienia.
Wystarczy trafić na właściwych ludzi. Sam rozkwita niczym piękny kwiat, z każdym dniem przekonując się, że bycie nieśmiałym jest okej, że każdy się czegoś boi i to nie jest powód do wstydu. Jednocześnie przełamuje swoje lęki, czasami dokonując czynów ekstremalnie odważnych. Lato upływa pod znakiem spotkań z przyjaciółmi, pierwszych eksperymentów, muzyki i kina. Aż nadchodzi ten dzień i w miarę spokojny czas zmienia się w koszmar.
Pewnie każdy z nas pamięta okres nastoletni i przeskok, który zwykle następuje w okolicy szesnastych urodzin – nadal jesteśmy nastolatkami, ale pojawia się przepaść między tym, co było, a tym, co jest obecnie. Sam nie jest wyjątkiem: w jego przypadku dorastanie również przypomina skok na głęboką wodę. Zmiana z chłopca siedzącego w zaciszu swojego pokoju w chłopaka chodzącego na imprezy, mającego przyjaciół i po raz pierwszy zakochanego wywraca jego świat do góry nogami. A on jeszcze musi się zmierzyć z rodzinną tragedią oraz nawiązać na nowo relacje z ojcem.
Hard Land to fascynująca podróż do Missouri lat 80. To opowieść o trudach dorastania, ale też o radzeniu sobie z żałobą i smutkiem. Zmusza do stawiania sobie pytań: jak długo powinna trwać żałoba? Czy jest już na zawsze? Czy wyrzuty sumienia kiedyś mijają? Kiedy wypada znów się uśmiechać? Ale to też uniwersalna opowieść o poszukiwaniu siebie i swojego miejsca na świecie. O relacjach, które czasami mogą być niezwykle skomplikowane, a wystarczy tak niewiele, by niektóre problemy rozwiązać – i zrozumieć się nawzajem.
Być może Hard Land nie jest nowatorską powieścią – ot, historia o dorastaniu z tragedią w tle. Może zniknąć na półce wśród innych nowości, ale wierzę, że obroni się swoją skromnością i ciepłem, które na długo pozostaje w sercu czytelnika. Wells pięknie operuje słowem, dzięki czemu niemalże płyniemy przez opowieść o Samie, z łatwością przechodzimy od rozdziału do rozdziału, co umila również wszechobecna muzyka i fragmenty poezji. Tragedia jednak wisi w powietrzu – oczekujemy jej, wiedząc, co się wydarzy, a mimo to zdarzenia są niezwykle emocjonalne i poruszają do głębi. Ogromną zaletą są także wyraziści bohaterowie, którzy choć tak bardzo różni, wspaniale się uzupełniają.
Reasumując, Hard Land to będzie jedna z najlepszych książek 2022 roku. Czytajcie!
autor: Benedict Wells
tytuł: Hard Land
przekład: Viktor Grotowicz
wydawnictwo: Wydawnictwo Poznańskie
miejsce i data wydania: Poznań 2022
liczba stron: 372
format: 150 × 210 mm
oprawa: zintegrowana