Kultura w dymkach

Komiksowe otulenie ciepłym kocykiem. „Heartstopper” tom 2

Czyli co niby jest takiego wyjątkowego w Heartstopperze? Bo tak, zdecydowanie jest w nim coś wyjątkowego. Kto nie wierzy, musi po prostu zajrzeć na bookstagrama – albo inne miejsce zrzeszające mole książkowe – i na własne oczy zobaczyć ten wodospad tęczy, jednorożców i absolutnie rozanielonych odbiorczyń i odbiorców.

Chciałabym dać Wam tu prostą i uniwersalną odpowiedź na takie pytanie, ale ja już wiem – przy tej serii jakieś racjonalne argumenty w ogóle nie działają. Co ja się więc będę wysilać, napiszę, jak jest.

A jest tak, że Alice Oseman stworzyła nieskomplikowaną historię, sięgnęła po znane motywy, styl jej rysunków nie zalicza się do tych bardziej artystycznych, wszystko jest raczej przewidywalne. ALE. Czy ja nie czekałam z niecierpliwością na ten drugi tom? Czy nie cieszę się, że już za chwilkę dostaniemy trzeci? Czy nie otulił mnie kocyk ciepła i dobra, który formuje się wokół czytelników podczas lektury? Czyż nie płakałam ze wzruszenia pod koniec?

Czekałam, cieszę, otulił i oj, płakałam!

Heartstoppera odbiera się po prostu serduszkiem, to głównie gra na emocjach. Ale jest w tym też więcej dobra – młodzi ludzie powinni mieć do wyboru takie właśnie książki, bo płynie z nich pewna prosta, ale potrzebna nauka o stawianiu granic, pozwoleniu sobie na złapanie własnego rytmu, odkrywanie upodobań, zadawanie pytań itp. Drugi tom jest bowiem niejako przewodnikiem po coming oucie. Razem z jednym z bohaterów odkrywamy identyfikację seksualną i fakt, że spektrum możliwości jest dosyć szerokie, a przy tym nie musi być wykute w kamieniu. Dowiadujemy się, że informacja o romantycznych upodobaniach przynależy do sfery prywatnej, do której możemy dopuszczać tylko te osoby, które sami wybierzemy, w tempie, które to dla nas jest komfortowe.

Poza tym, Alice Oseman pogłębia wątek prześladowania Charliego przez kolegów ze szkoły, co jest świetną okazją do pokazania sposobów wsparcia i roli, którą mają do odegrania sojusznicy i sojuszniczki. Pełna akceptacja i stuprocentowe wsparcie od rodziców w tym przypadku rozdarło moje serce i nawet nie starałam się powstrzymywać łez wzruszenia.

Jeśli natomiast chodzi o stronę wizualną, to niewiele się zmieniło. Rysunki są szkicowe, bez wielu szczegółów, z częstą redukcją tła. W kadrach najczęściej po prostu widzimy naszych bohaterów, więc autorkę przynajmniej można pochwalić za uchwycenie całej palety emocji i dużą ekspresję w tym właśnie obszarze – typową zresztą dla stylu mangowego, którym się inspiruje.

Jedyne tak naprawdę, do czego mogę się przyczepić, to kilka spraw redakcyjnych. Jedna dotyczy numeracji stron, która akurat została przeniesiona z oryginału. Drugi tom zaczyna się od 290 strony, jako kontynuacja serii, co zwyczajnie wydaje mi się dziwne. Dalej kwestia nazwiska tłumaczki, które nie pojawia się w stopce redakcyjnej – musiałam poszukać go na stronie wydawnictwa. To już zabieg bardzo dziwny, szczególnie na tle fajnego trendu, żeby autorów i autorki przekładu honorować na okładce. I ostatnia rzecz to sam przekład. Wielka szkoda, że nie dorównał on poniekąd edukacyjnemu wydźwiękowi tego tomu i nie uwzględnił poprawnego języka inkluzywnego. Szczególnie w takiej publikacji wypadałoby o to zadbać.

Tak czy inaczej, historia Charliego i Nicka najpierw rozgrzała moje serce, a teraz już zagrzała sobie w nim stałe miejsce. Nie mogę się doczekać trzeciej części.


autorka: Alice Oseman

tytuł: Heartstopper. Tom 2

przekład: Natalia Mętrak-Ruda

wydawnictwo: Jaguar

miejsce i data wydania: Warszawa 2021

liczba stron: 320

oprawa: miękka

Żyje życiem fabularnym prosto z kart literatury i komiksu, prosto z ekranu kina i telewizji. Przeżywa przygody z psią towarzyszką, rozkoszuje się dziełami wegetariańskiej sztuki kulinarnej, podnieca osiągnięciami nauki, inspiruje popkulturą. Kolekcjonuje odłamki i bibeloty rzeczywistości. Udziela się recenzencko na instagramowym koncie @w_porzadku_rzeczy.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %