Otwórzcie drzwi Niechrystusowi
Piotr Augustyniak w jednym z wywiadów powiedział, że „w Kościele o Jezusie się nie myśli, w Jezusa się wierzy”. W swojej książce daje dowód, że kiedy pomyśli się o centralnej postaci wiary katolickiej, to wychodzi tytułowy Jezus Niechrystus. Bez szkody dla niego oraz katolików. Recenzję należałoby więc zacząć od parafrazy pieśni kościelnej: „Nie lękajcie się, otwórzcie drzwi Niechrystusowi”.
Książka nie jest antykatolicka ani antykościelna. Wręcz przeciwnie, jest apologią najważniejszej postaci katolicyzmu – Jezusa z Nazaretu. Autor, były dominikanin, który porzucił habit, bo jego pojmowanie Jezusa rozmijało się z doktryną Kościoła katolickiego, broni Nazareńczyka i tłumaczy swój pogląd na jego postać. Jest to koncepcja zaskakująco bliższa słowom Jezusa, niż ta, którą słychać z usta dostojników kościelnych. U Augustyniaka spotykamy filozoficzne odczytanie znaczenia tego, co mówił. Nie nazywa Jezusa zbawicielem, woli widzieć w nim galilejskiego mędrca. Inaczej niż w zinstytucjonalizowanym Kościele.
„Nie ma tu miejsca na oświadczenie wolności, która rodzi się z wejścia w przestrzeń mitu. Jest za to wymóg skostniałego posłuszeństwa i feudalnego poddaństwa względem doktryny i instytucji – do czego w istocie sprowadza się wiara. To sprytna konstrukcja. Człowiek przypomina psa prowadzonego na niewidzialnym (dla niego) łańcuchu lub smyczy. Wierzy i czuje, że ma pełną swobodę ruchu, nie zdając sobie sprawy, jak jego ruchy są ograniczone” (s. 132-133).
Czytelnicy mogą mieć niejaki kłopot z tą książką. Dla wierzących wedle modły kościelnej wierchuszki nie do przyjęcia może być inne podejście niż to wbijane w głowy na lekcjach religii i w niedzielnych kazaniach. Żeby to nowe i, przyznam, całkiem sensowne wyjaśnienie niezwykłości nauk Jezusa dotarło do świadomości czytelnika, potrzeba wyjścia ze strefy komfortu. Komfortu myślowego, który w konsekwencji doprowadza do bezwiednego przyjmowania „prawd objawionych”. Do tego namawia właściwie Augustyniak. Zdaje się przekonywać, że z faktu, że Jezus pojawił się na świecie i przekazywał swoją naukę czy może bardziej teorie religijno-filozoficzne, wynika potrzeba ciągłego analizowania jego słów. Takie podejście otwiera możliwości interpretacyjne i w gruncie rzeczy czyni z tych nauk żywą tkankę. Bezrefleksyjna wiara jest bowiem mechanicznym przyznaniem się do lenistwa. Nic z tego nie wynika oprócz bojaźni i łatwizny.
Augustyniak postanowił zerwać z doktryną i oświetlić Jezusa zupełnie inaczej. Wzbudził tym strach swoich przełożonych i w konsekwencji opuścił zakon, w którym zaczął swoje interpretacyjne przemyślenia. Okazało się, że miejsce, które powinno otworzyć mu drzwi o eksplikacji, przywołało go do porządku doktryny. Mnie to od razu zachęciło do lektury Jezusa Niechrystusa. Nie wierzę bowiem w nieomylność ludzi, zwłaszcza tych, którzy z takiego podejścia do swojej religii czerpią niemałe korzyści. Skutkiem lektury tego jak gdyby traktatu filozoficznego jest moje przekonanie o głębokiej omylności Kościoła i otwarcie na nowe odczytanie nauk Jezusa. Ale nie w pozycji, jak to niedawno ktoś napisał, „dalekowschodnich kaligrafów: na kolanach”. Moim zdaniem siłą każdej wiary jest, paradoksalnie, nieustanne zwątpienie, a nie bałwochwalcze uwielbienie. Z pierwszego bowiem wynika samodzielne myślenie, z drugiego poddańczy fanatyzm. Lektura książki Augustyniaka pomaga w tym pierwszym.
autor: Piotr Augustyniak
tytuł: Jezus Niechrystus
wydawnictwo: słowo/obraz terytoria
miejsce i rok wydania: Gdańsk 2021
liczba stron: 192
format: 163 x 215 mm
okładka: miękka