Przeczytaliśmy

Ogień jest w każdym z nas

Ognie to najnowsza powieść Sigríður Hagalín Björnsdóttir, islandzkiej pisarki, autorki Wyspy oraz Świętego słowa. To było nasze pierwsze spotkanie, ale na tyle owocne, że z pewnością jak najszybciej nadrobię poprzednie tytuły!

Islandia. Co Wam się z nią kojarzy? Jasne, przede wszystkim wulkany. To pierwsze, co przychodzi na myśl przeciętnemu Europejczykowi i co można zobaczyć, gdy już się wyląduje na islandzkiej ziemi. Pola lawowe pewnie nie robią takiego wrażenia jak chociażby norweskie fiordy czy przepiękne wody Chorwacji, lecz mają swoją niezwykłą moc. Islandia jest pod względem geologicznym najmłodszym fragmentem kontynentu europejskiego, występują na niej liczne wulkany (np. Hekla, Katla), a i nie bez powodu jest nazywana „krajem lodu” – sporą część wyspy zajmują lodowce.

Ten mały wstęp był konieczny, ponieważ Anna, główna bohaterka i narratorka, jest szanowanym geologiem, specjalistą Wydziału Nauk o Ziemi Uniwersytetu Islandzkiego. Miłością do geologii zaraził ją ojciec – znana osobistość w świecie islandzkiej nauki – który po rozstaniu z żoną wychowywał samotnie córkę. Anna prowadzi dobre życie: ma dwoje dzieci, idealnego męża, piękny dom, pozycję, odnosi sukcesy w pracy, jest specjalistką w swojej dziedzinie. Wszystko jest to jednak powierzchowne i wyczuwamy to od samego początku – Anna niby jest szczęśliwa, ale zdajemy sobie sprawę, że pod powłoką idealnej rodziny skrywają się tajemnice i różne demony. Sprawa zaczyna się komplikować jeszcze bardziej, gdy na półwyspie Reykjanes budzi się wulkan.

Erupcja i potencjalne zagrożenie dla całego półwyspu ściąga do centrum badawczego wszystkich ważnych naukowców. Ale nie tylko ich – pojawiają się politycy i dziennikarze, których najbardziej interesuje szybkie, nawet byle jakie, rozwiązanie problemu albo tania sensacja. Wśród nich jest Tomas, młody fotograf o potarganej czuprynie, który od razu zwraca uwagę Anny. Niewinne rozmowy i spotkania przeradzają się w płomienny romans i w Annie budzą się uczucia, których istnienia nawet nie podejrzewała. Mierzy się też z wyrzutami sumienia: do tej pory była w szczęśliwym związku z mężczyzną, z którym wychowywała dwójkę dzieci.

Ognie to powieść o skomplikowanych relacjach, nie tylko damsko-męskich, lecz także matki i córki. Anna dorastała bez matki, która najpierw trafiła do szpitala psychiatrycznego, następnie wyjechała na kilka lat do Leningradu, a po powrocie do kraju była surową i zdystansowaną kobietą zajętą swoimi tłumaczeniami. Nigdy nie okazała Annie miłości ani nie dała poczucia bliskości. Anna ciągle zastanawiała się, dlaczego nie zasłużyła na jej miłość, więc by uniknąć podobnych błędów w relacjach ze swoją córką, przyjmuje przeciwną postawę. Stara się stworzyć Salce, ośmiolatce, dobry i komfortowy dom i pokazać, że kochać to znaczy także nie opuszczać w momencie trwogi. Toksyczna relacja z matką cały czas jednak wpływa na Annę, której wydaje się, że przejęła od rodzicielki jakieś mroczne cechy. A darzy miłością dzieci, męża i nawet swoje poukładane życie. Za sprawą Tomasa jednak dochodzi do konfrontacji i kobieta musi zmierzyć się sama ze sobą.

Anna jest jednak przede wszystkim wulkanologiem, wulkanom poświęciła swoje życie i powoli przelewa tę pasję na swoją córkę. Dla niej zawód związany z geologią jest równie dziedziczny jak kolor oczu – jej ojciec zajmował się wulkanami, ona również, więc siłą rzeczy któreś z dzieci też powinno. Dorosły syn Anny ma zupełnie inne plany i planuje wyjazd do szkoły we Włoszech, by kształcić się na scenografa, a nie wulkanologa. Zawód bohaterki na tyle się z nią spaja, że nawet zbliżająca się erupcja wulkanu zgrywa się w czasie z jej największymi emocjami. Może wydawać się to nie najlepszym pomysłem, ale autorka potrafi raz za razem zgrabnie wybrnąć z takich sytuacji, serwując nam coraz ciekawsze zwroty akcji. W gruncie rzeczy Ognie to powieść o przetrwaniu i radzeniu sobie na nowo z różnymi doświadczeniami.

Największe wrażenie robi jednak uczucie grozy. Czujemy zbliżającą się katastrofę już od pierwszych stron, ale nie spodziewamy się, co przyniesie. W ten sposób autorka pokazuje także rozmiar działania człowieka, do czego prowadzi jego przekonanie o nieomylności i logice górującej nad wszystkim – i co się stanie, gdy za bardzo się w to uwierzy. Ognie to zarówno powieść o wulkanicznej Islandii, jak i różnorodności ludzkich uczuć. Autorka do samego końca dba o to, by czytelnik się nie znudził i nie mógł oderwać od historii Anny, temperatura i niepokój rosną wraz ze zbliżającą się erupcją. A ludzie są trochę jak wulkany – też wybuchamy i nie zawsze można to przewidzieć.


autor: Sigríður Hagalín Björnsdóttir

tytuł: Ognie. Miłość i inne katastrofy

przekład: Jacek Godek

wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie

miejsce i data wydania: Kraków 2021

liczba stron: 360

format: 130 × 205 mm

oprawa: twarda

Polonistka z wykształcenia, skandynawistka w przyszłości. Miłośniczka nauki, jedzenia, filmów oraz seriali. Wielbicielka literatury dziecięcej, młodzieżowej i fantastycznej, a zwłaszcza dystopii. Zakochana w Norwegii i norweskim, ogląda, słucha i czyta wszystko, co powstało w kraju nad fiordami. Darzy miłością pieski i świnki morskie. Redaktor naczelna tego przybytku. Od niedawna udziela się na bookstagramie @mons.reads.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %