Przeczytaliśmy

Jak mówić o globalnej katastrofie? Książka „Klimat to my”

KONIEC JEST BLISKI! Kojarzycie obszarpanych lunatyków z takim napisem wysmarowanym na kartonowej tablicy? Według amerykańskiego kina to nieodłączny element metropolii, ze szczególnym uwzględnieniem Nowego Jorku. Ewidentny znak, że dana miejska społeczność pełna jest ekscentrycznych indywiduów, o nieco odmiennych poglądach na rzeczywistość niż reszta rozsądnych mieszkańców planety.

W ten oto sposób Hollywood odebrało nam krótkie, celne i zrozumiałe hasło w walce z globalną zmianą klimatu. Przecież nikt nie będzie się teraz odwoływał do filmowej kliszy. Tak się jednak składa, że wszystko tu pasuje – koniec świata, który tak dobrze znamy i w którym się zadomowiliśmy, jest już bliski. Przydałaby się przypominajka na każdym rogu ulicy, żebyśmy nie obudzili się z ręką w nocniku nowych realiów, niezbyt przyjaznych ludziom.

Katastroficzna retoryka

Do poszukiwania przekonującej narracji związanej z katastrofą klimatyczną odwołuje się Jonathan Safran Foer w książce Klimat to my. Ratowanie planety zaczyna się przy śniadaniu. Pisarz zwraca uwagę, że trudno opowiadać o tym problemie, nie popadając w dramatyzm rodem z science fiction, zbierając wszystkie wątki w jedną całość i nie zanudzając naukowymi zawiłościami. Na dodatek, żeby nasza opowieść miała sens, musi być angażująca, wiarygodna i łatwa do przyswojenia dla duuużej części ludzkości. Musi być efektywna i efektowna.

Sam autor w swojej książce postawił na ciekawe zabiegi retoryczne. W pierwszym rozdziale nie wspomniał ani słowem o głównym temacie publikacji. W zamian dużo pisał o solidarności wśród rodzaju ludzkiego i historycznych oraz społecznych przykładach poświęcenia dla dobra ogółu, dla przyszłego sukcesu, czy po prostu dlatego, że TAK TRZEBA.

Foer garściami korzysta z porównań i przenośni. Tka rozległą sieć nawiązań, tu zasadzi jakieś ziarenko, żeby zebrać plon kilkanaście stron dalej. Z jednej strony pozwala to zrozumieć dogłębnie temat – odbiorca przyswaja ideę i wiedzę na temat klimatu, czytając o czymś zupełnie innym, ale znanym, bliższym, łatwiejszym do zbudowania relacji. Z drugiej strony, czasem tekst staje się zagmatwany, łatwo się w nim pogubić.

Klimatyczne śniadanie

Trzeba bowiem pamiętać, że Klimat to my ma jedno zadanie do wykonania – przekonać czytelnika do zmiany nawyków żywieniowych. Logika Foera jest prosta: grozi nam katastrofa klimatyczna, bo wzrasta średnia globalna temperatura, bo Ziemia nie potrafi naturalnie zbilansować ilości gazów cieplarnianych, bo od czasu rewolucji przemysłowej bombardujemy ją zanieczyszczeniami, wśród których duży procent stanowią gazy uwalniane w przemysłowej produkcji mięsa.

Cały jeden rozdział książki to podane w punktach dane, które obrazują naszą sytuację. Wyciągnę tylko kilka jako przykład:

  • Gdyby historia ludzkości trwała dobę, to jeszcze dziesięć minut przed północą byliśmy łowcami-zbieraczami.
  • W skali globu ludzie wykorzystują 59 procent wszystkich gruntów, na których można uprawiać rośliny jadalne, do uprawy roślin przeznaczonych na paszę dla zwierząt hodowlanych.
  • Sześćdziesiąt procent wszystkich ssaków na Ziemi to zwierzęta hodowane w celach spożywczych.
  • Na Ziemi żyją obecnie 23 miliardy kurczaków. Ich łączna masa przewyższa łączną masę wszystkich innych ptaków na naszej planecie. Ludzie zjadają 65 miliardów kurczaków rocznie.
  • Gdyby obszary tropikalne wykorzystywane obecnie pod hodowlę zwierząt na powrót stały się lasami, emisja wszystkich antropogenicznych gazów cieplarnianych [czyli wytwarzanych jako skutek działalności człowieka – MP] spadłaby o ponad połowę.
  • Gdyby krowy stanowiły państwo, to – wedle kryteriów Ramowej konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu – zajmowałyby trzecie miejsce pod względem emisji gazów cieplarnianych, po Chinach i Stanach Zjednoczonych.

Taka litania pogrupowanych tematycznie statystyk ciągnie się przez trzydzieści stron. To robi wrażenie, wwierca się w mózg, nie pozwala o sobie zapomnieć. Zrezygnowanie z mięsa i innych produktów odzwierzęcych – chociażby na początek przy śniadaniu! – nie wydaje się wysoką ceną za unormowanie sytuacji w ekosystemie.

Retoryczna łyżka dziegciu

Czemu wśród tak wielu działań, które możemy podejmować, by zadbać o środowisko, Foer wyróżnia grupową zmianę nawyków żywieniowych na rzecz diety wegańskiej? Po szczegóły odsyłam Was do jego książki, a nawet dwóch książek, bo w Zjadaniu zwierząt – jak łatwo się domyślić – także znajdziecie parę argumentów.

Natomiast muszę uprzedzić, że jak dla mnie Klimat to my mógłby się skończyć na pierwszych trzech rozdziałach. To one mają największą moc oddziaływania. W nich autor jeszcze się nie gubi. Dalej mamy tylko przerost formy nad treścią, a treść ta była chyba bardziej potrzebna samemu pisarzowi, niż może się przydać czytelnikom. Ważny przekaz rozpływa się w personalnych wynurzeniach, wątpliwościach, samobiczowaniu, gierkach stylistycznych. Szkoda, bo potencjał był świetny i przecież Foer sam zdawał sobie sprawę z wagi odpowiednio poprowadzonej narracji.

Jak książka zadziałała na mnie? Cóż, nie wiem, czy zmieniłabym swoje nawyki po lekturze, gdybym i tak od kilku lat nie była wegetarianką ograniczającą nabiał. Wiem tylko, że przyjęłam argumenty Foera, że poruszył mnie i że zdążyłam już opowiedzieć o jego publikacji kilku osobom, a teraz piszę o niej tutaj. Co Wy z tym zrobicie?


autor: Jonathan Safran Foer
tytuł: Klimat to my. Ratowanie planety zaczyna się przy śniadaniu
przekład: Andrzej Wojtasik
wydawnictwo: Krytyka Polityczna
miejsce i data wydania: Warszawa 2020
liczba stron: 320
format: 210 × 132 mm
oprawa: miękka ze skrzydełkami

warto przeczytać

Mamy dla Was więcej inspiracji ekologicznych. Roksana przygotowała listę pięciu podcastów o ekologii, Magda zrecenzowała książkę Początek końca? Rozmowy o lodzie i zmianie klimatu, natomiast Monika napisała o publikacji Koniec lodu. Jak odnaleźć sens w byciu świadkiem katastrofy klimatycznej.

Żyje życiem fabularnym prosto z kart literatury i komiksu, prosto z ekranu kina i telewizji. Przeżywa przygody z psią towarzyszką, rozkoszuje się dziełami wegetariańskiej sztuki kulinarnej, podnieca osiągnięciami nauki, inspiruje popkulturą. Kolekcjonuje odłamki i bibeloty rzeczywistości. Udziela się recenzencko na instagramowym koncie @w_porzadku_rzeczy.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %