Zagubiony w absurdzie. Komiks „Trasa promocyjna”
Angielski pisarz G.H. Fretwell wyrusza w trasę, żeby promować swoją najnowszą książkę. Od początku jednak coś idzie nie tak. W osobliwych okolicznościach skradziono mu walizkę z egzemplarzami powieści, a potem na pierwszym spotkaniu autorskim nikt się nie pojawił. Dziwne! Jeszcze dziwniejsze jest to, że wszystko powtarza się także w kolejnej księgarni, i w kolejnej! A w mieście zaczynają pojawiać się trupy…
Historia w komiksie Trasa promocyjna zapowiada się na porządny kryminał – może nie jakiś nadzwyczajny, ale klimat zdaje się skrojony w sam raz dla każdego bibliofila. Ja rzadko sięgam po książki sensacyjne, bo zazwyczaj nudzą mnie intrygi. Dla komiksów robię wyjątki, ponieważ tutaj zawsze dostanę coś ekstra, chociażby ciekawą warstwę wizualną. Ale Andi Watson miał dla mnie inną niespodziankę, która sprawiła, że wciągnęłam jego publikację niemal za jednym posiedzeniem.
Na początku nie wydawało się to wcale takie oczywiste, bo główny bohater nieco mnie irytuje. Z jednej strony ma o sobie dosyć wysokie mniemanie, z drugiej – można go określić pięknym epitetem „rozmemłany”. Ewidentnie gubi się w swoim życiu prywatnym i rodzinnym, nie radzi sobie też w codziennych kontaktach z ludźmi. Scena z komisariatu, gdy nieudolnie zgłasza zaginięcie walizki i musi zmierzyć się z niechętnym mu policjantem, to cringe’owe tortury. Ale taka kreacja postaci pozostaje jak najbardziej uzasadniona i jak ulał pasuje do stworzonej w komiksie rzeczywistości.
Bo świat w Trasie promocyjnej jest trochę nie teges. Relacje międzyludzkie działają tu wręcz karykaturalnie. Instytucje takie jak wydawnictwo, policja, schronisko dla bezdomnych, hotele czy kawiarnie rządzą się swoimi prawami, chociaż z boku bardziej przypomina to samowolkę. Ten klimat absurdu nie atakuje nas jednak od pierwszych stron, a raczej wsącza się powoli do świadomości czytelnika. Stopniowo rośnie poziom surrealizmu, a brwi odbiorcy wędrują w górę czoła w wyrazie zdumienia.
Nie bez kozery na okładce komiksu znajdziemy porównanie do stylu kafkowskiego. Rzeczywiście nasz bohater zostaje wplątany w przedziwną sytuację, pełną niedomówień i niejasnych intencji. Wisi nad tym wszystkim jakieś niesprecyzowane zagrożenie, którego wymowę łagodzą elementy czarnego humoru. Więcej tu jednak okazji do konfuzji niż śmiechu.
Co się natomiast tyczy warstwy wizualnej, to styl autora nie jest zbyt wyrafinowany, z prostą kreską w czarno-białych rysunkach. Bardzo dobrze jednak wyglądają kadry z miejskimi pocztówkami: widokiem z hotelowego okna, starówką, księgarniami w przytulnych kamienicach czy ulicznymi zaułkami. Ekspresja na twarzy głównego bohatera też nie wymaga artystycznej finezji – idealnie się tu sprawdzają trzy kropki w roli oczu i ust (jakby wciąż formujących małe, zadziwione „o”) w towarzystwie zawijaskowego nosa.
Jeśli macie ochotę zagubić się w niewymagającej, acz niepozbawionej uroku historii, komiks Andiego Watsona nada się w sam raz. Porcja absurdu i bibliofilski kontekst to dodatkowe plusy.
autor: Andi Watson
tytuł: Trasa promocyjna
przekład: Jacek Żuławnik
wydawnictwo: Marginesy
miejsce i rok wydania: Warszawa 2020
liczba stron: 272
format: 160 × 230 mm
okładka: twarda
Jakie inne komiksowe kryminały sprawiły mi ostatnio przyjemność? To Klub Detektywów z fajną zabawą gatunkowymi tropami oraz cudnie narysowane Czarne nenufary.