Po co nam wolność. Komiks „Zdziczenie”
Co daje czytelnikom science fiction? Dla mnie to są przede wszystkim dwie rzeczy. Po pierwsze, sprawdzanie granic wyobraźni autorów i autorek, którzy tworzą nowe światy. Po drugie, osadzenie w tych nowych rzeczywistościach człowieka pozwala przyjrzeć się mu bardzo dokładanie. Można podkręcić jego możliwości i zobaczyć, do czego się posunie. Można wrzucić go w obcą scenografię i zapytać o tożsamość, o definicję człowieczeństwa. Można też postawić go wobec ekstremalnych wyzwań i sprawdzić, które fundamenty humanizmu pozostaną nienaruszone.
Denis Bajram i Valérie Mangin skorzystali z każdej z tych opcji po trochu w komiksie Zdziczenie. Dla nich punktem wyjścia jest osadzenie kosmicznych rozbitków na nieznanej planecie, a dokładnie na jedynym skrawku ziemi wśród niezmierzonych oceanów. Bohaterowie tracą statek oraz członka swojej załogi i muszą szukać ratunku w świecie ogromnych ośmiornic oraz – jak się szybko okazuje – na wpół zdziczałego plemienia. Skąd wzięli się ludzie w tym odległym zakątku wszechświata? Czy oni sami lub pozostałości ich historii mogą okazać się ratunkiem i sposobem na powrót do domu?
Do tych pierwszych pytań zaraz dołączają kolejne, bowiem wyspa i jej mieszkańcy kryją w sobie więcej niewiadomych niż odpowiedzi. Każdym gestem, każdą czynnością rządzi tutaj rutyna, odwieczny rytuał, przymus działania zaprogramowany dla wszystkich członków społeczności w taki sam sposób. Nikt nie kwestionuje tych zasad, a poddańcza bezwolność zachowania przywodzi na myśl marionetki sterowane przez kogoś lub coś z ukrycia. I rzeczywiście rozbitkowie natykają się na enigmatyczne wzmianki o Przedwiecznym, który jest przyczyną, siłą napędzającą i celem całej tubylczej cywilizacji.
Aby dotrzeć do prawdy, bohaterowie dosłownie schodzą do jądra tej społeczności, odkrywając kolejne jej poziomy. Jest to koncept organizujący akcję komiksu, a także jego warstwę wizualną. Każda platforma, każdy kolejny świat w świecie zostały tak przedstawione przez rysownika, żeby można je było odróżnić na pierwszy rzut oka. Odmienne dominujące kolory, projekt przestrzeni oraz wyglądu mieszkańców – to konstrukcja o wyraźnych granicach, które dzięki pracy Thibauda De Rochebrune’a porządkują całą publikację.
Pokusiłabym się jednak o stwierdzenie, że trochę za dużo w tym komiksie „porządku”. Powielany schemat akcji wynikający ze sposobu skonstruowania świata przedstawionego staje się przewidywalny i – mimo ciekawych pomysłów samych w sobie oraz wysiłków rysownika – nużący. Najgorsze jest jednak zakończenie. Nie, nie wyjawię jego treści, ale mogę zdradzić, że wszystko zostaje wyjaśnione, opowiedziane, omówione, wyłożone na tacy. Twórcy nie zostawili nam za dużo pola na myślenie – co jest naprawdę paradoksalne, wziąwszy pod uwagę ostateczne przesłanie komiksu.
Szkoda, że Zdziczenie nie jest do końca takie, jakie mogłoby być. Potencjał tkwiący w refleksji nad „radosną podległością” oraz „prymitywną wolnością” otwiera wspaniałą przestrzeń dla twórczego wyrazu, szczególnie w obrębie science fiction. Świat stworzony przez Bajrama i Mangin oraz w ekspresyjny sposób zobrazowany przez Rochebrune’a to wymarzone pole dla eksperymentów myślowych. Wystarczyło tylko zaufać trochę czytelnikom i dać im pobawić się przygotowanymi narzędziami, bez kontrolowania wyników każdego działania.
tytuł: Zdziczenie
autorzy: Denis Bajram, Valérie Mangin (scenariusz), Thibaud De Rochebrune (rysunki)
wydawnictwo: Elemental
przekład: Jakub Syty
miejsce i rok wydania: Warszawa 2021
liczba stron: 104
format: 215 × 290 mm
okładka: twarda