Przeczytaliśmy

Zapiski z odchodzenia

Książka Zapiski z nocnych dyżurów Jacka Baczaka to dowód na to, że nie trzeba pisać obszernych tomów rozpraw filozoficznych o śmierci lub nawet formułować długich zdań złożonych o biblijnym charakterze, żeby ująć to, co w niej najistotniejsze. To trzecie wydanie tej publikacji, za którą autor otrzymał kilka lat temu zasłużenie Nagrodę Kościelskich.

Zapiski… budzą wzruszenie i przynoszą na koniec uczucie ukojenia, ale niejednemu czytelnikowi wycisną łzy. Bo jest to książka napisana niezwykle czułym i dojrzałym językiem. Autor opisuje w niej swoje doświadczenia z pracy pielęgniarza w ośrodku dla osób nieuleczalnie chorych. Codziennie przychodzi do pracy ze świadomością, że najpewniej znów kogoś pożegna.

Nie jest to ani lektura łatwa, ani relaksująca. Jednak to książka wciągająca w najgłębsze pokłady człowieczeństwa. Pokazuje, że nikt nie powinien być sam, gdy zostało mu już w życiu do zrobienia dosłownie kilka kroków. Dla wielu osób nieuleczalnie chorych są to najtrudniejsze momenty, w których życie przechodzi w nieżycie. Baczak nie jest więc tylko pielęgniarzem, on zamienia ponurą w ikonografii Śmierć w pomocną dłoń, smutek w uśmiech, żal w ukojenie. A jeśli nie zdąży asystować przed Śmiercią, to czeka, aż ona odejdzie i zdejmuje z ciała czarny całun samotności. Oddaje cząstkę siebie, żeby namówić duszę zmarłego na choćby sekundę zwłoki. Nakłada swoim odchodzącym bohaterom biały całun człowieczeństwa. Wyciska z siebie dla każdego kroplę wrażliwości, współczucia i tą kroplą naciera ich czoła.

Każdy rozdział to jedna krótka opowieść o konieczności oddania ludziom szacunku w cierpieniu. Baczak siłą swojego humanizmu zatrzymuje każdym zdaniem świat dookoła i kieruje wszystkie światła na ostatni moment życia podopiecznych. Autor bowiem w świecie cielesności, pośród wymiocin, krwi, potu i wszystkich nieczystości, potrafi człowiekowi u kresu ziemskiej drogi nałożyć koronę. Jest anielskim pomocnym ramieniem w przemierzeniu ostatnich kroków w życiu.

Książka napisana jest jak najlepszy reportaż. Przychodzą mi na myśl największe nazwiska tego gatunku, a powód jest oczywisty – Baczak pisze o największych wartościach i ani na chwilę nie anonimizuje opisów. Każda historia ma swojego bohatera, nazwanego imieniem. Te historie są prawdziwe i choć nabierają filozoficznej wartości, to przecież leżą jak sparaliżowana Ania, wykrzykują w nocy imię swojego męża jak Hanusia, są Alkiem, który wstawał najwcześniej rano, albo Jasiem czy Władziem.

Autor potrafi zauważyć to, co wielu z nas umyka – światło życia, które powoli gaśnie i tę chwilę kiedy płomień zanika. A przy tym jego umiejętność uchwycenia wyjątkowości każdego z tych momentów nadaje książce wartość szczególną. Warto ją mieć na półce i sięgać, gdy zdaje nam się, że brakuje małych słów do nazwania wielkich rzeczy. Bo tylko tak nadaje się im nieśmiertelność.


autor: Jacek Baczak

tytuł: Zapiski z nocnych dyżurów

wydawnictwo: Wolno

miejsce i rok wydania: Lusowo 2021

liczba stron: 104

format: 150 × 210 mm

okładka: twarda

Cenię spokój, zarówno ten uświęcony, jak i zwykły. W tym (s)pokoju mam swoje miejsce, z którego sięgam po książki. Czytanie dostarcza mi wszystkich emocji, jakie wymyślił świat. Nauczyłem się tego dawno temu w bibliotece w moim rodzinnym mieście. Wtedy czytałem książki „podróżnicze, względnie podróżniczo-awanturnicze”, dziś najchętniej wybieram literaturę non-fiction i książki przybliżające zjawiska kulturowe sprzed kilku dekad. Przyglądam się niektórym sztukom plastycznym i szperam w klasykach polskiego komiksu. Jestem dobry dla książek.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %