Przeczytaliśmy

Mama zawsze wraca

Moje zainteresowanie książką Mama zawsze wraca i niepohamowana chęć jej przeczytania pojawiły się na początku pandemicznej izolacji, gdy wysłuchałem spotkania on-line z autorkami. Opowiadały one o pracy nad publikacją z ogromną czułością i miłością, jakby głaskały małą dziewczynkę po głowie. To nie przypadkowe porównanie, bo bohaterką książki jest kilkuletnia Zosia Zajczyk. Czas – II wojna światowa. Miejsce akcji – piwnica w getcie.

O żydowskim doświadczeniu II wojny światowej napisano już wiele książek, opowiadań, reportaży,  narysowano także wiele komiksów. Czy można powiedzieć coś nowego? Czy trzeba mówić o tym od nowa? Jestem przekonany, że każda opowieść niesie ze sobą przekaz cenny, bo wypełniony emocjami, w które nieraz trudno uwierzyć. Wojna napisała Polakom żydowskiego pochodzenia życiorysy, których nie wymyśliłby żaden literacki fantasta.

Historia małej Zosi zaczyna się w Izraelu, gdy bohaterka ma już na imię Jael. Trafiła tam po wojnie, na początku lat 50., ze sporą grupą żydowskich dzieci-sierot. Dla jej nieletnich współpasażerów tego rejsu nie do pojęcia był fakt, że płynęła z mamą. „Żadna mama nie żyje” – mówiły do niej, gdy chciała do niej pójść. U celu podróży spotkała się ze społecznym wykluczeniem, gdy mówiła, skąd pochodzi. Musiała szybko nauczyć się języka hebrajskiego i wtopić w społeczność nowej ojczyzny. Ale lata spędzone w starej, nie dawały o sobie zapomnieć, bo trudno wymazać z pamięci śmierć członków rodziny, getto, ucieczki i ukrywanie się.

I właśnie owo ukrywanie w tej historii zajmuje najważniejsze miejsce. Zosia jako kilkuletnie dziecko zostaje umieszczona przez matkę w piwnicy na obrzeżach żydowskiego getta. Dziewczynka przebywa tam (trudno użyć słowa – mieszka) samotnie, bo jej matka całymi dniami zajmuje się zdobywaniem środków do życia i pożywienia oraz pomocą innym. Znajduje jednak czas, by wprowadzić córkę w świat, zamieniając w wyobraźni dziecka ciemną piwnicę w miejsce jak z baśni. Ponure pomieszczenie staje się jamą dla krasnoludka, a Zosia dostaje do opieki lalkę Zuzię. Kilkuletnie dziecko zaczyna odgrywać rolę opiekunki-matki dla szmacianej zabawki. Świat Zosi jest ograniczony do powierzchni piwnicy z niewielkim okienkiem, które obserwuje z bezpiecznej odległości, interpretując na swój sposób to, co widzi. Dni spędza samotnie, nie łamiąc żadnych matczynych zakazów.

Czasami zostawała ze mną na noc, ale zwykle tylko na godzinę lub dwie. Schowała mnie i wychodziła. Ona przenosiła dzieci z getta na aryjską stronę. (…) Nie pamiętam, żebym się bała. Martwiłam się, że mama odchodzi. Zawsze zostawiała mi na podłodze różne literki, ja chodziłam i czytałam. Uczyła mnie rachunków. (…) Nauczyła mnie pisać i czytać. Chodziłam po tej podłodze i czytałam wszystko, co mi napisała. (…) Mama chciała mi wytłumaczyć, jak wygląda świat. (s. 15)

Tuszyńska prowadzi narrację prostymi zdaniami i mamy wrażenie, że mówi do nas mała dziewczynka, której świat składa się z olbrzymich emocji i bardzo krótkich zdań. To nadaje książce autentyczności i grozy. Podczas lektury powoli zdajemy sobie sprawę, że dziewczynka znalazła się w sytuacji dla nas niewiarygodnie trudnej do pojęcia, podporządkowując się z ufnością zaleceniom matki. Surowe reguły życia w samotności, mroku i ciemności równoważyło głębokie przekonanie Zosi, że „mama zawsze wraca”. Nigdy zresztą ta obietnica nie została złamana, choć jej spełnienie codziennie wystawiane było na wielką próbę, bo los kobiety nie zależał od niej. Wydaje się, że słowo rodzicielki trzymało przy życiu córkę, a matce pozwalało uniknąć aresztowania i śmierci w obozie koncentracyjnym.

Jak odchodziła, nigdy nie mogłam zrozumieć, dlaczego ona mnie pyta, czy ja jej pozwalam iść. „Ja muszę iść, dobrze? Zosieńko, kochana moja, ty słoneczko moje, ty się zgadzasz, żebym ja poszła? Ja idę, ale wrócę, ja zawsze do ciebie wrócę”. Wtedy płakałam i mówiłam: „Dobrze, dobrze, ja się zgadzam, dobrze, idź.” A potem mówiłam do Zuzi: „Jesteś beksa, czego ryczysz, czego płaczesz, nie wolno za głośno płakać, co ty, chcesz, żeby cię Niemcy usłyszeli? Nikt nie może wiedzieć o tym, że tu jest dziewczynka.” (s. 26)

Ilustracje w książce są integralną częścią opowieści. Ich autorka – Iwona Chmielewska wydobyła z historii najmroczniejsze emocje, nie pozbawiając ich elementów nadziei. Prostą kreską i techniką graficzną nadała jej formę albumu ze zdjęciami. Jednak ten album wypełniają głównie puste miejsca po zabitych bliskich, kontury strachów, zaledwie szkice minionego życia. Symbolem nadziei na przetrwanie jest pojawiająca się na większości ilustracji róża – jest na sukience lalki Zuzi, na ubraniach Zosi i na opasce matki. Taką samą opaską owinięta jest cała książka. Haftowana róża zastępuje gwiazdę Dawida, zmieniając stygmat w symbol życia. Historia Zosi kończy się niemal szczęśliwie, jednak Zosia w nowej ojczyźnie szybko straciła mamę, która zmarła tuż po przybyciu.

Czy cena za spełnienie tytułowej obietnicy nie była zbyt wysoka? Czy poświęcenie obu bohaterek nie zasługiwało na coś więcej od losu?


autorki: Agata Tuszyńska, Iwona Chmielewska
tytuł: Mama zawsze wraca
wydawnictwo: Dwie Siostry
miejsce i rok wydania: Warszawa 2020
liczba stron: 64
format: 170 x 240 mm
okładka: twarda

warto przeczytać

Bohaterką książki Mirabelka jest śliwa, która opowiada trzem pokoleniom historię kamienicy na warszawskim Muranowie, w której pojawiają się duchy żydowskich mieszkańców.

Książka Lament nad Grzybowską miała być historią małego fragmentu miasta rozgrywającą się pod konkretnym adresem, a przeistacza się w opowieść o całej społeczności żydowskiej z czasów II wojny światowej.

Cenię spokój, zarówno ten uświęcony, jak i zwykły. W tym (s)pokoju mam swoje miejsce, z którego sięgam po książki. Czytanie dostarcza mi wszystkich emocji, jakie wymyślił świat. Nauczyłem się tego dawno temu w bibliotece w moim rodzinnym mieście. Wtedy czytałem książki „podróżnicze, względnie podróżniczo-awanturnicze”, dziś najchętniej wybieram literaturę non-fiction i książki przybliżające zjawiska kulturowe sprzed kilku dekad. Przyglądam się niektórym sztukom plastycznym i szperam w klasykach polskiego komiksu. Jestem dobry dla książek.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %