Przeczytaliśmy

Katalog przekrojowy

W dzisiejszych czasach bezpośredni kontakt z kulturą i sztuką przypomina łowy albo wycieczkę do ZOO. Po jednej stronie wygłodniali odbiorcy, po drugiej, za kratami – muzea, teatry i galerie. Lubiliście weekendowe wypady do Krakowa, żeby zajrzeć do Muzeum Sztuki Nowoczesnej, bo tam zawsze jest coś wartościowego do zobaczenia? Na razie pozostaje nam lektura katalogów wystawowych, które, ku naszej uciesze, są wydawane fenomenalnie.

W przypadku MOCAK-u katalogi wystaw nie tylko uzupełniają ekspozycję, ale stają się pełnoprawnym dziełem edytorskim i popularyzują wiedzę o bohaterach wystaw. Mogą bez wątpienia stanowić ozdobę kolekcji wydawnictw o sztuce. Nie inaczej dzieje się w przypadku publikacji „Marian Eile. Artysta i redaktor”. Wystawę poświęconą artyście prezentowano do niedawna w krakowskim muzeum.

Marian Eile kojarzony jest oczywiście z tygodnikiem „Przekrój” – zakładał go i kierował nim przez 24 lata. Okres, gdy pełnił funkcję redaktora naczelnego, na dobre ukształtował charakter pisma i stworzył wzorzec, który do dziś wielu wydawców różnych tytułów próbuje powielić. Chodzi nie o kopiowanie, ale o znalezienie formatu trafiającego do czytelnika zainteresowanego mądrymi treściami, dowcipem z polotem i świetnymi ilustracjami. Zresztą formuła czasopisma stworzonego prawie 80 lat temu została przeniesiona niemal dosłownie na strony nowego „Przekroju”. Na taki krok zdecydował się w grudniu 2016 roku nowy wydawca i – czego dowodzą wzrastający nakład i sprzedaż – była to doskonała decyzja. Do sentymentu dawnych czytelników doszedł zachwyt nowych. Wystarczy sięgnąć po dowolny numer pisma z ostatnich lat, żeby doznać uczucia przeniesienia w czasie. To dowód na geniusz Eilego, który ze słów, zdjęć i rysunków potrafił stworzyć perełkę. Wszystko, z czego tworzył „Przekrój”, było najwyższej jakości.

Maria Anna Potocka w swoim eseju (nie pozbawionym wątków osobistych, wszak przyjaźniła się z Eilim) opisuje go szczegółowo jako niezwykłego człowieka, wrażliwego na sztukę artystę i wyczulonego na kulturę redaktora. Jako człowiek miał ugruntowany pogląd na sprawy społeczne, jako artysta zafascynowany był Picassem, a jako redaktor przyciągał osobowości. We wszystkich trzech aspektach starał się osiągnąć perfekcję. Mamy tu także kilka jego tekstów z „Przekroju”, długich, jak na współczesne standardy, co zdaje się potwierdzać konkluzję z rozmowy z Mieczysławem Czumą, który zastąpił go na fotelu szefa „Przekroju”. Powiedział on bowiem:

…uważam, że był [„Przekrój”] pismem pewnej epoki. Ta epoka minęła i nie ma już do niej powrotu (s. 98).

Oprócz rozmowy z Czumą jest jeszcze w katalogu wywiad z Wojciechem Plewińskim, autorem ponad 500 okładek magazynu. Dodatkowo Justyna Jaworska w oddzielnym tekście analizuje niektóre okładki pisma z lat, gdy kierował nim Eile, i pokazuje, jak się zmieniały w reakcji na wydarzenia i bieżące potrzeby czasów.

Sporo miejsca w katalogu zajmuje przedstawienie Eilego jako artysty. A to za sprawą bardzo obszernego rozdziału z reprodukcjami prac malarskich, projektami stron czasopisma satyrycznego „Szpilki” oraz cyklami fotograficznymi. Dzięki wspomnianym „Szpilkom” Eile odkrył da siebie fotografię jako narzędzie kreacji. Stworzył kilka zdjęciowych opowieści. Najsłynniejsze to „Rewizyta – Salvador Dali u państwa Pendereckich” dokumentujący fikcyjne odwiedziny hiszpańskiego surrealisty u rodziny polskiego kompozytora. Wymyślił i sfotografował też kilka scen z wycieczki malarza po Krakowie. W katalogu obejrzeć można ponadto: „Napad na bal” zrealizowany w Pałacu w Krzeszowicach na balu Piwnicy pod Baranami oraz „Sceny historyczne”, czyli dzieje świata od jego stworzenia opowiedziane scenami z życia najsławniejszych par. W tych wszystkich cyklach zdjęć brali udział przede wszystkim przyjaciele Eilego. Zwykle niezwiązani ze sztuką; niektórych spotykały nawet po publikacji nieprzyjemności w ich środowisku zawodowym.

Książkę uzupełniają dwa rozdziały, w których MOCAK postanowił dopełnić obraz „Przekroju”, najważniejszego dziecka Eilego. W pierwszym umieszczono fotografie Wojciecha Plewińskiego przedstawiające redaktorów i współpracowników magazynu oraz Adama Macedońskiego, grafika związanego z pismem w latach 1956-2019.

Katalog wystawy „Marian Eile. Artysta i redaktor” to przykład edytorskiego cudeńka. Wydawnictwa, które z powodzeniem może konkurować z „klasycznymi” biografiami. Odkąd piszę na temat działalności wydawniczej krakowskiego Muzeum Sztuki Współczesnej, zawsze powtarzam, że jego zespół wyznacza drogę muzealniczej aktywności. Zdaje się doskonale zdawać sobie sprawę z tego, że wystawy czasowe są ulotne i aby zostawiły u zwiedzających coś więcej oprócz wspomnienia kontaktu ze sztuką, trzeba pozostawić po tym materialny dowód. Pomaga on ocalić chwilę, gdy przechodzimy zachwyceni przez kolejne sale, gdy dzieło zapiera nam dech i nieraz tracimy możliwość wyrażenia uczuć towarzyszących zwiedzaniu.

Wydane z pietyzmem katalogi pomagają usystematyzować nie tylko wiedzę usłyszaną od przewodnika, ale także uporządkować nasze wrażenia i przeżycia. Ten prawie 500-stronicowy katalog spełniać będzie to zadanie długo po zniknięciu wystawy ze ścian MOCAK-u. A tym, którzy jej zobaczyć nie mogli i zaopatrzą się weń, da nie tylko poczucie żalu – „szkoda, że tego nie obejrzałem”, lecz także pozwoli skosztować sporego kawałka emocji, jakie niosła. To iście „Przekrojowy” katalog!


tytuł: Marian Eile. Artysta i redaktor
wydawnictwo: MOCAK
miejsce i rok wydania: Kraków 2020
liczba stron: 475
format: 210 x 270 mm
okładka: miękka ze skrzydełkami

Cenię spokój, zarówno ten uświęcony, jak i zwykły. W tym (s)pokoju mam swoje miejsce, z którego sięgam po książki. Czytanie dostarcza mi wszystkich emocji, jakie wymyślił świat. Nauczyłem się tego dawno temu w bibliotece w moim rodzinnym mieście. Wtedy czytałem książki „podróżnicze, względnie podróżniczo-awanturnicze”, dziś najchętniej wybieram literaturę non-fiction i książki przybliżające zjawiska kulturowe sprzed kilku dekad. Przyglądam się niektórym sztukom plastycznym i szperam w klasykach polskiego komiksu. Jestem dobry dla książek.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %