Przeczytaliśmy

Trzecie oko

Skończyłem lekturę, zamknąłem książkę i spojrzałem na tylną okładkę. A na niej był tylko logotyp wydawnictwa i kod kreskowy. Patrzyłem na to, jakbym zobaczył psa z dwoma głowami. Nie pamiętam, kiedy ostatnio widziałem książkę, której tył nie byłby pokryty fragmentem jej zawartości, blurpami, logotypami partnerów lub choćby biografią autora. „Jakaś magia!”, pomyślałem. A to Mistyka i mistyfikacje Anny Sobolewskiej.

Anna Sobolewska to krytyczka, eseistka i historyczka literatury. Interesuje się między innymi literaturą i mistyką, zwłaszcza świecką mistyką codzienności poetów i pisarzy XX wieku. Jest uznanym naukowcem Polskiej Akademii Nauk i profesor w tamtejszym Instytucie Badań Literackich. Warto też przytoczyć kilka faktów z jej życia prywatnego – to córka Jadwigi Stańczakowej, poetki i przyjaciółki Mirona Białoszewskiego, żona Tadeusza Sobolewskiego, krytyka filmowego, i matka Justyny Sobolewskiej, krytyczki literackiej. Nie piszę tego wyłącznie z kronikarskiego obowiązku, ale żeby nakreślić środowisko, jakie ją ukształtowało, i pokazać, jak ona sama teraz wpływa na rozwój polskiej klasy intelektualnej.

Jej najnowsza książka to zbiór tekstów, w których analizuje współczesne formy duchowości. Wydaje mi się, że ten zbiór ukazał się w idealnym momencie, kiedy świat zwolnił i zaczęliśmy dostrzegać pomijane zwykle szczegóły. Nie ma co się oszukiwać, wszystko się zmieni po pandemii i nie będzie już takie samo. W kontaktach międzyludzkich na długo zapanuje jakaś forma dystansu, aż nas zmęczy reglamentowana czułość, po której trzeba myć ręce. Ale tak, jak po epoce dzieci-kwiatów przyszła era AIDS, tak teraz konsumpcjonizm zastąpiła wymuszona asceza. A jeśli asceza, to z nią powinna przyjść dużo głębsza duchowość. Bo co prawda tempo życia stymuluje wciąż internet, ale 300 Mb na sekundę musi w końcu wyhamować. Pandemia powinna pomóc nam przesiąść się z ferrari na rower.

„W trzeciej klasie wyrosłam z podwórka i zaczęłam dużo czytać. Lektury i gry wyobraźni zastąpiły dawną włóczęgę. Wówczas nikt nie zajmował się wypełnianiem wolnego czasu dzieci i dostarczaniem rozrywek. Może dzięki temu nie istniał w ogóle problem nudy. (…) Czytałam wspomnienia pisarzy Stanisława Lema i Józefa Hena o ich dziecinnych zabawach. Były tam bitwy morskie na kwadratach podłogi, start statku kosmicznego, wertowanie encyklopedii i książek zakazanych przez rodziców. Ja wolałam stwarzać złote pałace otoczone rajskim ogrodem z fontannami i oranżadą zamiast wody. Te pałace to często były szklanki, półmiski i solniczki” (s. 96).

Duchowość nie oznacza religijności. Sobolewska przemierza świat własnymi utartymi ścieżkami, na których spotyka ludzi, z którymi chętnie dyskutuje. Zwykle wraz z córką Celą, chorą na zespół Downa, spędzają wolne chwile w domach pracy twórczej. Szybkie tempo jest jej obce, ma dystans do świata. Nie wynika on jedynie z zachowania kontroli nad życiem, ale przede wszystkim z intelektualnej potrzeby obcowania z detalem otoczenia. Celowo spowalnia rytm życia i analizuje najważniejsze elementy istnienia. A wyodrębnia je za pomocą wiedzy, a nie zaklęć, jak to jest teraz w modzie.

„Dawniej każdy chciał zostać artystą, a dzisiaj wszyscy, którzy porzucili miasto i rozpoczęli nowe życie, chcą być nauczycielami duchowymi albo instruktorami hatha-jogi. (…) Niektóre kobiety lepią i sprzedają aniołki z modeliny lub dziergają je z włóczki. Też wolałabym lepić aniołki. Dobre wróżby mają większe wzięcie niż wiedza humanistyczna” ( s. 127).

Ta tęsknota za prostotą jest oczywiście u Sobolewskiej pozorna. Ona doskonale rozumie, jakie wymagania przed człowiekiem stawia rzeczywistość. Lepienia figurek odpustowych używa jako synonimu szczęścia, bo wie, że kryje się za tym jedynie chwilowy hedonizm, a nie sens. Modelina służy tu jako symbol wolnej woli w samokształtowaniu, ale też przestroga przed zastygnięciem w pustej formie. Takiej, która na dodatek nie daje się już niczym wypełnić. Autorka w wielu tekstach pokazuje, że wartością każdej postaci nie jest materia, a właśnie duchowość. Każdy jednak powinien znaleźć ją na własny rachunek. Nie przyjmować regułek ułatwiających mechaniczne napychanie się niby-wiedzą, quasi-wartościami. Namawia do kwestionowania wartości w epoce ich upadku. Ale nie po to, żeby je porzucać jak większość konsumentów, ale właśnie dla ich wzmocnienia. Przecież żeby coś podważyć, musimy posiadać wiedzę na ten temat.

Sobolewska wiele miejsca w swoich tekstach poświęca kulturze, która jest nośnikiem wartości. Dodaje do tego medytację, która pozwala swobodnie wędrować po ścieżkach duchowości. Niekiedy odnosi się do prywatnych spraw (nieraz nawet politycznych), ale robi to dla uwypuklenia swojej teorii zachowania intelektualnych wartości i obrony humanizmu. Czyni to z Mistyki i mistyfikacji lekturę dla czytelników chętnych do nauki świadomego stąpania po świecie.


autor: Anna Sobolewska
tytuł: Mistyka i mistyfikacje
wydawnictwo: Wolno
miejsce i rok wydania: Lusowo 2019
liczba stron: 307
format: 150 x 225 mm
okładka: twarda


warto przeczytać

Doskonałe i już niemal legendarne eseje George’a Steinera drukowane w czasopiśmie „New Yorker”. Obejmują twórczość Steinera z lat 1966–1977. Mądre i nieumizgujące się do czytelnika.

Felietony Piotra Wierzbickiego o muzyce. Głębokie i pouczające. Z tekstów Wierzbickiego można odczytać jego muzyczne miłości (Bach, Haydn, Beethoven) i wykonawcze fascynacje (Paderewski, Richter) oraz ogromna atencję, którą obdarza Chopina.

Cenię spokój, zarówno ten uświęcony, jak i zwykły. W tym (s)pokoju mam swoje miejsce, z którego sięgam po książki. Czytanie dostarcza mi wszystkich emocji, jakie wymyślił świat. Nauczyłem się tego dawno temu w bibliotece w moim rodzinnym mieście. Wtedy czytałem książki „podróżnicze, względnie podróżniczo-awanturnicze”, dziś najchętniej wybieram literaturę non-fiction i książki przybliżające zjawiska kulturowe sprzed kilku dekad. Przyglądam się niektórym sztukom plastycznym i szperam w klasykach polskiego komiksu. Jestem dobry dla książek.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %