PrzeczytaliśmyRecenzje

Najcenniejszy ze wszystkich darów

Dwie kobiety. Różne, ale każdej z nich inni chcą odebrać dziecko. I choć okoliczności są diametralnie odmienne, dramatyczny charakter sytuacji pozostaje taki sam. Chłopak studentki Milly nalega, żeby dziewczyna albo poddała się aborcji, albo oddała dziecko za pieniądze bogatemu małżeństwu. Córka młynarza z baśni zostaje wplątana przez ojca w oszustwo, za które grozi jej śmierć, a cena za szczęśliwe zakończenie okazuje się zbyt wysoka. Po raz kolejny w komiksie Tedesca i Tylera dochodzi do spotkania dwóch światów korespondujących ze sobą – współczesnego oraz baśniowego – a łącznikiem staje się zagadkowa kobieta w okularach, znana czytelnikom z tomu drugiego.
Zawsze byłem wielkim miłośnikiem opowieści o Rumpelsztyku, znanym na przełomie wieków pod wieloma innymi imionami (w oryginalnej pisowni jako Rumpelstiltskin, ale też: Titelitury, Dydko, Hałasik czy nawet Rupiec-Kopeć) – głównie dlatego, że zawarto w niej aż dwa istotne toposy baśniowe: motyw oddawania pierworodnego dziecka za usługi magiczne oraz mocy prawdziwego imienia każdej żywej istoty. Z obecnością Rumpelsztyka w popkulturze działo się różnie. Nie wykorzystano jego potencjału jako antagonisty w Shreku Forever, za to w serialu Dawno, dawno temu (Once Upon a Time) dzięki ekspresywnej grze Roberta Carlyle’a od początku był jednym z najciekawszych bohaterów. A jak przedstawia się sytuacja w kolejnej odsłonie graficznej reinterpretacji dzieł braci Grimm?

Część fabuły rozgrywająca się w świecie baśni do pewnego momentu pozostaje wierna literze oryginału, natomiast końcowy twist, klasyczny już dla tej serii, wygląda najlepiej od czasu nowej wersji dziejów Kopciuszka. Także tu dziewczyna rzekomo potrafi prząść złoto ze słomy, w zamian za pomoc udzieloną przez przybyłego znikąd karła zgadza się oddać mu pierworodnego syna, a następnie zostaje żoną króla i powija mu dziedzica. Również i tym razem odgadnięcie imienia poczwary stanowi warunek odwołania kontraktu, a kiedy jednak do tego dochodzi, niegodziwiec ginie ze słowami „Sam diabeł ci to zdradził!” na ustach. Ale oto gdy już wydaje się, że po pokonaniu Rumpelsztyka bohaterkę czeka błogi spokój i szczęście u boku małżonka, na dworze pojawia się tajemniczy wędrowiec, który podał jej owo potężne imię, nie czyniąc tego wcale z dobroci serca…

Szkoda tylko, że wątki współczesne, które stanowią początek i koniec każdego komiksu, robią wrażenie nadto pretekstowych, wystarczających zaledwie do snucia własnej wersji dawnych gawęd (a przecież pełno w nich aktualnej problematyki). I choć konkluzja w formie morału, że dzieci stanowią najcenniejszy skarb, jaki można sobie wyobrazić, pomimo swej prostoty sprawdza się całkiem dobrze, to jednak nadal brakuje bardziej konkretnego powiązania dwóch narracyjnych płaszczyzn, wyjaśnienia kilku rzeczy. Chociażby tego, czemu ma służyć powrót postaci z drugiego numeru, która tę uniwersalną prawdę wygłasza. Na domiar złego pierwsze strony albumu zostały obarczone pewnym graficznym mankamentem: otóż nie sposób oprzeć się wrażeniu, że coś jest nie tak z proporcjami ciała chłopaka Milly, który ma jakby za małą głowę, co z kolei odwraca uwagę od lektury. Dalej poziom znacznie się poprawia, choć jakością zeszyt nie odbiega ani pozytywnie, ani negatywnie od reszty serii. Okładka, wciąż erotycznie sugestywna, jest lepsza niż poprzedniczka, ale czyni z Rumpelsztyka bardziej krasnala podobnego do towarzyszy Śnieżki po przejściu na mroczną stronę mocy aniżeli złośliwego chochlika lubującego się w igraniu z ludzkim życiem.

Gdy oceniam Grimm Fairy Tales jako całość, niezmiennie odnoszę wrażenie, że rysunki zupełnie nie oddają sprawiedliwości ciekawym pomysłom twórców scenariusza. A szkoda, bo te krótkie komiksy dzieli dosłownie krok (i trochę bardziej spójna fabuła) od przemiany z dzieł nieco tylko ponad przeciętną w historie naprawdę wyjątkowe, które aż chce się czytać. Nie tracę jednak nadziei, dalej będę więc obserwować rozwój tego cyklu w oczekiwaniu na przełom, do czego i Was zachęcam.

autor: Ralph Tedesco, Joe Tyler (scenariusz), H.G. Young (rysunek)

tytuł: Grimm Fairy Tales #04

przekład: Dariusz Stańczyk

wydawnictwo: Okami

miejsce i rok wydania: Warszawa 2016

liczba stron: 24

format: 170×260 mm

oprawa: miękka  
Tłumacz z zawodu, pisarz z ambicji, humanista duchem. W wolnych chwilach pochłania nałogowo książki, obserwuje zakręcone losy fikcyjnych bohaterów telewizyjnych i ucieka w światy wyobraźni (z powrotami bywają problemy). Wielbiciel postmodernizmu, metafikcji oraz czarnego humoru. Odczuwa niezdrową fascynację szaleństwem i postaciami pokroju Hannibala Lectera. Uważa, że w życiu człowieka najważniejsza jest pasja.

    Zostaw odpowiedź

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    0 %